Placówki Fundacji im. Brata Alberta wymagają ogromnych nakładów. Efekty kwesty w Kanadzie są jednak znakomite

Wtorek był ostatnim dniem kwesty w stolicy Kanady. W środę jedziemy pół-ciężarówką do czterech kolejnych miast w prowincji Ontario. Podróże po tych ogromnych przestrzeniach są uciążliwe, a rozstawianie wystawy w kolejnych nowych miejscach zabiera dużo czasu. Jest też sporo spotkań indywidualnych. Efekty kwesty są jednak znakomite. O wiele większe niż się spodziewałem.

W Montrealu i Ottawie zbieraliśmy na Dom dla Niepełnosprawnych im. Dzieci Kresów w Lubinie. Teraz będziemy zbierać na Dom Pomocy Społecznej w Chorzeszowie. Obie te placówki Fundacji im. Brata Alberta wymagają ogromnych nakładów na remonty i adaptacje.

Najlepiej idą oczywiście moje książki, zwłaszcza "Ludzie dobrzy jak chleb", a także kalendarze z pracami osób niepełnosprawnych. Udana jest też kwesta "do koszyczka". Mniejsze efekty dają natomiast aukcje prac podopiecznych Fundacji, choć wystawa cieszy się zainteresowaniem.
http://www.eksiegarnia.pl/f_okl_max.php?nazwa=./okladki/254466.jpg&az=0&pap=
Absolutnym strzałem w dziesiątkę jest film Wojciecha Szumowskiego o Fundacji, który jest emitowany na każdym spotkaniu. Ogromnie chwyta on za serce, a przede wszystkim ukazuje istotę pracy z osobami niepełnosprawnymi.

Cała kwesta jest możliwa dzięki społecznemu zaangażowaniu wielu osób z tutejszej Poloni. Należą się im szczere słowa uznania.

W środę rano opuściliśmy gościną Ottawę. Mieliśmy jechać tylko pół-ciężarówką Stanisława i Magdaleny, ale okazało się, że cała wystawa nie zmieści się. Nieoceniony Edward zdecydował się, że pojedzie także swoim samochodem, aby zabrać wszystkie pakunki.

Trasa do Guelph to ponad 600 km. Jechaliśmy tylko 6 godzin, bo świetnie utrzymane autostrady są wytyczone praktycznie w linii prostej. Jedynie przejazd obwodnicą Toronto zabrał nam trochę czasu. Było zimno, ale na szczęście deszcz nie padał. Wszędzie bajeczne kolory, bo wciąż panuje "indiańskie lato".

W Guelph podjechaliśmy od razu pod kościół księży chrystusowców, w podziemiach którego wyładowaliśmy wystawę. Czekał na nas Grzegorz, główny organizator naszego pobytu w tym mieście. Wąsaty, ubrany w maciejówkę żywcem przypominał Józefa Piłsudskiego, który zresztą jest jego idolem życiowym.

O 19.00 odprawiałem mszę św. dla Polaków. Później była projekcja filmu Szumowskiego oraz prezentacja wystawy. Bardzo sympatyczne spotkanie. Ja nocuję na plebani, a Beata i Gosia w domu Beaty i Bohdana, przemiłego małżeństwa z czwórką dzieci. Jedynie Arek musiał z Edwardem wrócić do Ottawy. Dojedzie do nas jutro autobusem.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych