Dziennikarz, który pisał o środku znieczulającym we krwi Musia, przyznaje się do pomyłki, ale tekstu nie zmienia

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Po doniesieniach niemieckiej gazety „Westdeutsche Zeitung”, która napisała, że w śledztwie smoleńskim mnożą się nieprawidłowości, a doniesienia o możliwym zamachu oraz obecności materiałów wybuchowych na pokładzie rządowego tupolewa nie są bezpodstawne oraz podała, że we krwi Remigiusza Musia wykryto środek znieczulający, redakcja portalu wPolityce.pl dotarła do niemieckiego dziennikarza, który był autorem tekstu.

Zadaliśmy mu szereg pytań, związanych szczególnie ze sprawą Remigiusza Musia. Pytaliśmy m.in. skąd pochodzą te informacje oraz na ile są wiarygodne. W odpowiedzi otrzymaliśmy jedynie krótkie oświadczenie dziennikarza, który przyznaje się do błędu.

Wiadomość o narkotykach w krwi Remigiusza Musia była nieporozumieniem z mojej strony. Bardzo mi przykro

- napisał nam autor tekstu z niemieckiej gazety „Westdeutsche Zeitung”.

Redaktor Ulrich Krökel nie napisał jednak, czy będzie publikowane oficjalne dementi czy jakieś sprostowanie. Redakcja nadal udostępnia artykuł na swoich stronach internetowych. Być może uznano, że skoro tekst dotyczy znacznie większej liczby wątków niż śmierć chorążego Musia, należy go dalej eksponować.

Artykuł pt. „Katastrofa prezydenckiej maszyny wciąż nie daje Polakom spokoju” wciąż można znaleźć w niezmienionej formie na stronie internetowej „Westdeutsche Zeitung”.

Oświadczenie redaktora Krökela nie oznacza zmiany głównego wydźwięku jego tekstu. Pisał on o mnożących się wątpliwościach wokół śledztwa smoleńskiego oraz opisywał podejrzenia o zamachu oraz użyciu materiałów wybuchowych. To i tak rzadkość na tle oficjalnej wersji wydarzeń artykułów w niemieckiej prasie.

Slaw,KL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych