
Walki o Lwów w listopadzie 1918 r. przeszły do narodowej legendy. Przeciwko Ukraińcom próbującym przejąć władzę wystąpili Polacy, stanowiący większość mieszkańców miasta. Do walki ruszyli również najmłodsi lwowiacy. Był wśród nich uczeń piątej klasy gimnazjum Jurek Bitschan, który zginął rankiem 21 listopada 1918 r., osiem dni przed swymi czternastymi urodzinami.
Młody Bitschan to z pewnością najsłynniejsze z orląt - lwowskich uczniów i studentów, którzy na przełomie 1918 r. i 1919 r. wzięli udział w walkach o rodzinne miasto. Prawie dwustu poniosło śmierć. Był wśród nich dwunastolatek Janek Dufrat oraz najmłodszy kawaler Virtuti Militari, trzynastoletni Antoś Petrykiewicz. Dzieci z karabinami w ręku oraz obrona kresowej stolicy to jedna z legend międzywojnia. Przyćmiła ją dopiero tragiczna sława powstańców warszawskich.
Kult orląt rósł bardzo szybko. W pierwszą rocznicę odsieczy Lwów jako jedyne polskie miasto odznaczony został orderem Virtuti Militari. Tego samego zaszczytu dostąpiło indywidualnie aż 162 obrońców miasta. Dla porównania, uczestnicy walk na wszystkich pozostałych frontach tworzącej się Rzeczypospolitej otrzymali ich tylko 45.
W 1925 r. to właśnie szczątki lwowskiego powstańca pochowano uroczyście w Grobie Nieznanego Żołnierza na placu Saskim w Warszawie. Poległych w walkach o Lwów grzebano początkowo na improwizowanych cmentarzykach. Z czasem ekshumowane zwłoki zaczęto przenosić na nowo wytyczony cmentarz wojskowy, stanowiący część nekropolii łyczakowskiej.
W konkursie na projekt Cmentarza Obrońców Lwowa nieoczekiwanie zwyciężył nie znany nikomu student architektury Rudolf Indruch, sam zresztą uczestnik bojów o Lwów. Jego projekt imponował śmiałością wizji, ale wydawał się trudny do zrealizowania ze względów finansowych. Społeczna ofiarność przerosła jednak oczekiwania. Dzięki tysiącom darczyńców udało się do 1939 r. ukończyć budowę. Powstała bodaj najpiękniejsza nekropolia wojskowa w Europie. Pochowano na niej prawie trzy tysiące osób - nie tylko tych, którzy zginęli w latach 19:18-1919, ale i zmarłych później weteranów.
Powtórna śmierć Orląt
Po 1945 r. Lwów znalazł się w granicach Ukraińskiej SRR, zaś większość jego dawnych mieszkańców "repatriowano" na tzw. ziemie odzyskane. Zagląda polskiego Lwowa oznaczała też wyrok śmierci dla cmentarza jego obrońców. Z roku na rok niszczał on, zarastał roślinnością, dziczał. W szybkim tempie ginęły krzyże, płyty nagrobne z cennego kamienia, rzeźby i detale architektoniczne. Zdemontowane na cmentarzu rzeźby trafiały często w miejsca najmniej spodziewane.
Okazałe kamienne lwy strzegące kolumnady ustawiono na rogatkach miasta, płaskorzeźby z katakumb wmontowano zaś w cokół pomnika Lenina, stojącego naprzeciw lwowskiego teatru. Profanacji dopełniło pod koniec lat 60. urządzenie na cmentarzu wysypiska śmieci. W Polsce wiadomości te budziły coraz większy sprzeciw.
Na czele akcji protestacyjnej stanęli dawni uczestnicy walk o Lwów, generałowie Roman Abraham i Mieczysław Boruta-Spiechowicz, wsparci następnie przez działaczy organizacji polonijnych. Ich memoranda w obronie cmentarza trafiły m.in. na ręce premiera PRL Józefa Cyrankiewicza i przywódcy KPZR Leonida Breżniewa. Prawdopodobnie działania te przyspieszyły decyzję władz sowieckich o unicestwieniu nekropolii.
25 sierpnia 1971 r. czołgami zwalono kolumnadę, a następnie zrównano spychaczami żołnierskie groby. Pomnika Chwaty nic udało się całkowicie zburzyć, ostrzelano natomiast seriami z karabinów ocalałe na nim inskrypcje. Wydarzenia te wywołały burzę protestów, czym Jednak ani w Moskwie, ani w Kijowie się nie przejęto. W następnych latach w katakumbach urządzono warsztat kamieniarski, zaś obok ulokowano bazę transportową. Przez środek cmentarza poprowadzono nową drogę, zalewając asfaltem m.in. mogiłę Rudolfa Indrucha.
Zmartwychwstanie cmentarza
Nadzieje na powstrzymanie zagłady nekropolii pojawiły się pod koniec lat 80. w związku z pieriestrojką. Nieśmiałe zabiegi na rzecz odnowienia cmentarza podjął wówczas ostatni rząd PRL, inicjując rozmowy na ten temat z władzami w Kijowie. Sprawa ugrzęzłaby pewnie w ministerialnych kancelariach, gdyby nie inicjatywa grupki zapaleńców. Na ich czele stanął Józef Bobrowski, szef lwowskiej bazy przedsiębiorstwa Energopol, budującego na Ukrainie rurociąg gazowy. Wykorzystując układy z miejscowymi notablami, uzyskał on zgodę na rozpoczęcie na cmentarzu orląt prac porządkowych. Hasło odbudowy nekropolii zostało entuzjastycznie podchwycone przez wiele polskich środowisk. Z czasem inicjatywa społeczników otrzymała oficjalne poparcie. Patronat nad pracami prowadzonymi we Lwowie objęła Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Dziś rekonstrukcja nekropolii - choć w skromniejszym niż przedwojenny kształcie - została w zasadzie ukończona.
Jan Jacek Bruski
Autor jest doktorem historii, pracownikiem Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Za: www.lwow.home.pl






Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/143611-znicze-plona-takze-na-cmentarzu-orlat-we-lwowie-miejsce-swiete-ktore-zmartwychwstalo-sowieci-urzadzili-tu-smietnisko
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.