Odpowiedzialność. "Trwa oskarżanie rodzin ofiar o błędy, za które odpowiadają polscy i rosyjscy specjaliści i urzędnicy"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

 

Wyjaśnienie przyczyn katastrofy samolotu z głową państwa na pokładzie na terenie innego państwa, to wyzwanie wymagające profesjonalnych, kompetentnych i doświadczonych urzędników wspartych sztabem ekspertów z różnych dziedzin. To wyzwanie, podczas którego nie można eksperymentować, gdyż może nie być szansy na naprawę zaistniałych błędów.

Negocjacje z innym państwem to domena rządu i Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a sposób tych negocjacji nie może być wynikiem przypadku. Nie może być również prowadzonych po fakcie dociekań, według jakich procedur winny być przeprowadzane rozmowy i kto za nie odpowiada. Nie może być dywagacji, czy lot był cywilny, czy wojskowy, czy była to oficjalna, czy prywatna podróż.

Minęło dwa i pół roku od katastrofy smoleńskiej, ale zamiast posiadać wiedzę w kwestii przyjętych przez reprezentantów Polski i Rosji procedur, trybu ich zastosowania oraz podjętych konkretnych działań po katastrofie, dowiadujemy się, że nie ma żadnego formalnego dokumentu zwieńczającego rozmowy ani nawet materialnych śladów ich odbycia. Że konkluzje rozmów i negocjacji zapadły w sposób „dorozumiany”.

Minęło wiele miesięcy, a nie wiemy, kto uczestniczył w kluczowych dla wyjaśnienia przyczyn śmierci ofiar katastrofy sekcjach zwłok, według jakich procedur były one przeprowadzane i czy jakikolwiek polski ekspert lub urzędnik brał w nich udział bądź je kontrolował. A jeśli się dowiadujemy, to wiedza ta jest coraz bardziej przerażająca, gdyż okazuje się, że Rosjanie sekcje zwłok wykonywali nie tylko bez udziału polskich przedstawicieli, ale całkowicie samowolnie, bez oficjalnego wniosku o pomoc prawną z polskiej strony. Dowiadujemy się, ale nie ze strony polskich oficjeli odpowiedzialnych za smoleńskie śledztwo, ale w wyniku dociekania rodzin ofiar katastrofy, że wykonane na terenie Rosji sekcje zwłok nie miały wiele wspólnego z profesjonalizmem, a dosłane dokumenty są nierzetelne lub wręcz sfałszowane. Dojmująca jest odkrywana wiedza, że ciała ofiar były poniewierane i bezczeszczone. Dowiadujemy się, że polska minister była w tym czasie na terenie Rosji nie jako reprezentant polskiego państwa i polskiego rządu, ale właściwie półprywatnie i w nie do końca zdefiniowanym charakterze. Mało tego, wbrew faktom i ogólnodostępnej wiedzy, każe się nam wierzyć w jej profesjonalizm i prawdomówność. Na naszych oczach osoba współwinna za niewyobrażalne zaniedbania, osoba niewiarygodna i niekompetentna, obejmuje najwyższy urząd w państwie…

Błędy i zaniechania ze strony polskiego rządu mające miejsce po tragicznej śmierci Prezydenta RP i nieomal setki polskich obywateli na terenie obcego państwa są ewidentne, ale najbardziej bolesne jest to, że nie wyciągnięto żadnych wniosków z tej ogólnonarodowej tragedii. Zamiast rzetelnej debaty i uczciwego wyjaśnienia sprawy trwa skoordynowany proces ogłupiania opinii publicznej wątkami pobocznymi w rodzaju oskarżeń polityków opozycji, że nie „odbijali ciała Prezydenta”, „tchórzliwie uciekli do kraju” lub „jedli obiad z galaretką na deser”. Trwa oskarżanie rodzin ofiar o błędy, za które odpowiadają polscy i rosyjscy specjaliści i urzędnicy. Nieustannie trwa przypisywanie zmarłemu prezydentowi Kaczyńskiemu i zmarłym urzędnikom jego Kancelarii win i zaniedbań, za które odpowiada Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ministerstwo Obrony Narodowej i Biuro Ochrony Rządu, czyli organy nie prezydenckie, a rządowe.

Nie mamy państwa, które bierze na swoje barki trud rządzenia. Nie mamy państwa, które bierze na swoje barki ciężar odpowiedzialności. Mamy fundowany za publiczne pieniądze „pijar” rządu, który zmierza nie tylko do pokazywania samego siebie w korzystnym świetle, ale do pokazywania w złym świetle politycznych przeciwników. Również tych, którzy już nigdy nie wypowiedzą się w swojej obronie.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych