Skala deprawacji obrońców kłamstwa smoleńskiego przeraża. Paradowska: w ciele Walentynowicz zaszyto przedmioty, by pomóc rodzinie w identyfikacji

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Skala deprawacji dziennikarzy, którzy najęli się do obrony kłamstwa smoleńskiego, przeraża. Wydaje się, że są oni w stanie przekroczyć każdą granicę, że są w stanie powiedzieć każde kłamstwo i złamać wszelkie zasady zachodniej cywilizacji, byle tylko utrudnić dochodzenie do prawdy o katastrofie smoleńskiej.

Szczególnie wiele zasług w tej sprawie zdaje się mieć Janina Paradowska, jedna z mentorek lewicowego dziennikarstwa. Jak przypominaliśmy na portalu wPolityce.pl to ona apelowała, by ujawnione zostały zdjęcia z miejsca katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku. To miało w jej ocenie zamknąć ustaw tym, którzy krytykują władze za zaniedbania i doprowadzenie do pomyłki ciał. Kilka dni po wystąpieniu Paradowskiej rzeczywiście zdjęcia się pokazały. Jeden z rosyjskich „blogerów” ujawnił makabryczne zdjęcia m.in. ciała śp. Lecha Kaczyńskiego ze stołu sekcyjnego czy szczątków ludzkich porozrzucanych na smoleńskim błocie. Apel Paradowskiej został wysłuchany.

Sekwencja zdarzeń wskazywała, że Paradowska mogła mieć świadomość, jakie zdjęcia ujrzały światło dzienne i zostaną wkrótce nagłośnione. Ona jako jedna z pierwszych mówiła o tych zdjęciach publicznie w Polsce. To wskazuje, jak wielką makabrą jest się w stanie posłużyć w walce smoleńskiej. Jednak mało kogo to już dziwi, wiele razy Paradowska szokowała.

Choć mamy do czynienia z czystej wody barbarzyństwem i łamaniem wszelkich standardów warto nagłaśniać wyczyny Paradowskiej. Choćby dla potomnych oraz wszystkich, którzy chcą wiedzieć, którzy z dziennikarzy są przyzwoici, a którzy są kanaliami i wyprzedali swoją moralność (można mieć wątpliwości, czy wszyscy mieli co sprzedawać...), czy dla tych, którzy chcą na własne oczy i uszy przekonać się, kto jest świnią, a kto trzyma się standardów.

Wiele z wypowiedzi medialnych żołnierzy antysmoleńskich szokuje. Wydaje się, że wypowiedź, jaka padła z ust Paradowskiej 27 września powinna przejść do historii i być w czołówce medialnych niegodziwości. W prowadzonym przez siebie programie dziennikarka gościła Andrzej Dudę, posła PiS. Omawiana była wtedy sprawa ekshumacji i badań śp. Anny Walentynowicz. W studiu miała miejsce taka wymiana zdań:

AD: Do profanacji doszło w Moskwie. Nie wiem, czy pani redaktor słyszała, ale w twarzy Pani Anny Walentynowicz były zaszyte rękawiczki, jakiś kawałek rękawa. Gdyby polscy lekarze byli przy tej sekcji to by do czegoś takiego po prostu nie doszło.

JP: Czasem, wie pan, dlatego tak robiono, żeby było łatwiej rodzinom rozpoznać, że trzeba...

AD: Tak pani redaktor uważa, że łatwiej rodzinom rozpoznać, kiedy w twarzy zostają zaszyte jakieś elementy...

JP: Jeśli pan był w Moskwie i pan widział, jak wyglądają ofiar, nie tylko prezydentowa Kaczyńska, to by się pan niewielu rzeczom dziwił, prawda?

AD: Syn pani Anny Walentynowicz mówił, że gdy rozpoznawał ciało swojej mamy ona wyglądała, jakby spała. To są znamienne słowa.

JP: To ja słyszę od bardzo wielu osób. A potem się okazuje, że było inaczej. Bardzo dziękuję. Pan poseł Andrzej Duda, z którym się diametralnie różnimy, ale miło się rozmawia. Można chociaż porozmawiać.

W jednym trudno nie przyznać racji Paradowskiej. Różnicę klas, standardów oraz przywiązania do elementarnych zasad humanizmu widać było od razu. Ona biła po oczach.

Tyle o nas wiemy, ile w nas sprawdzono – napisała swego czasu była stalinowska literatka, ulubienica salonu III RP Wisława Szymborska.

Smoleńsk stał się momentem przełomowym, momentem, w którym każdy pokazuje ile jest wart. Niczym hasło „sprawdzam” w pokerze tragedia smoleńska i reakcja na nią pokazały, kto jest przyzwoity, kto chce prawdy, a kto jest w stanie zaprząc się do najbardziej niegodziwej pracy – kłamać, obrażać, niszczyć człowieczeństwo ofiar smoleńskich w imię politycznych zysków grupy panującej w III RP.

Tylko jedna z tych grup jest godna działania w przestrzeni publicznej.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych