Ojciec "Starucha" starał się o spotkanie z Andrzejem Seremetem. Poinformowano go - niezgodnie z prawdą - że ten nie przyjmuje interesantów

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. legionisci.com
Fot. legionisci.com

Przyjęcia interesantów przez prokuratora generalnego bądź jego zastępców w sprawie skarg i wniosków odbywają się w każdy poniedziałek (…), wyłącznie po uprzednim uzgodnieniu terminu spotkania

- to komunikat ze strony Prokuratury Generalnej.

I właśnie z tej możliwości spotkania w sprawie skarg i wniosków chciał skorzystać Wojciech Staruchowicz, dziennikarz i ojciec osadzonego w areszcie "Starucha", lidera kibiców warszawskiej Legii. Jak się jednak okazało, bezskutecznie.

Jak pisze "GPC", Wojciech Staruchowicz chciał zapytać o szczegóły sprawy swojego syna. Postępował zgodnie z procedurami - wysłał odpowiednie pismo, jednak w odpowiedzi zamiast terminu spotkania, otrzymał informację, w której zawarto stwierdzenie, że Andrzej Seremet:

nie pełni dyżurów i nie przyjmuje interesantów w ich indywidualnych sprawach.

Sprawę jako "kompromitację prokuratury" ocenił Jacek Bąbka, prezes Fundacji Badań nad Prawem. Sam Wojciech Staruchowicz pytany przez "Codzienną" o opinię w tej sprawie, mówi:

Jeśli prokurator oddelegowany do odpowiadania na takie pisma nie zna rozporządzenia własnego szefa, to się kompromituje. A jeśli zna, to usiłuje zrobić ze mnie głupca

- ocenia ojciec kibica.

Na Twitterze dodał także:

Dotarła do mnie wreszcie pisemna odmowa audiencji u prok. gen. Trudno. Ale dlaczego ten, który to podpisał, mija się z prawdą? Przypadkiem?

Piotr Staruchowicz siedzi w areszcie od niemal sześciu miesięcy. Dowodem na którego podstawie został osadzony są słowa świadka koronnego - przestępcy, który oznajmił, że słyszał od innych osób, iż "Staruch" miał rozprowadzać narkotyki. Nie potrafił jednak wskazać ani konkretnego miejsca, ani osób, którym "Staruch" miał sprzedawać narkotyki.

Więcej o tej sprawie w "Gazecie Polskiej Codziennie".

CZYTAJ WIĘCEJ: Mazurek w punkt o sprawie Starucha: W roli niańki bym go nie zatrudnił, pod namiot bym z nim nie pojechał, ale co to ma do rzeczy?

CZYTAJ TAKŻE: UJAWNIAMY. W sobotę o 6 rano do domu narzeczonej Piotra Staruchowicza wpadła policja. Dziewczynę zakuto w kajdanki i przewieziono na "dołek". Władza gra coraz ostrzej?

maf, GPC

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych