1. Zawsze uważałem, że jest pewna logika w tym, że po popełnieniu przestępstwa najpierw prowadzone jest śledztwo, a potem odbywa się proces.
W sprawie śmierci Krzysztofa Olewnika kolejność jest jednak odwrotna – najpierw były procesy, a teraz dopiero machina śledcza zaczyna się rozkręcać.
2. Najpierw były procesy, sprawcy porwania zostali skazani na dożywocie i kary dożywotniego więzienia faktycznie odbyli, bo siedzieli w więzieniu aż do seryjnej samobójczej śmierci w niewidocznych dla kamer kącikach sanitarnych. A teraz, gdy skazani już nie żyją, machina śledcza nabiera rozpędu. W domu Olewnika, w miejscu porwania, zostały właśnie przeprowadzone eksperymenty. Jeśli wierzyć mediom chodziło o sprawdzenie po pierwsze – czy gruby delikwent był w stanie wdrapać się na balkon, a po drugie – czy z pola kukurydzy, w którym ukrywali się porywacze, musieli oni obowiązkowo nanieść błota do mieszkania.
3. Chwała prokuraturze, że robi eksperymenty w jedenaście lat po porwaniu, tylko się zastanawiam, jakiemu psu na budę się one zdadzą. Jeden gruby nie wdrapie się na balkon, bo powali go zadyszka, a drugi, mimo nadwagi, niczym kozica będzie śmigał po balustradzie. Sprawność fizyczna jest wszak sprawą ściśle indywidualną.
Podobnie z zabłoconymi butami. Każda gospodyni domowa i każda sprzątaczka najlepiej wie, że jak jest jest mokro, to ludzie wszelkie błocisko za sobą wloką, a jak jest sucho, to but śladu nie zostawi. Poza tym zabłocony but można wytrzeć starannie o wycieraczkę i pozbawić zabłocenia.
Jeśli z tych dowodów wynikać ma kolejny, dwudziesty siódmy bodaj przełom w śledztwie, to ja w ten przełom szczerze wątpię.
4. Sprawa Olewnika udaje się prokuratorom nie gorzej od śledztwa smoleńskiego. I samobójca podobny grasuje. A propos - ciekawe, jakie kluczowe dowody przeprowadzi prokuratura dla uczczenia jedenastej rocznicy katastrofy? Bo sądząc po obecnym tempie, śledztwo na pewno będzie jeszcze trwało...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/143371-czym-prokuratura-uczci-11-ta-rocznice-smolenska-bo-sledztwo-zapewne-bedzie-jeszcze-trwalo-do-ostatniego-samobojstwa