Niewiele trzeba do porzucenie swoich wartości w polityce. Wystarczy srogi wzrok premiera, szefa partii albo przekaz dnia wysyłany SMS-em. Doszliśmy do etapu, gdzie indywidualizm i trzymanie się zasad moralnych, których nie popiera partyjny boss jest przeszkodą w polityce. Smutne to czasy. Poseł Platformy Obywatelskiej John Godson, który w głosowaniu sejmowym, wraz z czterdziestoma innymi posłami PO opowiedział się za obroną życia poczętego, zmienił zdanie. Konserwatywny chrześcijanin Godson był do tej pory jednym z niewielu twardych obrońców cywilizacji życia w klubie PO. Niestety mimo deklaracji, że odejdzie z klubu jeśli kierownictwo partii będzie narzucać dyscyplinę w sprawie aborcji czy in vitro, nie zamierza tego zrobić. Nie każdy jest Markiem Jurkiem.
Po szoku medialnych autorytetów jaki wywołała w nich decyzja Sejmu o skierowaniu ustawy ratującej życie setek niepełnosprawnych istnień ludzkich do dalszych prac, na posłów PO spadła lawina oskarżeń, która do tej pory była zarezerwowana dla „talibów” z PiS i SP. Nie każdy to potrafi wytrzymać. Dlatego właśnie tonący Tusk wprost dał sygnał: nie będzie „dyktatury” Gowina przy in vitro i nie można zaostrzać ( z punktu widzenia dzieci nie jest to zaostrzenie) ustawy aborcyjnej. I co? I rura konserwatystom zmiękła.
Godson przekonuje, że wycofał się z poparcia dla nowej ustawy aborcyjnej z uwagi na listy, jakie dostaje od kobiet oraz walki światopoglądowej.
„Wykorzystywanie tak delikatnej sprawy jaką jest życie dziecka w walce politycznej jest niegodziwe i cyniczne. Uważam to za szkodliwe zwłaszcza w dobie kryzysu, kiedy powinnyśmy skupiać na rozwiązywaniu istotnych problemów społecznych i gospodarczych”-
pisze Godson. Trudno o bardziej kuriozalne wytłumaczenie wycofania poparcia dla ochrony życia dzieci niepełnosprawnych od ich poczęcia. Czy Godson chciał nam przez to niemądre oświadczenie pokazać, że został złamany przez "szefa wszystkich szefów?"
W tej chwili istotne jest co innego. Przykład Godsona pokazuje, że postpolityka zagnieździła się w polskim życiu politycznym. Brak idei, upajanie się pijarem, wszechobecna kalkulacja i kłamstwo- to wszystko widać w działaniach PO. Zbyt wielu z nas uwierzyło w moc eksperckich ( ci nawet tego nie potrafią) rządów bezideowych speców od politycznych gierek. Czy tak będzie wyglądać nasza polityka? Czy już zawsze będą nami rządzić lalki z plasteliny? Nie. Tak jak bzdurą okazała się teza Fukuyamy o „końcu historii”, tak samo bezcelowe jest mówienie o totalnym zwycięstwie postpolityki. W czasach kryzysu i przesilenia relatywizmu moralnego ludzie chcą wyrazistości i powrotu do spraw ważnych. Możemy więc wierzyć, że dyktatura nihilizmu w polskiej polityce się niebawem skończy. Jednak na pewno nie upadnie wraz z Tuskiem. Ten proces jest głębszy i wymaga przywrócenia hierarchii wartości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/142374-decyzja-godsona-pokazuje-czym-jest-bezideowa-postpolityka-platformy-ta-bezideowosc-sie-jednak-skonczy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.