Co się stało z Pasikowskim? Twórca "Psów" mógł być jednym z najciekawszych i najbardziej niepokornych polskich reżyserów

materiały prasowe
materiały prasowe

Wczorajszy tekst Piotra Zychowicza w „Rzeczpospolitej” na temat najnowszego filmu Władysława Pasikowskiego pokazał z jakim „dziełkiem” będziemy niebawem mieli do czynienia. Zychowicz, który na sprawy żydowskie jest szczególnie mocno wyczulony, dosłownie przejechał się po najnowszym filmie twórcy „Operacji Samun”. Publicysta wytyka filmowi nie tylko kuriozalne błędy historyczne, ale również nachalną antypolską propagandę, za którą twórca będzie zapewne chwalony na kurczących się michnikowych salonach.

Sztampowość i schematyczność „Pokłosia" jest najbardziej męcząca. Chyba nawet najwierniejszy wyznawca „Gazety Wyborczej" — gdy na ekranie po raz enty pojawi się tłum pijanych, prymitywnych Polaków, którzy z wykrzywionymi z nienawiści gębami, wrzeszczą „bij Żyda! " — będzie się czuł znużony. „Pokłosie" jest po prostu nachalne. (...)

pisze publicysta. Czy to wszystko jest spowodowane zacietrzewieniem reżysera? Niestety pamiętając o "dziwnych" filmowych scenach „krzyżowania” wrogów przez polskich chłopów w 2000 roku (sic!), można mieć najróżniejsze podejrzenia wobec intencji twórcy. Również wywiad jaki Pasikowski udzielił „Gazecie Wyborczej” nie nastraja optymistycznie widza o poglądach prawicowych. Mimo tego, że reżyser uciekał jak mógł od pytań na temat antysemityzmu Polaków i nie szedł po sznurku dziennikarki, która postawiła sobie konkretną tezę przed rozmową, to i tak jego tezy brzmiały niezwykle poprawnie politycznie. Szkoda.

Czytaj również: Twórca „Psów”: Jest powszechny, mały, podły, bezmyślny antysemityzm wyrażający się słowem "żydki".

Władysław Pasikowski mógł być jednym z najciekawszych i najbardziej niepokornych polskich reżyserów. Jego bardzo przyzwoity „Kroll” i fenomenalne „Psy” pozwalały przypuszczać, że twórca pójdzie drogą popkulturowej publicystyki z politycznym pazurem. Pasikowski jak nikt inny potrafił w bardzo atrakcyjny dla widza sposób opowiadać o mrokach rodzącej się III RP. Oglądając dziś „Psy” można powiedzieć za Michnikiem-  ale pisowski film! Naczelny umysłów elyt tak nazwał „Uwikłanie” swojego przyjaciela Jacka Bromskiego. „Pisowskie” „Psy” nie były tylko opowieścią o twardym gliniarzu, którzy rzuca w pojedynkę rękawicę bandziorom. To było jedynie tło do pokazania rodzącej się na bazie SB mafii, kontaktów służb specjalnych z politykami czy w końcu potęgi byłych towarzyszy w nowej rzeczywistości. Do dziś „Psy” są jedynym filmem, który pokazuje palenie akt SB przez przemianowanych na policjantów esbeków oraz sposób w jaki weryfikowano esbeków przy przyjęciu do nowej służby. Rzeczywistość jaką pokazał Pasikowski można śmiało przystawić do wizji Polski jaką przez lata prezentował Jarosław Kaczyński, zmora salonów i ich główny wróg. Pasikowski nawet w mocno komercyjnych i niedopracowanych „Psach 2” zahaczył o problem wpływów komunistycznych służb na Polskę lat 90-tych. Gra teczkami, powiązania przenoszone z PRL-u i w końcu przeniknięcie esbeków do bandyckich grup, były najmocniejszymi punktami filmu. Był to jednocześnie ostatni „taki” film Pasikowskiego.

Następnie reżyser zatopił się w coraz gorszych produkcjach typu „Reich” czy komiksowa „Operacja Samum”. W pewnym momencie twórca „Psów” stal się parodią samego siebie i wraz z Bogusławem Lindą przeszedł do lamusa. Dopiero ciekawy serial „Glina” (z nowym twardzielem kina Jerzym Radziwiłowiczem) przywrócił twórcę do filmowego świata.

Dziś polscy filmowcy coraz częściej sięgają po tematy nawiązujące do spuścizny po PRL. „Uwikłanie” Bromskiego, „Różyczka” Kidawy- Błońskiego, „Kret” Lewandowskiego czy mocne dzieła pokazujące mroki komunizmu jak „Czarny Czwartek” bądź serial „Czas honoru” dowodzą, że wildsteinowska „Dolina nicości” jest warta pokazania. Najznakomitsi  polscy aktorzy jak Janusz Gajos, Robert Więckiewicz, Wojciech Pszoniak czy Andrzej Seweryn wcielają się w esbeków, i na dodatek porzucają ich romantyczny wizerunek. Gdzie w tym czasie jest facet, który jako pierwszy miał odwagę zająć się tym tematem?

Pasikowski ekranizuje tezy płynące przez lata w zakłamanych książkach Grossa. Mimo tego, że w wywiadach stara się on nie przesadzać z oskarżaniem narodu o antysemityzm ( nie zamykajmy z drugiej strony oczy na ten problem w polskiej historii), to jego film jest już egzaltacją znaną z łamów „Gazety Wyborczej”. Pasikowski opancerza swój obraz w sensacyjną zbroję, przy okazji prezentując głębsze treści. Niestety tym razem nie robi tego na przekór narracji płynącej z głównych mediów, jak na początku lat 90-tych, gdy wbrew michnikowej propagandzie opowiedział o odradzającej się sile esbeków. Dziś płynie on w głównym nurcie dyskursu publicznego. Mam nadzieję, że daleko mu jeszcze do udeckich seriali za jakie wzięła się Agnieszka Holland. Wszystko jednak wskazuje na to, że „Pokłosie” przybliża go do tego jak żaden inny jego film. Czy taka jest cena za powrót do pierwszej filmowej ligi w III RP?

 

Chcecie więcej tekstów o kulturze? Zapraszamy na nasz nowy portal poświęcony kulturze!

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych