Myślałam, że coś przegapiłam. Na przykład wybory. Bo premier miał dziś wygłosić expose. Na szczęście Donald Tusk przyznał, że nazwa jego wystąpienia jest na wyrost, a potem konsekwentnie jej używał. Cały premier.

Zapowiedział, że nie będzie atakował opozycji i zaatakował ją, bo nie rwie się do władzy. Zapowiadał kryzysowy rok, a po chwili mówił, że Polska przez kryzys przeszła. Wielki dar.

Z wystąpienia premiera zrozumiałam też, że umie liczyć, a przynajmniej by chciał. I tak mieliśmy podsumowanie 1 roku, 2 priorytety, plan działania na 3 lata, w sumie trudne 4  lata, 5 przetargów, itd. Żeby nikt nie pomyślał, że wielki matematyk umie liczyć tylko do 10, padały też liczby większe. 10 mld na infrastrukturę naukową, 30 miliardów na kolej, 40 mld do 2015 i 50 mld do 2016 roku, a komu mało, to Polska wciąż walczy o 300 mld z UE, chociaż minister Sikorski mówił, że to kwota nierealna. Liczby premier czytał z kartki, więc  pewnie każdy minister wrzucił co tam miał najlepszego. Powiało też nowoczesnością. Będzie połączenie energetyczne z Litwą do 2020. Będą śmigłowce, okręty, rosomaki, a wszystko budowane w Polsce.

Premier stworzył też nowe hasła-klucze. I tak będziemy mieć "wielką rewolucję" na rzecz dzietności i "Polskę optimum". Ta pierwsza ma być wynikiem wydłużenia płatnego urlpu macierzyńskiego do roku. Brzmi nieźle, ale wiadomo, że nikt tyle nie da ile premier Tusk obieca. Nad "Polską optimum" premier się nie rozwodził, hasło rozwinie Boni. Nie wiadomo na razie jak ma się ono do "trzeciej fali nowoczesności", ale brzmi nieźle.

Na koniec premier od ciepłej wody w kranie powiedział, że z jego małych marzeń tworzy się wielka wizja. Ale kto by w nią nie wierzył, niech się ma na baczności, bo historia może pokazać swoje oblicze. Tak było i będzie. A teraz pytanie dla uważnych: jaki jest plan rządu na najbliższe trzy lata? Nie dać się zmieść z powierzchni ziemi.