Rosyjskie służby nawet nie próbowały kontaktować się z blogerem, który upublicznił drastyczne zdjęcia ze Smoleńska

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Rosyjski bloger Anton Sizych, który opublikował drastyczne zdjęcia z katastrofy smoleńskiej bez zahamowań rozmawia z polskimi mediami. Rosyjskie służby nie próbowały się z nim dotąd kontaktować.

Żadne służby rosyjskie nie kontaktowały się ze mną w sprawie zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej"

- powiedział reporterom TVN24 rosyjski bloger, który opublikował na swoim blogu drastyczne zdjęcia ofiar. Dodał, że w rosyjskim internecie pojawiły się już kolejne zdjęcia z miejsca katastrofy.

Bloger przyznał, że źródło nie jest dla niego ważne, istotne, że otrzymuje dane, które są dla niego przydatne.

"Nigdy nie interesuję się, kto jest informatorem i dlaczego to robi"

- można przeczytać na tvn24.pl.

Bloger twierdzi równocześnie, że nie jest dla organów śledczych i bezpieczeństwa osobą anonimową.

Wielokrotnie wcześniej miałem z nimi do czynienia

- mówi Sizych. Ale chodziło wówczas o jego publikacje na temat katastrofy lotniczej w Ałtaju w 2009.

Wcześniej bloger wypowiedział się dla redakcji Wiadomości TVP.

Jeśli chodzi o normy moralne, o naruszenie których się mnie obwinia, to ja uważam, że niemoralnie jest kłamać i ukrywać zabójców"

- zacytowała jego wypowiedź TVP na Twitterze.

Mężczyzna dodał, że "nikt z rodzin ofiar katastrofy go jeszcze nie osądził".

Bloger napisał, że drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej otrzymał od anonimowej osoby. Mogłoby to potwierdzać hipotezę, iż zostały one udostępnione celowo przez rosyjskie służby. Fotografie, które zostały wykonane na miejscu katastrofy, w kostnicy i przy trumnach trafiły na stronę miesiąc temu. Zupełnie nieprawdopodobne wydaje się, by były wykonane przez prywatną osobę, czy też jak twierdzi "Rossijskaja Gazieta" przez członków rodzin ofiar.

Wszystko wskazuje na to, że musiał to być ktoś z służb – policji, straży pożarnej, itp.Takich zdjęć funkcjonariusze mogli zrobić wiele. Najważniejsze jest jednak kto i po co przekazał te zdjęcia  wykorzystania. Te pytania polskie władze zaczęły już zadawać stronie rosyjskiej. Ta jednak najwyraźniej nie kwapi się by ustalić odpowiedzi.

ansa/ TVN24/onet.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych