Poeta i szambelan dworu Stanisława Augusta, żyjący w latach 1739-1812 Stanisław Trembecki pasjonował się balonami. Technicznie nie był specjalnie lotny, ale za to ochotę do tworzenia wynalazków miał wielką. W 1785 roku wpadł na pomysł, jak rozwiązać problem kierowania balonem i jego napędzania. Zaproponował, by do balonu przymocować żelazną płytę, a na specjalnym wysięgniku, przymocowanym do gondoli - magnes. Autor pomysłu wyobrażał sobie, że magnes - trzymany stale przed balonem - będzie przyciągał do siebie statek powietrzny.
Podobny pomysł, tyle że polityczny, miał i ma Donald Tusk. Otóż premier założył, że jeżeli stale będzie trzymał na wysięgniku, przed oczami elektoratu, rozmaite dobra, nagrody i obietnice - to elektorat będzie za nim grzecznie podążał. Nie chodziło i nie chodzi oczywiście o żadne spotkanie obietnic z wyborcami; sednem planu Tuska był właśnie ów wysięgnik, który oddziela obietnice od weryfikacji, który sprawia, że wszystko co najlepsze jest zawsze przed nami. Zwłaszcza, że cała konstrukcja stale jest w ruchu.
A co jeżeli wyborcy zapytają, dlaczego cele nie przybliżają się, mimo że idziemy do przodu? Wówczas trzeba zmienić cele, stare uśmiercając po cichu, a wątpliwości zagłuszając fajerwerkami towarzyszącymi obietnicom nowym, premierowym.
To prawda, premier mógł uwierzyć, że naprawdę wynalazł polityczne perpetum mobile. Przez pięć lat, nawet dłużej, w jego balonie wszystko działało bez zarzutu. Machina parła do przodu, i nawet przestrogi, że to nie może działać, jej nie zatrzymały.
Kto wie, może premier naprawdę uwierzył, że odkrył nowe prawo fizyki politycznej? Pewnie uwierzył. Któż z nas oparłby się pokusie uznania siebie za postać wielką, o ile nie genialną? Zwłaszcza, że zagraniczni partnerzy, w tym ci "z Petersburga i Berlina", byli zachwyceni.
Tak, to całkiem możliwe, że w czasie tych tryumfalnych lat sam premier nie zauważył, że to nie magnes przyciąga gondolę i wywołuje ruch do przodu, ale wiejący z tyłu, bardzo pomyślny wiatr.
Dziś wiatr ucichł. Premier próbuje starej metody - wciąga na wysięgnik kolejne magnesy. Na początek - całoroczny urlop macierzyński i miliardy na inwestycje. Jak zapowiada, plan ma wejść w życie latem przyszłego roku. Liczy, że znów przez rok jego wynalazek będzie działał. A później wymyśli się coś innego.
Ale to już nie zadziała. Nie tylko dlatego, że nie ma wiatru, że kryzys. Także dlatego, że wyborcy - ci normalni, zwykli, bez tytułów - zrozumieli, że metoda na magnes na wysięgniku nie działa, i nigdy nie działała. Dotarło do nich, że to była iluzja. Jeszcze chwila, i nikt się nie przyzna, że wierzył w tę "rzeczywistość". Już dziś ludzie skaczący do góry z radości po Euro ("Udało się! Mamy drogi, mamy stadiony!") wyglądają jak z innej epoki, są śmieszni.
Tego procesu nie da się już odwrócić. Można hamować, spowalniać - ale to chyba już nic nie da.
Czar prysł, koniec złudzenia. Teraz premier powiesić na wysięgniku nawet 10- letni urlop macierzyński i 400 miliardów na inwestycje, i też to nic nie pomoże. Ludzie wiedzą, że to nie może działać. Myślę, że Tusk też wie. Co gorsza dla Tuska - wie to także jego zaplecze.
PS. Trembecki przedstawił swój projekt królowi Stanisławowi Augustowi. Król zainteresował się pomysłem, i wysłał go do oceny uczonym w Berlinie i Petersburgu. Uczeni ocenili pomysł negatywnie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/142361-premier-tusk-jak-szambelan-trembecki-uwierzyl-ze-magnes-wywieszony-przed-balonem-moze-ciagnac-balon-do-przodu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.