Były szef moskiewskiego Centrum Ekspertyz Medycyny w sierpniu mówił o patologii po stronie rosyjskiej, teraz atakuje rodziny ofiar

Zaskakująca (?!) zmiana w postawie byłego szefa moskiewskiego Centrum Ekspertyz Medycyny Sądowej Wiktora Kołkutina. Rosyjska medycyna sądowa jest w stadium agonalnym - taką ocenę formułował jeszcze w sierpniu. Dziś na łamach "Newsweeka" zarzuca bliskim ofiar katastrofy smoleńskiej patologiczny szok i broni swoich kolegów po fachu - pisze "Nasz Dziennik".

Wiktor Kołkutin broni swoich kolegów, kpi z polskich lekarzy, którzy jakoby "nie wyrywali się do bohaterskich czynów", zarzuca bliskim ofiar brak współpracy, popisuje się jednocześnie protekcjonalną analizą ich rzekomo patologicznego szoku. A odpowiedzialność za zamiany ciał stara się przerzucić na stronę polską, bo przecież "nie odprowadzaliśmy trumien do mogił".

Kompletnie co innego mówił Kołkutin w sierpniu tego roku w wywiadzie udzielonym portalowi PublicPost, który przypomina "Nasz Dziennik". Tekst opatrzony jest wymownym tytułem: "Rosyjska medycyna sądowa nie choruje, ona jest w agonii". W rozmowie z dziennikarką ekspert za najważniejszą bolączkę swojej profesji uważa ignorancję połączoną z podatnością na naciski.

Profesjonalizm nie polega tylko na tym, że się umie przelewać prawidłowo z próbki do menzurki, ale na zrozumieniu swojej pozycji zawodowej. Polega ona na niezależności eksperta, której trzeba bronić. Jeżeli się tego nie umie, nie chce albo się boi, to znaczy, że nie jest się właściwym człowiekiem do sprawowania tej funkcji

- stwierdza. Kołkutin na uzasadnienie swoich tez podawał przykłady, m. in. skandalicznych zaniedbań w śledztwie ws. śmierci marynarzy "Kurska", atomowego okrętu podwodnego, który zatonął 12 sierpnia 2000 r. wraz ze 118 osobami na pokładzie.

źrodło: naszdziennik.pl/Wuj