Redaktor z serialu „Alternatywy 4” zachowuje się normalniej niż obecny dziennikarski mainstream. „Panowie, tu się robi coraz ciekawiej. Wyłączamy kamerę”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. YouTube
fot. YouTube

Obejrzałem w TVP Seriale – po raz enty – ostatni odcinek mojego ukochanego serialu „Alternatywy 4” w reż. Stanisława Barei. Uwielbiam ten typ poczucia humoru, zwany bareizmem, i mogę go sobie aplikować w każdej dawce (skądinąd warto przypomnieć, że współscenarzystą serialu był nieodżałowany Maciej Rybiński), jednak nie chodzi mi o to, by wychwalać w tym miejscu zalety filmu, bo te są doskonale znane. Chciałem zwrócić uwagę na genialne zdanie, które wypowiada dziennikarz telewizyjny (w tej roli Grzegorz Warchoł).

Ale po kolei. W ostatnim odcinku serialu gospodarz domu przy ul. Alternatywy 4, Stanisław Anioł (rewelacyjna rola Romana Wilhelmiego), cały czas marzący o lepszej przyszłości dla siebie, podając się telefonicznie za partyjnego dygnitarza Jana Winnickiego (w tej roli Janusz Gajos), załatwia przyjazd do „swojego” bloku delegacji burmistrzów z całego świata. Liczy, że efekty stosowanego przezeń wobec mieszkańców terroru – idealny porządek wokół, czy klub lokatora, będący „oczkiem w głowie” Anioła – zrobią wrażenie na wielonarodowej delegacji, a on dostanie upragnionego kopniaka w górę. Lokatorzy postanawiają wykorzystać tę okazję, by zemścić się na znienawidzonym „cieciu”. Wspólnie i w porozumieniu robią wielką mistyfikację: zamieniają blok w jedną wielką spelunę, wprawiając w przerażenie zagraniczną delegację i kompromitując gospodarza.

Delegacji burmistrzów świata towarzyszy, oczywiście, telewizyjna kamera. Po obejrzeniu kilku przykładów blokowej „patologii”, redaktor TV mówi do towarzyszącej mu kipy:

Panowie, tu się robi coraz ciekawiej. W y ł ą c z a m y  kamerę.

Zachowanie owego redaktora może się dziś wydawać jaskrawym zaprzeczeniem istoty dziennikarstwa. Ale czy słusznie? Mnie postawa owego redaktora wydaje się normalniejsza niż zachowanie współczesnego mainstreamu dziennikarskiego. Redaktor z „Alternatywy 4” zauważył bardzo ciekawe, odstające od oficjalnej propagandy, obrazki z życia mieszkańców bloku. Autocenzura, którą miał w głowie, od razu mu podpowiedziała, że kręcenie tych scen to strata czasu, bo i tak nikt ich w telewizji nie puści. Ale przynajmniej on te sceny zauważył! Zaś dzisiejszy dziennikarski mainstream - w odniesieniu choćby do katastrofy smoleńskiej czy jakości rządów ekipy Tuska - ma kłopoty z zauważeniem, że „tu się robi coraz ciekawiej”. A kamery nie musi wyłączać, bo wcześniej nie chciał jej nawet włączyć.

P.S. A skompromitowany Anioł… dostał swojego kopniaka w górę. Został kierownikiem całego osiedla. Czy to obraz tylko z PRL?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych