Odbyła się konferencja prasowa ubranych po cywilnemu prokuratorów wojskowych pułkowników Rzepy i Szeląga. Pochwalę ich za cywilne ubiory – mataczenia nie wolno przykrywać mundurem Wojska Polskiego.
Konferencja okazała się dziwna nie tylko z tego powodu. Po pierwsze prokuratorzy byli wyraźnie zdenerwowani i dziwnie się spieszyli. Dziennikarze nie byli w stanie dociekać prawdy bowiem po pierwszej serii pytań dwójka ze sternikiem wzięła nogi za pas, wstała i wyszła. Wniosek: albo nie zależało "sternikowi" by – jak powiedział cywilo-pułkownik Szeląg – „uspokoić opinię publiczną”, albo zarządził im odwrót w obawie, że przyciśnięci dociekliwymi pytaniami sypną się.
Także to co powiedział ów cywilo-pułkownik jest dziwne. Stanowczo bowiem zaprzeczył doniesieniom jakoby eksperci znaleźli ślady materiałów wybuchowych na wraku nieszczęsnego tupolewa spoczywającego, zdaje się po wieczne czasy, w Smoleńsku. Następnie mamrotał o jakichś kremach i rurach PCV, które mogły pomylić urządzenie badające występowanie materiałów wybuchowych. Okazało się, że to jakieś strasznie zawodne ustrojstwo, które wszędzie widzi podejrzane materiały „wysokoenergetyczne”, które następnie trzeba miesiącami badać, aby ustalić co to jest. Zastanawiam się w jaki sposób przechodzi przez wykrywacze na lotnisku elegantka z tymi wysokoenergetycznymi kosmetykami?
Cywilo-pułkownicy Szeląg i Rzepa
I ci sami prokuratorzy w mundurach
Takie właśnie urządzenie nasi zawieźli do Smoleńska i okazało się ono tak durne, że nawet namiot w którym pracowali eksperci też wydał się mu – mówił prokurator - wybuchowo podejrzany. Stad ten wniosek, że trudno stwierdzić, co to urządzenie w ogóle wykryło, To będzie wiadome po skomplikowanych kilkumiesięcznych badaniach laboratoryjnych. Ale chociaż prokurator Szeląg nie wie co wykryto, to już teraz na pewno wie, że nie wykryto materiałów wybuchowych. Laboratorium zapewne ustali jaki krem podpuścił urządzenie ścigające trotyl. Później nabrana przecież gazeta wystąpi do producenta podstępnego kremu o odszkodowanie.
Oglądałem konferencję z dużo starszym ode mnie znajomym, znawcą stosunków rosyjskich także z racji jego własnych niemiłych doświadczeń z Rosjanami. Znajomy słuchał prokuratorów i w pewnym momencie powiedział – wiesz, czuję się tak jakbym słyszał ustalenia komisji Burdenki w sprawie Katynia.
Ten Burdenko to był nie byle kto - Николай Нилович Бурденко, twórca rosyjskiej szkoły neurchirurgicznej. naczelny chirurg sowieckiej armii, członek Akademii Nauk ZSRR, nawet pierwszy prezes sowieckiej Akademii Nauk Medycznych, do tego Bohater Pracy Socjalistycznej i laureat Nagrody Stalinowskiej. Jednym słowem gieroj i ekspert co się zowie!
Takiego eksperta powołał tow. Stalin do przekopania „na głębokość metra” ziemi pod Smoleńskiem i ustalenia, kto też popełnił ohydną zbrodnie na polskich oficerach w Katyniu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/143523-romuald-szeremietiew-naczelna-prokuratura-burdenki
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.