NASZ WYWIAD. Piotr A. Maciążek: MSZ nie jest zwykłą firmą. Rasowi dyplomaci nie powinni popełniać takich błędów

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Rafał Guz
Fot. PAP/Rafał Guz

wPolityce.pl: Jak Pan ocenia sprawę, którą opisała dziś „Rzeczpospolita”? Chodzi o wysłanie przez polskie MSZ deklaracji podatkowych, które trafiły do białoruskich opozycjonistów. Czy z tego powodu grożą im jakieś sankcje?

Piotr A. Maciążek, redaktor naczelny portalu politykawschodnia.pl: Jeżeli chodzi o tę sprawę, to oczywiście dokładnie jej nie znam, bo nie wiem o źródłach z jakich korzystała „Rzeczpospolita”. Wymiana zdań pomiędzy autorem tekstu, redaktorem Cezarym Gmyzem, a rzecznikiem MSZ Marcinem Bosackim była dość ostra. Panowie wzajemnie zarzucili sobie nieodpowiedzialność. Gmyz jest poważnym dziennikarzem – z pewnością wie, co pisze w tej sprawie, bo inaczej mógłby się przecież spodziewać pozwu od ministra Sikorskiego. Co do represji wobec opozycjonistów – wszelkie związki z państwem polskim narażają tych ludzi na niebezpieczeństwo, czego najlepszym przykładem jest sprawa Alesia Bialackiego z zeszłego roku. Przypomnijmy, że ujawnione dziś wydarzenia nie są pierwszym tego typu zjawiskiem, które naraziło białoruską opozycję na szykany. Podobne sytuacje miały miejsce rok temu, a także w 2009 roku. Natomiast w 2006 roku białoruskie władze również próbowały pozyskać od Polski informacje o opozycjonistach, ale wtedy odmówiono ich udzielenia. Tak więc o ile to są przypadki dość rzadkie, to tutaj statystyka nie sprzyja ministrowi Sikorskiemu.

 

Gdzie szukać winnych tego stanu rzeczy? Wśród urzędników ministerstwa?

Biorąc pod uwagę ten analogiczny przykład z Alesiem Bielackim, sądzę, że problem ma naturę typowo urzędniczą. Pewnie jakaś jednostka popełniła błąd. Natomiast MSZ nie jest zwykłą firmą, w której mogłoby być różnie. Tutaj jednak mamy do czynienia z odpowiedzialnością polityczną, którą ktoś powinien na siebie wziąć. Myślę, że osoba, która jest bezpośrednim zwierzchnikiem urzędnika, który popełnił błąd, powinna ponieść konsekwencje.

 

Nie sposób nie zapytać o szerszy kontekst polityki polskiego MSZ wobec Białorusi. Jak Pan ocenia pięcioletnią politykę ministra Sikorskiego w tej sprawie?

Na pewno jest to polityka niespójna. Początkowo pan minister Sikorski próbował w relacjach z Białorusią szukać odprężenia, czego dowodem była wizyta na Białorusi, którą odbył wraz z ministrem Westerwelle. Natomiast ten kierunek został zarzucony po wyborach prezydenckich na Białorusi, kiedy reżim Łukaszenki brutalnie spacyfikował wszelkie protesty. Widać, że w tej chwili istnieje w polskim MSZ kryzys koncepcyjny – nie bardzo widać, aby politycy i urzędnicy wiedzieli, co z Białorusią zrobić. Tymczasem kurs Łukaszenki pozostaje wciąż mocno prorosyjski, czego dowodem było choćby tegoroczne wskrzeszenie idei Związku Białorusi i Rosji.

 

Mówi Pan o dwóch sposobach podejścia do Białorusi – odwilży i represji. Która z nich jest bardziej skuteczna? Czy w ogóle mamy realny wpływ na to, co się dzieje na Białorusi?

Moim zdaniem bratanie się z Łukaszenką, a taki postulat jest dość świeży – ostatnio na łamach „Plusa Minusa” wysunął go Andrzej Talaga jest zupełnie nietrafiony. Suwerenna demokracja zawsze będzie przyciągać suwerenną demokrację i w tym kontekście zażyłe relacje z Łukaszenką nie maja sensu – ze względu na łamanie praw człowieka i zaprzeczanie wszelkim zachodnim ideałom, on zawsze zwróci się w stronę Rosji. Lepiej budować jest obliczoną na dekady opozycję złożoną z osób, które będą się u nas uczyć, a potem wrócą na Białoruś, by spróbować zbudować tam demokrację. W chwili obecnej jest to perspektywa bardzo mglista, bo rozbicie białoruskiej opozycji jest niestety faktem . Właściwie nawet słowo opozycja jest tutaj nieco na wyrost. Rozmawiałem na ten temat z Aleksandrem Milinkiewiczem i on sam przyznawał, że po okresie konsolidacji, kiedy był kandydatem na prezydenta, teraz opozycja znalazła się w bardzo dużym rozdrobnieniu. Po pokonaniu na Białorusi fali kryzysu, co zresztą dokonano rosyjskimi kredytami, nie widać, by władza Łukaszenki miała się posypać, a wręcz przeciwnie – są symptomy jej umocnienia. Łukaszenka zapowiedział zbudowanie partii władzy. Dotychczas system na Białorusi opierał się na micie Baćki – dobrego ojca, bez jakichś formalnych struktur. Teraz ma powstać partia władzy i dwa fasadowe ugrupowania. Słowem – jest tam wprowadzany rosyjski model władzy.

not. maf

Więcej opinii i tekstów Piotra Maciążka na temat polityki wschodniej możesz przeczytać tutaj.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych