Są tacy, którym zależy na prawdzie, nie na zachowaniu stanowisk. Im wychodzi, że władze ws. Smoleńska jedynie kłamią

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Blogpress.pl
Fot. Blogpress.pl

Wywiad, jakiego udzielił portalowi wPolityce.pl prof. Wiesław Binienda, nie pozostawia złudzeń. Po wielokrotnym przeprowadzeniu dodatkowych analiz i symulacji zderzenia Tu-154M z brzozą oraz serii innych doświadczeń mamy kolejne dowody, że tragedia smoleńska nie mogła wyglądać tak, jak nam wmawiają czynniki oficjalne. Prof. Binienda raz jeszcze zderzał wirtualnie Tupolewa z drzewem, prowadził badania z innymi ekspertami. Wynika z nich jasno, że rządowa maszyna nie utraciła skrzydła po zderzeniu z brzozą i nie uderzyła w ziemię w całości.

Na to, że Tupolew rozpadł się w powietrzu, wskazuje wiele faktów

- mówi Binienda.

Do wniosków, które skupiają się wokół jednego stwierdzenia: oficjalna wersja jest kłamstwem, dochodzą wszyscy eksperci, którzy zajmują się badaniem katastrofy smoleńskiej.

Stosują różne metody, badają inne aspekty sprawy. Wszyscy kończą na tym samym: to nie mogło wyglądać tak, jak mówi raport MAK czy komisji Millera!

Do takich wniosków doszli już prof. Bienidna, prof. Nowaczyk, dr inż. Berczyński, dr inż. Szuladziński. Oni mówią jednym głosem. Sprawą symboliczną jest fakt, że zwołana na poniedziałek konferencja naukowców skupia się jedynie wokół ich prac i ustaleń. Nikt na poważnie nie bierze dziś, bo i nie sposób ich tak traktować, ustaleń MAK czy komisji Millera. Świat naukowy mówi jednym głosem. Głosem, który stoi w sprzeczności z rządowo-medialną dominującą kampanią dezinformacyjną w Polsce.

Co ciekawe, gdy jest to bezpieczne, nawet polskie władze zdają się chwalić jednego z tych, którzy obalają rządowe mity smoleńskie. Radosław Sikorski cieszył się, że "pierwszy polski Dreamliner wzbił się w powietrze". Jak się okazało, jednym z konstruktorów tego właśnie samolotu był prof. Wiesław Binenda. Wydaje się więc, że minister Sikorski uznaje dorobek i profesjonalizm profesora Biniendy. Niestety w sprawie Smoleńska tego nie widać. W tym przypadku rządowi przez gardło nie przejdzie żadne słowo pochwały czegokolwiek wychodzącego poza rządowe kłamstwa.

Ostatnia aktywność współpracowników parlamentarnego zespołu kierowanego przez Antoniego Macierewicza oraz niezależnych ekspertów i naukowców nie pozostawia złudzeń. Pokazuje również jałowość drugiej strony. Rosnąca aktywność wspomnianych naukowców powinna skutkować wzrostem i aktywizacją intelektualną tych, którzy opowiadają się za rządową wersją katastrofy smoleńskiej. Jednak po tej stronie słychać jedynie grobową ciszę.

Nikt, nikt nie chce dziś bronić Millera i Anodiny. Nikt nie prezentuje merytorycznych argumentów na rzecz pancernej brzozy. Tych argumentów najzwyczajniej bowiem nie ma.

Dziś Binienda, Nowaczyk, Szuladziński, Berczyński tworzą jeden z fundamentów obozu prawdy smoleńskiej. To ta strona, strona, która nie boi się utraty stołków, nie boi się konsekwencji swoich zaniedbań i nie boi się zadawać pytań, chce, żąda i oczekuje prawdy o Smoleńsku. Jej zależy na prawdzie. Oponentom na wszystkim poza prawdą.

I dlatego druga strona milczy, przeprowadza personalne ataki na naukowców i szerzy dezinformację. Zrobi wszystko, by prawda nie wyszła na jaw, a mit pancernej brzozy nie ulotnił się ze świadomości Polaków.

CZYTAJ TAKŻE: Prof. Wiesław Binienda: "Brzoza nie mogła odłamać skrzydła w samolocie". PEŁNY ZAPIS SPOTKANIA

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych