Tak śp. Maciej Rybiński opisywał prasę w Polsce: lukier i wazelina, mieszanka wymiotna. "Wstyd, że się jest dziennikarzem"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

W październiku minie kolejna, trzecia już rocznica śmierci śp. Macieja Rybińskieg0 - dziennikarza, felietonisty, scenarzysty, a przede wszystkim człowieka rzadko już dzisiaj spotykanej uczciwości, odwagi i życzliwości dla ludzi. Z tej okazji ustanowiono nagrodę "Złotej Ryby", co dokonało się dzięki ogromnemu wysiłkowi żony śp. Macieja, pani Krystynie Grzybowskiej.

 

Już jutro, 22 października o godzinie 19:00 w warszawskich Hybrydach odbędzie się gala wręczenia nagród w III edycji konkursu Złotej Ryby. Statuetkę i wyróżnienia otrzymują młodzi publicyści i felietoniści.

W tym roku nominowani do nagrody zostali:

Dorota Łosiewicz - wPolityce.pl,

Łukasz Warzecha - "Fakt",

Wiktor Świetlik - "Super Express".

W pierwsze edycji konkursu triumfował Robert Mazurek, a rok temu - Krzysztof Feusette. Obaj jako reprezentanci "Rzeczpospolitej".

CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ WYWIAD. Grzybowska: Nie sztuką jest nagradzać starych wyjadaczy, którzy piszą świetne felietony. Sztuką jest budzić do twórczości młodych

Felietony Doroty Łosiewicz mogą Państwo znaleźć TUTAJ. Również teksty pozostałych nominowanych do tegorocznej nagrody pojawiają się na naszym portalu - tutaj znajdują się teksty Łukasza Warzechy, a tutaj Wiktora Świetlika.

Za naszą redakcyjną koleżankę trzymamy kciuki!

I wracamy pamięcią do pierwszej edycji tej nagrody, do spotkania w klubie Harenda w roku 2010, gdzie "Złote Ryby". Głównym motywem i przeżyciem były wspomnienia o śp. Macieju Rybińskim. Miał wielu przyjaciół, z wieloma korespondował.

Jednym z nich jest doskonały rysownik (m.in. "Uważa, Rze", "Rzeczpospolita", wPolityce.pl i prasa angielska) Andrzej Krauze, który odczytał jeden z listów jaki otrzymał od zmarłego rok temu Autora, wraz z towarzyszącą korespondencją. Dzięki uprzejmości Pani Krystyny Grzybowskiej i życzliwości Andrzeja Krauze, uzyskaliśmy zgody na publikację tej korespondencji. To niezwykły dokument o tym co myślał o Polsce Anno Domini 2009, a więc w jakiejś mierze i obecnej, Maciej Rybiński.To poruszająca lektura.

 

MÓWI ANDRZEJ KRAUZE (W Harendzie):

11 grudnia 2007 roku w "Rzeczpospolitej" ukazał się moj rysunek przedświąteczny. W barze ryba zwraca się do siedzącego obok niej człowieka:

Co to z rybą się nie napijesz?

Kilka dni później zadzwonił do mnie, do Londynu, Maciej Rybiński z pytaniem czy mógłby kupić ten rysunek, bo jest to o nim. Wywiązała się między nami długa rozmowa. Rysunek ofiarowałem mu w prezencie. Wymieniliśmy się adresami emailowymi. Tak rozpoczęła sie nasza wymiana wiadomości, poglądów, pomysłów i fragmentów twórczości. Najpierw sporadyczna, która z czasem zamieniła się w codzienną wirtualną rozmowę, że o telefonach nie wspomnę. Rozmowa ta została niedokończona 22 października 2009 roku.

Przytaczam państwu jeden z emali Maćka z 15 czerwca 2009 roku.
Serdecznie pozdrawiam, Andrzej Krauze

***

MACIEJ RYBIŃSKI PISZE DO ANDRZEJA KRAUZE

Drogi Andrzeju, przepraszam, że nie odpowiadam od razu i za rzadko w ogóle się odzywam, ale jestem w jakimś dołku psychicznym. Od paru dni chodzi mi po głowie, żeby rzucić to wszystko, przestać karmić wieprze felietonami, zająć się ogródkiem. Coraz trudniej mi jakoś odnajdywać się w tej rzeczywistości, może dlatego, że równolegle z zalewającym mnie gnojem współczesności, czytam sobie o epoce saskiej i stanisławowskiej. Wszystko już było.

Więc sobie myślę, czy nie napisać  jakiegoś pożegnalnego tekstu nie o politykach i ludziach władzy, ale o gruncie i nawozie na jakim wzeszli. O społeczeństwie. Dać w mordę wszystkim, wypiąć dupę i - jak kiedyś Tuwim, grzecznie, ale stanowczo poprosić, żeby mnie pocałowali. Niekoniecznie trzeba żyć z grzebania w szambie. Poczytaj sobie, co pod tym tekstem, który Ci się tak podoba (dziękuję za pociechę) wpisują niektórzy czytelnicy. Po co m i to? Zajmę się poezją liryczną i będę szanowany jak nieboszczyk Staff, którego nikt już nie czyta, ale wszyscy szanują, albo pisaniem kryminałów i będę miał forsę. Przecież jak się zobaczy dzisiejszy "Newsweek" to człowiekowi normalnemu wstyd, że jest dziennikarzem.

Na okładce jest portret Tuska z twarzą aryjskiego nadczłowieka, dzierżącego w mocnych dłoniach koło sterowe. Do tego tytuł - "Tusk, mocny człowiek Europy. Wynik wyborów pozwala mu myśleć przywództwie w Unii". Artykuł w środku - lukier i wazelina, mieszanka wymiotna. Istny Soso Dżugaszwili, bez którego nie będzie pór roku i nie wzejdzie ozimina.

Pamiętasz taki plakat robola z kołem sterowym i napisem, zdaję się, partia kieruje? No to jest dokładnie to samo. Czuję się, naprawdę, jakby mnie osobiście opluto i obfajdano. W tym kraju nie można być  obywatelem.  Zapotrzebowanie społeczne jest tylko na lokai. A może kupić sobie białe rękawiczki i kamizelkę w paski i zacząć pisać ody do Tuska i jego zgrai? Niestety, nie mam usposobienia gówna i nie potrafię płynąć z prądem, bo jestem Ryba.

Pozdrawiam Cię nie bez satysfakcji, że w starej dobrej i tak kiedyś przeze mnie podziwianej Great B. (Wielkiej Brytanii - red wP.) także wszystko, z ludźmi na czele, sparszywiało. To jest jakąś pociecha, choć słaba.

Twój

M

 

ANDRZEJ KRAUZE DO MACIEJA RYBIŃSKIEGO

Maćku,  czytam na nowo Twój felieton już wydrukowany w Rzepie i pokładam się ze śmiechu, a włos staje dęba z przerażenia - to wszystko trzeba wydać w książce, żeby przynajmniej ta garstka, która jeszcze czyta miała do czego się odwołać i o co się oprzeć jak przyjdzie co do czego...

ściskam

And.

Andrzej Krauze:

 

(opr. kam)

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych