Paweł Zarzeczny w swoim cotygodniowym felietonie na portalu Weszlo.com wspomina zdarzenie z 7 sierpnia 2010:
Potem jestem na otwarciu stadionu Legii z Arsenalem. Z córką, w ramach prezentu kupiłem jej karnet. I ona przegląda program meczowy i mówi: „Wszyscy fajni, zwłaszcza ten Maniuś z warkoczem. Ale… jeden się źle nazywa”.
Ja na to: „A który?”
Ona: „Komorowski”.
Patrzcie, jaką dzieci z Warszawy mają orientację.
Ale… jakiś czas później Wszystkich Świętych, jestem na grobach, zawsze przy Krzyżu Katyńskim i Powstańcach, a syn mówi – pojedźmy zapalić lampkę przed Pałacem Kaczyńskiemu i Pani Marii, przy smoleńskim krzyżu…
Jedziemy, a tam, mało ludzi, pamięć przemija zawsze, ale jednak – dwoje ludzi.
To był Marcin Komorowski z żoną. Elegancko ubrani, jak do Bristolu na ciastka…
A jednak zastanawiający się nad czymś więcej, niż dostatnim życiem.
weszlo.com, znp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/142456-marcin-komorowski-strzelec-zwycieskiej-bramki-z-rpa-przed-palacem-prezydenckim