Strzał w dziecko. "W którymś miejscu należy powiedzieć stop łajdactwu"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

Nie od dzisiaj wiadomo, że w przypadku wrogów ludu pewne kulturowe bariery, czy tabu zostają uchylone, bo w końcu wróg, to wróg. Normalnie nie piszemy o nikim „ch. j”, ani „średniowieczny ch.j”, chyba, że znajdujemy się w dworcowej ubikacji. W druku raczej tego nie spotykamy, a jeśli spotykamy, to nie przedrukowujemy z nieskrywanym podziwem, że patrzcie, jaki autor odważny i bezkompromisowy. To tak generalnie. No, ale jeśli to pisze Hołdys o Jarosławie Kaczyńskim, no, to oczywiście wszystko jest OK., usprawiedliwiony jest i sam Hołdys i gazeta przedrukowująca te epitety bez kropek, za to z podziwem i akceptacją. No, bo wróg.

Normalnie, nie wyśmiewamy się z czyjejś choroby, ani kalectwa, no, chyba, ze robi się w stosunku do Przemysława Gosiewskiego, czy wobec Madzi Buczek. Wiadomo, wrogowie. To znaczy, w przypadku Gosiewskiego, wiadomo, z Madzią Buczek trochę trudniej, ale jakoś sobie poradzono. Oto w wywiadzie dla zagranicznej gazety Kazimiera Szczuka oświadczyła, że kara dla niej, za owo wyśmiewanie się z kalekiej dziewczynki, to antysemityzm, tak ją w Polsce nienawidzą antysemici, że się uczepili i karę wlepili. No, jakoś to wytłumaczyć trzeba, trudno byłoby wyjaśnić, dlaczego Madzia Buczek, to wróg i dlatego normy kulturowe mogą zostać uchylone. Z niepełnosprawnymi dziećmi na zachodzie też niełatwo, wyśmiewanie się z kalectwa mogłoby jednak zostać źle zrozumiane. To znaczy można by to wytłumaczyć, trzeba by jednak wykonać sporą pracę. Już Lem pisał, że i papieskie konklawe można skłonić do ludożerstwa, jeśli się postępuje dostatecznie cierpliwie. W dzisiejszym świecie czasu nie ma na takie wdrukowywanie. A antysemityzm, to każdy zrozumie.

Ostatnio PO nie ma dobrej passy, stąd też i szczególne środki są nie tylko usprawiedliwione, ale wręcz wskazane. Wygrzebanie przez czekistów zdjęć ofiar smoleńskich, w tym Prezydenta i opublikowanie ich było niewątpliwie, poza zdyscyplinowaniem Tuska i całej tej kamandy i przypomnieniem, że jak będą chcieli, to dużo więcej wyciągną, próbą przejechania nam wszystkim kijem po prętach klatki, tak, żeby wszystkim udowodnić, że udawali pisowcy, jacy to są cywilizowani, a patrzcie, jak klną, jakiego języka używają. To samo PO robił od zawsze przy każdej okazji, wyzywając PiS od załganych hipokrytów, idiotów, moherów, drani, zapowiadając zastrzelenie i wypatroszenie lidera opozycji, tak, żeby dobry Pan Premier Tusk mógł po każdym spuszczeniu ze smyczy swoich terierków wyjść przed kamery i z głębokim smutkiem prosić WSZYSTKICH polityków o nieużywanie języka nienawiści, a do kolegi Janusza, czy Stefana zaapelować o nieużywanie „języka naszych oponentów”.

No, ale zdjęcia, to zdjęcia. Dzisiaj słyszę, że sięgnięto po coś, przed czym naprawdę w cywilizowanym świecie ludzie jednak się powstrzymują. Postanowiono, żeby właśnie dzisiaj wleźć komuś do łóżka, w najbardziej prywatne, rodzinne sprawy, zaatakować dziecko. Piszę: postanowiono dzisiaj, bo podobnie, jak z tymi zdjęciami, nie stało się nic ani dzisiaj, ani w tym tygodniu, ani nie miało się stać nic w ciągu kilku dni, no, cokolwiek, co usprawiedliwiałoby jakiekolwiek zainteresowanie się tematem. Zdjęcia leżały latami, niczego nowego nie wniosły, żadnej nowej informacji nie przyniosły. Podobnie też i teraz, nic nowego się nie stało, sprawa ma brodę, jak dwóch Świętych Mikołajów. Pochodzi z 2007 roku. Jedyne, co jest świeże, to panika i desperacja rządowych ośrodków propagandowych. Strach tuskoidów jest świeży, to wszystko.

Normalnie by tego nie zrobiono, no, ale ponieważ chodzi o Martę Kaczyńską i jej dziecko, wnuczkę znienawidzonego Prezydenta, oczywiście autorzy tej odgrzewanej wrzuty sprzed lat maja dyspensę. Normalnie, gdyby chodziło o inne dziecko, nikt by im do końca życia reki nie podał, bo co ich, do jasnej cholery obchodzi czyjeś życie prywatne? Niech sobie grzebią w swoich gaciach. No, ale w tej sytuacji, to, kto wie? Może i jaką nagrodę trzeba będzie przyznać?

Dziennikarskie hieny, no, trudno raz q.., zawsze q… nic nie poradzimy. Ale w tej sprawie mamy jeszcze panią prokurator z Sopotu, panią Barbarę S., która ujawniła owym asom informacje o sprawie z 2007 roku o ustalenie ojcostwa, jak mi, laikowi, się wydaje, najbardziej prywatną z prywatnych i najbardziej dyskretną z możliwych spraw sądowych. Pani Marta nie jest w żadnym rozumieniu, ani prawnym, ani żadnym innym osoba publiczną. Nie pełni funkcji publicznej, nie jest posłanką, senatorem. Ustawa o dostępie do informacji publicznej jest przecież jasna i dokładnie określa, kogo dotyczy. Postępowanie w sprawie zaprzeczenia ojcostwa jest z mocy prawa wyłączone z jawności. W związku z tym bez zgody sądu nie można publikować informacji na ten temat. Była taka zgoda? Pan Prokurator Seremet powinien się chyba zainteresować, co się wyrabia w podległych mu urzędach. Wydaje się również, że sprawą powinien się zająć z Urzędu Rzecznik Praw Dziecka. W którymś miejscu należy powiedzieć stop łajdactwu.

P.S.

Zachęcam do czytania dzisiejszej „Warszawskiej Gazety”, od niedawna ogólnopolskiego tygodnika, z moim nowym felietonem! No, a poza tym, jak zwykle:

http://naszeblogi.pl/blog/69

http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/

http://wpolityce.pl/autorzy/seawolf

http://freepl.info/authors/seawolf

Oraz w wersji audio tutaj:
http://niepoprawneradio.pl/

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych