"Nasz Dziennik": Kto rozpoznał głos gen. Błasika w kokpicie tupolewa? Płk. Wiesław Kędzierski i ppłk. Robert Benedict

Pod tytułem "Kolporterzy kłamstwa" ukazał się w "Naszym Dzienniku" artykuł opisujący ustalenia Prokuratury Wojskowej w Warszawie, do których dotarli dziennikarze "ND". Materiały dotyczą skandalu dotyczącego rozpoznania głosu w kokpicie, którzy eksperci prokuratury zidentyfikowali jako należący do gen. Błasika.

Przy identyfikacji głosu generała Błasika główną rolę miał odegrać płk Wiesław Kędzierski, który przyleciał do Moskwy 27 kwietnia. W tym czasie zespół złożony z dwóch członków komisji Millera: ppłk. rez. Waldemara Targalskiego i ppłk. Sławomira Michalaka, oraz prokuratora wojskowego płk. Zbigniewa Rzepy, pracował nad odczytem nagrania.

Jak czytamy w "ND", polskie władze wysłały Kędzierskiego do Moskwy jako rosyjskiego tłumacza, który ukończył Wojskową Akademię Lotniczą im. Gagarina w Moninie pod Moskwą. "ND" pisze, że zna on wielu wojskowych lotników, którzy współpracują z komisją MAK bądź po prostu są w niej zatrudnieni.

Drugą osobą zamieszaną w fałszywe rozpoznanie głosu Błasika jest ppłk. Robert Benedict, który pełnił rolę pośrednika między Kędzierskim, a komisją Millera. To własnie Benedict miał mocno naciskać, aby do transkrypcji podpisano słowa z kokpitu jako te należące do gen. Błasika.

"ND" przypomina też incydenty z kariery obu oficerów. Benedict kilkakrotnie poważnie naruszył przepisy lotnicze podczas lotów na samolotach bojowych, narażając Siły Zbrojne na duże straty finansowe. Z kolei zaniedbania Kędzierskiego dotyczą eksplozji, która miała miejsce przy czynnościach obsługowych dotyczących montowania rakiet. W wyniku wybuchu kilku żołnierzy poniosło śmierć.

Więcej o sprawie na łamach "Naszego Dziennika".

lw, "ND"