[Felieton ukazał się w dzienniku "Fakt"]
Występują:
Dziura
Donald Tusk – premier
Paweł Graś – wierny Graś premiera
Jakub Sobieniowski – reporter TVN24 (w telewizorze)
Oficer BOR
William Szekspir (gościnnie)
Miejsce i czas: gabinet premiera w Kancelarii Premiera. Późny, październikowy wieczór. Za oknem wiatr i deszcz, żółte, czerwone i brązowe liście tłuką o szyby. Nastrój jak w „Nocy listopadowej” Wyspiańskiego. Tusk stoi przy oknie, wpatrzony w ulicę na zewnątrz. Graś na fotelu, popija koniak. W rogu telewizor włączony na TVN24. Ponuro. Smętnie. Melancholijnie.
Sobieniowski (w telewizorze): Proszę państwa, stoję właśnie w rejonie skrzyżowania ulic Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej w Warszawie, gdzie kilkanaście dni temu, za sprawą nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, zapadła się ziemia. Przypominam, że według wszelkich szacunków i ocen, prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz nie miała na ten losowy przypadek żadnego wpływu. Dziś rano stało się coś, czego na razie nie jesteśmy w stanie wyjaśnić, geolodzy i inżynierowie również są bezsilni wobec tego zjawiska. Dziura zaczęła się przemieszczać w tempie kilkunastu metrów na godzinę. Udała się w kierunku Nowego Światu, następnie skręciła na południe i wzdłuż tej ulicy podążyła ku Placowi Trzech Krzyży. Służby sukcesywnie zamykają ruch przed posuwającą się dziurą. Nikt nie ucierpiał. Jak informuje dyżurny inżynier miasta, obecnie dziura przkroczyła już plac i znalazła się w Alejach Ujazdowskich. Czy w niebezpieczeństwie są już rządowe gmachy, mieszczące się przy tej ulicy? W tej sprawie…
Tusk sięga po pilota, wyłącza telewizor.
Tusk (ponuro): Paweł, to koniec. Ja to czuję.
Graś (zapalając cygaro): Donek, co ty? Jaki koniec? Do wyborów jeszcze trzy lata. Przez ten czas zdążymy…
Tusk (przerywa): Koniec nadchodzi teraz. Ona idzie tu po nas.
Graś: Kto? Fotyga?
Tusk: Dziura, idioto.
Walenie do drzwi. Bez czekania na odpowiedź, wpada Oficer BOR.
Oficer (zdyszany, recytuje): Gdy odbywałem me czaty na dachu, spojrzałem w stronę Placu i niebawem począłe'bm myśleć, że Dziura ruszyła.
Oficer: Jeśli tak nie jest, niech gniew twój mnie skarze. Możesz ją ujrzeć; jest stąd o kilometr. Dziura wędrująca, jak powiadam.
Z kulisy na proscenium wchodzi Szekspir. Aktorzy zastygają.
Szekspir: Chciałbym bardzo stanowczo zaprotestować przeciwko wykorzystywaniu w tej sztuce – w dodatku na zasadzie parodii – fragmentów z „Makbeta”. Makbet to był przynajmniej twardy zawodnik, a ten bubek? (wskazuje na Tuska) Panie Warzecha, żeby mi to było ostatni raz! No. A teraz – kurtyna.
Kurtyna posłusznie opada
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/142282-teatrzyk-przegnily-batonik-przedstawia-thriller-polityczny-dziura-koniec-nadchodzi-teraz-ona-idzie-tu-po-nas
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.