Czy telewizja publiczna jest już prywatnym folwarkiem małżeństwa Lisów? Czy to była kryptoreklama?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Czy stacja utrzymywana z publicznych pieniędzy powinna zajmować się promocją i rozwiązywaniem kłopotów wizerunkowych jednego z tytułów prasowych wydawanych przez niemiecki koncern? Takie pytania nasuwają się po materiale jaki wyemitowano w głównym wydaniu piątkowych "Wiadomości".

Najpierw przypomnijmy kontekst: oto amerykański "Newsweek" ogłosił, że rezygnuje z wydania papierowego. Chodzi oczywiście o wersję amerykańską, ale w polskich mediach zaroiło się od komunikatów. Jak choćby w "Polsce the Times", która na pierwszej stronie zajawiła:

"Newsweek znika z rynku". Amerykańska edycja słynnego tygodnika będzie dostępna tylko w formacie cyfrowym

czy też w "Rzeczpospolitej":

Ostatni amerykański papierowy "Newsweek" ukaże się 31 grudnia.

W Internecie relacjonowano to jeszcze prościej donosząc iż to

"koniec Newsweeka".

Z naszych źródeł w wydawnictwie Ringer Axel Springer, niemieckiego wydawcy tytułu wynika, ze ta fala komunikatów została przyjęta wręcz z przerażeniem. Pijarowcy wydawnictwa mieli dojść do wniosku, że część czytelników uzna iż tytuł znika z rynku i zrezygnuje z zakupu. W normalnej sytuacji wymagałoby to kontrakcji marketingowej - wykupienia reklamy, ogłoszeń, zaangażowania wyspecjalizowanych agencji, dotarcia do dziennikarzy. Ale ponieważ w Polsce wszystko jest inaczej, odbyło się dużo prościej.

Oto TVP w swoim sztandarowym programie informacyjnym wyemitowała coś, co przypomina nie tyle informację, ale komercyjną quasi-reklamę jednego z tytułów. Kilkuminutowy materiał wychodził wprawdzie od informacji o amerykańskim "Newsweeku", ale potem był to już popis Tomasza Lisa, przedstawionego tylko i wyłącznie jako naczelnego "Newsweek Polska". Nie padło słowo o aktywności dziennikarza na antenie TVP, co jest przecież ukryciem dość ważnego kontekstu i oddaleniem pytania o możliwy konflikt interesów.

Lis zapewniał, że kierowany przez niego tytuł będzie nadal istniał, że ma się świetnie.

W materiale wielokrotnie pojawiło się logo jego pisma. Wartość tej quasi-promocyjnej ekspozycji można oszacować na dziesiątki tysięcy złotych. Nazwy i tytuły pozostałych tygodników tylko mignęły przez sekundę, dwie. Na dodatek, zapewne w ramach ekstra premii, dorzucono wypowiedź dyrektora wydawniczego Ringer Axel Springer. Pozostałe wypowiedzi osób występujących w materiale były ogólne i w żaden sposób nie prezentowały innych tytułów.

Warto by sprawą zajęły się struktury TVP powołane do wyłapywania przykładów kryptoreklamy i wyjaśniły czy nie był to jeden z nich. Jak bowiem wiadomo, nikt w żadnym programie TVP nie może pokazać żadnego znaku firmowego bez uzgodnienia i uzasadnienia. Lub opłaty. A tu taki kwiatek.

Żadna ze stacji komercyjnych Tomasza Lisa czy kogokolwiek z "Newsweek Polska" o komentarz w tej sprawie nie poprosiła.

gim

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych