ABW Krzysztofa Bondaryka sprawdzała nawet asystentów premiera Kaczyńskiego. Specsłużby Tuska inwigilowały od 2007 r.

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Dokument przysłany przez Piotra Bączka
Dokument przysłany przez Piotra Bączka

W kontekście ostatnich „pseudorewelacji” o inwigilacji opozycji za czasów gabinetu premiera Jarosława Kaczyńskiego warto przypomnieć niezbite fakty dotyczące działań służb wojskowych i cywilnych przeciwko Komisji Weryfikacyjnej ds. b. Wojskowych Służb Informacyjnych i zapleczu byłej ekipy rządowej.

Prokuratura Krajowa wszczęła 7 grudnia 2007 r. śledztwo w sprawie rzekomej korupcji w Komisji. Według śledczych popełniono dwa przestępstwa – podjęto się pośrednictwa w pozytywnej weryfikacji w zamian za łapówkę 200 tysięcy zł. oraz „ujawnienia pracownikom” spółki AGORA aneksu z weryfikacji WSI. Głównym świadkiem był niezweryfikowany pułkownik WSI Leszek T., który wcześniej prowadził rozmowy z ówczesnym marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim. Po uzyskaniu zeznań tego żołnierza WSI, szef ABW skierował do prokuratury pismo o przekazanie tej sprawy Departamentowi Ochrony Ekonomicznych Interesów Państwa ABW. Prokuratura przychyliła się do wniosku Bondaryka. Jednak w tamtym czasie prawo do prowadzenia śledztw korupcyjnych posiadało jedynie CBA. Kompetencje do zwalczania korupcji ABW uzyskała dopiero w ustawie z dnia 20 grudnia 2007 r., zmiana weszła w życie dopiero 7 lutego 2008 roku!

O skali działań przeciwko Komisji świadczy fakt, że ABW sprawdzało nawet osobistych asystentów premiera Jarosława Kaczyńskiego. Według informacji uzyskanych przez służbę Krzysztofa Bondaryka zamieszanymi w korupcję byli asystenci byłego premiera. Dlatego wiceszef ABW Jacek Mąka już 28 grudnia 2007 r. wysłał wniosek do szefa kancelarii premiera min. Tomasza Arabskiego o udostępnienie danych personalnych asystentów poprzedniego szefa rządu (patrz kopia dokumentu).

Kancelaria Premiera Tuska wysłała odpowiedź do ABW ekspresowo, bo już 2 stycznia 2008 r. Zwracam uwagę na szybkość sprawdzenia otoczenia premiera Kaczyńskiego, nie przeszkodził temu nawet okres noworoczny. To nadzwyczajne tempo działań ABW musi szokować w kontekście afery Amber Gold, kiedy odpowiedzialne instytucje próbują tłumaczyć, że przez kilka lat nie wiedziały o ustaleniach innych organów państwa, bo nikt ich nie informował o podejrzeniach!

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że – jak wynika z uzyskanej dokumentacji – ekipa PO nie poinformowała Jarosława Kaczyńskiego, że jego współpracownicy mogą być zamieszani w czyny korupcyjne. Rząd Tuska podobnie postąpił w stosunku do urzędującego wtedy przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej Jana Olszewskiego. Tymczasem wiceszef ABW Jacek Mąka już w grudniu 2007 r. zwrócił się do SKW, za plecami legalnie urzędującego przewodniczącego Komisji, o szczegółowe informacje dotyczące prac weryfikacyjnych. Niepoinformowanie przez ABW Jana Olszewskiego i Jarosława Kaczyńskiego określa charakter działań służby Bondaryka.

Cały artykuł w najnowszym numerze „Gazety Polskiej” z 17 października 2012 r.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych