TYLKO U NAS. Poseł Miodowicz o zamianie ciał ofiar katastrofy smoleńskiej: doszło do pomyłek. To margines marginesów

Fot. Wikipedia.pl/Jrkruk
Fot. Wikipedia.pl/Jrkruk

Ciało Prezydenta RP Ryszarda Kaczorowskiego zostało zamienione z ciałem innej ofiary katastrofy smoleńskiej, Tadeusza Lutoborskiego. Tak wynika z wiadomości, do których dotarło RMF FM. Naczelna Prokuratura Wojskowa nie potwierdza tej wiadomości, ale jednocześnie nie dementuje zaznaczając, że należy czekać na wyniki badań genetycznych. Jeśli wiadomości RMF FM się potwierdzą, będzie to oznaczało, że doszło już do kolejnej pomyłki w procesie identyfikacji i pochówku ofiar katastrofy smoleńskiej.

Śledczy ustalili już, że ciała Anny Walentynowicz oraz Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej zostały ze sobą zamienione. Przez ponad dwa lata ich bliscy nie modlili się na grobach członków swoich rodzin. Prokuratura podejrzewa, że w tej sprawie - poza zamianą ciał Walentynowicz i Walewskiej-Przyjałkowskiej oraz Kaczorowskiego i Lutoborskiego - mogło dojść do jeszcze minimum jednej pomyłki. Następne ekshumacje mają się odbyć w najbliższych tygodniach.

Sprawa skandali związanych z zaniedbaniami rosyjskiej oraz polskiej strony zdaje się jednak nie wzruszać polskich władz oraz posłów Platformy Obywatelskiej. Portal wPolityce.pl z prośbą o ocenę tej informacji zadzwonił do posła PO, Konstantego Miodowicza, który obecnie przewodniczy komisji ds. służb specjalnych. To, co usłyszeliśmy, budzi zdumienie. Przytaczamy rozmowę z posłem PO:

- RMF FM donosi, że ciało prezydenta Kaczorowskiego zostało zamienione z ciałem innej ofiary katastrofy smoleńskiej. Jak Pan to komentuje?

K. M.: Skala tragedii smoleńskiej i sposób reakcji na wydarzenia, które miały miejsce po rozbiciu samolotu prezydenckiego, mogła powodować pomyłki, nawet drastyczne. Jak się okazuje do takich pomyłek doszło. Rzecz w tym, że mimo wszystko można żywić nadzieję, że stanowią one margines marginesów. Mamy do czynienia z wydarzeniami zasmucającymi rodziny, niemniej jednak, gdy poruszamy się w świecie realnym, a nie w świecie idealnym, będącymi rezultatem możliwego błędu.

- Nie czuje pan, że państwo nie zdało egzaminu, skoro takie rzeczy się dzieją?

Nasze państwo zdało doskonale egzamin, jako system reagowania na tę narodową tragedię, o której mówimy. A tego typu wydarzenia mieszczą się w marginesie możliwych, aczkolwiek tragicznych, błędów, które zaistniały po katastrofie.

Po wypowiedzeniu tych słów poseł Miodowicz zakończył rozmowę. Na kolejne pytania nie miał czasu.

Sprawa kolejnej skandaliczne pomyłki związanej ze śledztwem smoleńskim to nie jedyna zaskakująca wiadomość, jaka trafiła do opinii publicznej w czwartek. Okazuje się, że ciało Prezydenta Lecha Kaczyńskiego zostało 11 kwietnia 2010 roku przekazane stronie rosyjskiej. Przez kilka godzin jedynie Rosjanie mieli do niego dostęp. Informował o tym przedstawiciel MSZ na posiedzeniu jednej z sejmowych komisji. Być może to wtedy wykonano drastyczne zdjęcia, które ostatnio trafiły do internetu.

Dlaczego taka sytuacja miała miejsce? Szef Biura Ochrony Rządu gen. Marian Janicki rozmawiać z nami jednak nie chciał.

Nie komentuję tej sprawy absolutnie. Proszę zadzwonić do rzecznika. Ja w tej sprawie nie mam nic do powiedzenia

- rzucił jedynie i rozłączył się.

Zadzwoniliśmy więc do rzecznika Biura Ochrony Rządu, mjr. Dariusza Aleksandrowicza. Zapytaliśmy go o doniesienia przedstawiciela MSZ:

Funkcjonariusz BOR był obecny przy ciele Prezydenta Lecha Kaczyńskiego do czasu przyjazdu Jarosława Kaczyńskiego oraz identyfikacji prezydenta. W chwili, gdy prokuratorzy zaczęli dokonują swoich czynności, gdy odbywa się sekcja zwłok, Biuro nie ma uprawnień, by brać udział w tych czynnościach. Ciało zostało przekazane pod opiekę prokuratury wojskowej.

Na pytanie, czy są w BOR procedury związane z zachowaniem Biura po śmierci Prezydenta na obczyźnie, Aleksandrowicz odpowiada:

Nie ma procedur, które nakazywałyby obecność funkcjonariuszy BOR przy ciele prezydenta do czasu sprowadzenia go do Polski.

To stwierdzenie funkcjonariusz powtórzył kilkakrotnie. Zaznaczył, że w BOR nie wydano żadnych specjalnych rozkazów związanych z ochroną ciała Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Na koniec zadzwoniliśmy do rzecznika Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Niestety płk. Zbigniew Rzepa nie umiał odpowiedzieć na nasze pytania. Nie wiedział, czy miało miejsce przekazanie ciała Prezydenta RP stronie rosyjskiej, ani czy Polacy brali udział we wszystkich procedurach strony rosyjskiej. Rzecznik NPW poprosił o przesłanie pytań mailem. Gdy tylko otrzymamy wyjaśnienia prokuratury wojskowej, przekażemy je czytelnikom.

Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych