Nie dalej jak wczoraj uczestniczyłem w spotkaniu, w którym wysoką rangą dyplomaci sześciu czołowych państw UE: Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, Hiszpanii, Holandii dostali w pewnym momencie ataku śmiechu.
Nie, nie powiedziałem im kawału, o tym jak to przychodzi baba do lekarza i mówi: „Dzień dobry, jestem marszałkiem sejmu”. Chichot ambasadorów wynikał z czego innego. Otóż jeden z nich wspomniał, że mały kraj w Ameryce Środkowej – Panama – zgłosił chęć przyjęcia waluty euro. Dyplomatycznego rżenia nie było końca.
No, bo to rzeczywiście naiwniacy z tych Panamczyków. Euroland ledwo zipie, cały czas uruchamiana jest finansowa straż pożarna, trwają poważne dyskusje czy by eurozony nie zmniejszyć (np. po wyborach w RFN), a tu jakieś egzotyczne państewko, skądinąd nawet dość zamożne, robi z siebie jelenia.
Tak, prawdę mówiąc, nerwowa reakcja zachodnioeuropejskich dyplomatów, pokazuje w gruncie rzeczy, że w europrojekt coraz mniej wierzą najbardziej zainteresowani. Z tego grona tylko Brytyjczycy mogą zacierać ręce, bo nie dali się wcielić do eurolandu. Widząc to, my spokojnie powinniśmy poczekać z fundowaniem sobie tegoż problemu…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/143714-jelen-w-eurolandzie-nerwowa-reakcja-zachodnioeuropejskich-dyplomatow-pokazuje-ze-w-europrojekt-coraz-mniej-wierza-najbardziej-zainteresowani