Amerykańska straż przybrzeżna poinformowała w poniedziałek wieczorem (czasu polskiego), że opuszczony przez załogę żaglowiec będący repliką XVIII wiecznego HMS Bounty "podobno zatonął" u wybrzeży Karoliny Północnej, ale że "maszt jest nadal widoczny".
W niedzielę w nocy załoga założyła specjalne kombinezony i kamizelki ratunkowe i opuściła na wodę dwie łodzie ratunkowe, porzucając ten statek, który znajdował się na trasie szalejącego huraganu Sandy.
Śmigłowiec straży przybrzeżnej uratował 14 rozbitków, trwają poszukiwania jeszcze dwóch członków załogi. Żaglowiec znajdował się wtedy w odległości ok. 145 km na południowy wschód od Hatterac w Karolinie Północnej i ok. 260 km od środka huraganu Sandy, zmierzającego do Wschodniego Wybrzeża USA. Wiatr wiał wtedy z prędkością 65 kilometrów na godzinę, a fale miały wysokość ponad 5 metrów.
Właściciel jednostki otrzymał w niedzielę wieczorem sygnał, że żaglowiec jest w niebezpieczeństwie. Z żaglowca, pozbawionego elektryczności w wyniku awarii, nie można było wypompowywać wody, która dostała się pod pokład.
Żaglowiec został zbudowany w 1962 r. na potrzeby słynnego filmu "Bunt na Bounty" z Marlonem Brando. Film opowiadał autentyczną historię buntu podczas wyprawy brytyjskiego żaglowca na egzotyczne wyspy Oceanu Spokojnego w 1789 r.
A my polecamy doskonałą polską pozycję na ten temat, książkę Lucjana Wolanowskiego pt. "Buntownicy Mórz Południowych".
Buntownicy Mórz Południowych. Reporter na tropie buntu na okręcie Jego Królewskiej Mości „Bounty”
Instytut Wydawniczy "Nasza Księgarnia", Warszawa 1980 [właśc. 1981], 1986
Warto by tę książkę wznowić, a na razie polecamy biblioteki i opis ze strony poświęconej zmarłego w 2006 roku Autora:
Tropikalna noc płaszczem milczenia spowijała narady spiskowców na pokładzie okrętu Jego Królewskiej Mości „Bounty”. Gdy przybladł na nieboskłonie Krzyż Południa, Fletcher Christian skrzyknął kamratów. O świcie okręt był już w ich rękach. Dowódca William Bligh i ci z załogi, którzy dochowali mu wierności, zostali przez buntowników wrzuceni do szalupy i zostawieni na łasce losu na bezkresnym oceanie. Gdy mała łupinka, kołysana falami, znikła im z oczu, zbuntowani marynarze ruszyli w dalszy rejs. Nie znali portu docelowego, nie wiedzieli, jak ułożą się ich losy. Ale marzyło im się ustronne miejsce, daleko, gdzieś po drugiej stronie tęczy, gdzie nie dosięgnie ich karzące ramię brytyjskiej sprawiedliwości. Jakaś wyspa na uboczu morskich szlaków, gdzie już na tym świecie założą sobie raj i żyć będą z dala od żelaznej dyscypliny i gniewu kapitana.
Podnieśli żagle, aby poprzez Tysiąc i Jedną Przygodę wpłynąć na karty Historii.
Oto są ich dzieje, opowiedziane przez autora, który w dwa wieki później wędrował ich tropem przez wyspy Oceanii.
gim, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/143446-ciezko-byc-nasladowca-prawdziwego-cooka-czy-literackiego-hornblowera-zatonal-zaglowiec-kopia-bounty-zbudowana-w-1962-roku
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.