"Miał nowe spojrzenie na Kościół". W 50. rocznicę Soboru polecamy książkę ks. Roberta Skrzypczaka "Karol Wojtyła na Soborze Watykańskim II"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Wśród ponad dwóch tysięcy uczestników inauguracji Soboru w 1962 roku było dwudziestu czterech polskich biskupów, w tym 42-letni Karol Wojtyła. Innym polskim hierarchom władze komunistyczne odmówiły paszportu

- pisze ks. Robert Skrzypczak w książce, zawierającej wszystkie wystąpienia krakowskiego arcybiskupa w Auli soborowej w latach 1962-1965.

TĘ WARTOŚCIOWĄ POZYCJĘ MOŻNA KUPIĆ TU

Podejmowanie dziś tematu Soboru Watykańskiego II łączy się z ryzykiem napotkania trudności związanej z faktem, iż upłynęło już niemalże pół wieku od tamtego wydarzenia. Możemy sobie zatem wyobrazić, iż jedynie starsi katolicy znają Sobór i to, co najwyżej jako zdarzenie medialne z czasów młodości. Podczas 8 Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów w Rzymie, w październiku 1990 roku, na 238 biskupów biorących udział w tymże spotkaniu jedynie dwunastu uczestniczyło w ostatnim Soborze. Świadkowie tamtego wydarzenia wymierają. Teologowie, którzy nadawali kształt dokumentom soborowym, jeśli jeszcze nie odeszli, coraz rzadziej sięgają po pióro i prawie wcale nie występują już publicznie. Za dziesięć lat o Soborze będzie się być może czasem dyskutować, ale już bez udziału jego bezpośrednich świadków. Pozostanie jedynie analiza historycznych tekstów oraz oczekiwanie na publikacje dzienników wygrzebanych z głębokich szuflad czy odkrytych przypadkowo zapisków uczestników tamtych wydarzeń.

W opinii kardynała Angelo Scoli, „kardynał Wojtyła należy do tych, których wkład w Sobór był wyjątkowy, bogaty w sensie ilościowym oraz szczególnie bogaty i różnorodny na poziomie doktrynalnym”[1]. Ojcowie soborowi mogli poznać teologiczną syntezę, ujawniającą się w wypowiedziach Wojtyły. Sami biskupi polscy, zwłaszcza w drugiej części prac soborowych, uznali go za swego oficjalnego reprezentanta, o ile nie lidera, powierzając mu prawo do zabierania głosu w imieniu ich wszystkich.

Nie ma wielu ojców soborowych – kontynuuje Scola – którzy by zabierali głos na Zgromadzeniu Ogólnym z równą częstotliwością, co krakowski biskup [2].

Wśród ponad dwóch tysięcy uczestników inauguracji Soboru w 1962 roku było dwudziestu czterech polskich biskupów, w tym 42-letni Karol Wojtyła. Innym polskim hierarchom władze komunistyczne odmówiły paszportu. Wojtyła miał więc wielkie szczęście: mógł uczestniczyć we wszystkich czterech sesjach soborowych, podczas których – mimo wielkiej sławy kardynała Wyszyńskiego, u którego boku pojawia się krakowski pasterz – ukaże się przed dostojnikami kościelnymi jako człowiek niezwykle zdolny, inteligentny i wykształcony. Będzie to miało istotne znaczenie kilkanaście lat później w Auli Klementyńskiej, w której dokonywany jest wybór nowego zwierzchnika Kościoła.

Wojtyła nie od razu zyskał uznanie uczestników Vaticanum II. Świadczą o tym notatki w niektórych dziennikach sporządzanych przez świadków tamtych wydarzeń. Znamienne są te, jakie poczynił  Yves Congar,  francuski dominikanin, w opublikowanym kilka lat temu Mon Journal du Concile. Jeden z wpisów z 1962 roku zawiera wzmiankę o „jakimś Polaku”, który przemawiał w auli Bazyliki św. Piotra[3]. Rok później Congar jest już trochę bardziej precyzyjny, zwracając uwagę na „pewnego polskiego biskupa”[4]. Nie ma tu nawet najmniejszej atencji. Zresztą polscy biskupi w oczach wybitnego teologa nie wypadają najlepiej:

nie mogli przywieźć ze sobą żadnego teologa – notuje Congar – są raczej nieprzygotowani, wcale lub co najwyżej odrobinę na bieżąco. Dlatego też nie słychać było żadnego z nich podczas Soboru [5].

Same wystąpienia Wojtyły na Soborze – jak ocenił po latach Congar – „nie zrobiły na mnie osobiście wrażenia”[6], w przeciwieństwie do innego francuskiego teologa Henri de Lubaca, który określił je jako „dość wybitne i zauważone”[7]. Okazja do bliższego poznania Wojtyły nadarzyła się Congarowi na początku 1965 roku, gdy obaj znaleźli się w komisji teologicznej pracującej nad ostatecznym projektem przyszłej Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et Spes. Wówczas to Congar pozwolił sobie na taką refleksję:

Wojtyła zrobił znakomite wrażenie. Ma dominującą osobowość. W jego osobie jest jakieś ożywienie, magnetyczna siła, profetyczna moc, pełna pokoju i nie do odparcia [8].

Wspomniany już o. Henri de Lubac, jezuita, ekspert Soboru, okazał jeszcze mniej rezerwy w stosunku do poznanego podczas wspólnych prac i dyskusji polskiego hierarchy.

Przy tej właśnie okazji [redagowania konstytucji Gaudium et spes – przyp. aut.] spotkałem go po raz pierwszy. I śmiem stwierdzić, że natychmiast porozumieliśmy się do tego stopnia, by wspólnie reagować na pojawiające się problemy [9].

Nie potrzeba było zbyt długo się przyglądać – przyznawał – by odkryć w nim osobowość najwyższej próby”[10].

De Lubac wyciągnął przy tej okazji, dzisiaj brzmiącą dość zaskakująco, konkluzję:

[…] miejmy nadzieję, że Opatrzność na długie lata zachowa nam Pawła VI, lecz jeśli pewnego dnia potrzebować będziemy papieża, mój kandydat jest jeden: Wojtyła! Niestety, to niemożliwe. On jest bez szans [11].

Florencki kardynał Giovanni Benelli nie miał żadnych wątpliwości:

Jeśli istniał jakiś człowiek, który wierzył w Sobór Watykański II i miał żelazną wolę realizacji jego postanowień, to był nim kardynał Wojtyła [12].

Podobnego zdania był również arcybiskup Albert Prignon, rektor Belgijskiego Kolegium Papieskiego w Rzymie, będącego centrum wielu debat i dyskusji pomiędzy ojcami soborowymi poza sesjami[13].

Polski świadek inicjatyw Karola Wojtyły na Soborze Watykańskim II Stefan Swieżawski, powołany przez Pawła VI na jednego ze świeckich audytorów soborowych, który na zakończenie ostatniej sesji odebrał wraz z Jacques’iem Maritainem z rąk papieża „Orędzie do intelektualistów”, tak przedstawiał pojawienie się Wojtyły w środowisku watykańskim:

W czasie obrad Soboru odbywało się wiele sesji wyjazdowych, na których spotykali się, dyskutowali ze sobą i wygłaszali referaty ojcowie soborowi, eksperci i audytorzy. Na jednej z takich sesji w Ariccia pod Rzymem obserwowałem ogromne zainteresowanie jego osobą i jego myślą, jego wystąpieniami […]. Podczas tamtej sesji w Ariccia zobaczyłem, że abp Wojtyła wnosi do Kościoła coś bardzo wielkiego. Był pierwszym i być może jedynym z biskupów polskich, w którym na Soborze widziano nie tylko świadectwo cierpienia uciśnionego przez komunizm Kościoła w Polsce, ale dostrzeżono, że wnosi on zupełnie nowe, świeże, ożywcze wartości do Kościoła powszechnego, nowe spojrzenie, nowe doświadczenie. W czasie Soboru i później – wspomina dalej Stefan Swieżawski – kiedy jeździliśmy na spotkania Papieskiej Komisji Iustitia et Pax, widać było rosnące zainteresowanie osobą kard. Wojtyły w Rzymie. Stawał się papabilis. Jest i zawsze był to człowiek wielkiej modlitwy, wielkiej, nieustannej właściwie pracy, ogromnie wewnętrznie zdyscyplinowany. Ma jedną bardzo ciekawą cechę, którą zauważyłem już dawno, jeszcze w Krakowie i Lublinie, kiedy razem pracowaliśmy na KUL-u. Nigdy nie wchodził w ostre spory, w polemiki, zawsze się wobec nich dystansował, starał się zrozumieć obie strony konfliktu. Myślę, że podczas różnych czasem bardzo ostrych dyskusji soborowych zachowywał się podobnie. Szukał zawsze tego, co łączy, a nie tego, co dzieli. Z polskich biskupów na Soborze on jeden miał naprawdę szerokie, międzynarodowe kontakty. Był bardzo otwarty wobec ludzi, wobec innych ras, języków, innych kultur [14].

Oczywiście, pojawiały się też i odmienne opinie, co do roli Wojtyły na Soborze. Dla przykładu, Ramon Sugranyes de Franch, honorowy przewodniczący Międzynarodowego Instytutu Jacquesa Maritaina, w 1963 roku powołany przez Pawła VI na świeckiego audytora Soboru, pisał:

Podczas semestralnych sesji byliśmy rozsadzani według porządku alfabetycznego, i ponieważ pomiędzy nazwiskami Sugranyes i Wojtyła nie było nikogo, miałem przywilej zasiadania u boku kardynała Wojtyły podczas wszystkich posiedzeń w przeciągu czterech lat naszej pracy… Sobór nie przypadł mu zbytnio do serca, choć był regularnie obecny, to jednak udzielał się niewiele [15].

Opinia tego rodzaju mogła być w pełni podyktowana tym, że Wojtyła podczas obrad nie lubił pozostawać bezczynny: nieustannie coś czytał lub sporządzał notatki do swej książki Osoba i czyn, albo też próbował „uchwycić natchnienie w formie poetyckiej w wierszach pośpiesznie pisanych na marginesach soborowych dokumentów roboczych i wysyłanych do «Tygodnika Powszechnego»”[16].

Z perspektywy tamtych czasów wydaje się niemal oczywiste, iż nie mielibyśmy w 1978 roku papieża Polaka, gdyby wcześniej biskup Karol Wojtyła nie dostał paszportu do Rzymu i nie wziął udziału w obradach Vaticanum II. Bez udziału w Soborze, powiedzmy otwarcie, byłby postacią mało znaną, nie mającą większych szans wyboru na stolicę Piotrową. To Sobór wyniósł do godności papieskiej tego człowieka, którego wcześniej uwiódł i ukształtował swoją mową Ducha[17].

"Karol Wojtyła na Soborze Watykańskim II", Centrum Myśli Jana Pawła II, Warszawa 2011, s. 19-24

 

TĘ WARTOŚCIOWĄ POZYCJĘ MOŻNA KUPIĆ TU


 



[1] A. Scola, L’esperienza elementare. s. 111.

[2] Tamże. Warto przy tej okazji przeprowadzić pewien bilans. Otóż, gdy liczbę wszystkich wystąpień soborowych (ok. 7 000) podzielić przez wszystkich uczestników Soboru (3 058), otrzymamy iloraz wskazujący na to, iż statystycznie każdy ojciec soborowy podczas Soboru zabrał głos niewiele ponad 2 razy. Czy zatem liczba 24 wystąpień Wojtyły nie winna budzić szacunku?

[3] Y. Congar, Diario del Concilio, wpis pod datą 7 listopada 1962.

[4] Tamże, wpis pod datą 11 października 1963.

[5] Tamże.

[6] Y. Congar, Rozmowy jesienne, tłum. Maria Deskur, Wyd. Księży Marianów, Warszawa 2001, s. 60

[7] Tamże.

[8] Y. Congar, Diario del Concilio, wpis pod datą 2 lutego 1965. W wywiadzie z 1987 roku udzielonym Bernardowi Lauret dodał: „Poznałem go zwłaszcza, gdy pracowaliśmy nad schematem XIII (Gaudium et spes) i nawet bezpośrednio z nim współpracowałem. Pamiętam – nawet zanotowałem to w moim dzienniku – wrażenie, jakie na mnie wywarł. Młody arcybiskup Krakowa (jeszcze nie był kardynałem) zrobił na mnie wrażenie prawdziwego proroka: miał jakiś charyzmat, którego oddziaływaniu trudno się oprzeć. Wydaje mi się, że tymi właśnie słowami posłużyłem się w moim dzienniku”, zob.Y. Congar, Rozmowy jesienne, s. 60.

[9] H. de Lubac, Entretien autour de Vatican II. Souvenir et réflexions, Les Éditions du Cerf, Paris 1985, s. 48.

[10] H. de Lubac, Memoria intorno alle mie opere, Jaca Book, Milano 1992, s. 454. Po czym w tym samym miejscu dopowiada: „Znał moje książki i szybko żeśmy się polubili. Poprosił mnie, abym napisał wstęp do francuskiego wydania jego książki Miłość i odpowiedzialność (w jednym z kolejnych listów będzie narzekał na kiepskie tłumaczenie). 17 marca 1966 roku pisał do mnie, że moje wprowadzenie «przyczyniło się w dużej mierze do tego, że Ojciec Święty zaprosił mnie do komisji zajmującej się tematyką małżeńską»”.

[11] H. de Lubac, Entretien autor de Vatican II, Les Éditions du Cerf, Paris 1985, s. 48. W innym miejscu Autor wrócił do tematu: „Po wielu latach, rozmawiając z przyjaciółmi, zdarzało mi się powiedzieć: «Po Pawle VI moim kandydatem jest Wojtyła». Tak pół żartem, pół serio. Ale zaraz dodawałem: «Ale nie ma żadnych szans». Kiedy dowiedziałem się o jego wyborze, czułem się zaskoczony i szczęśliwy. Radość moja jednakże nie była pozbawiona obaw. Pomyślałem i potem powiedziałem to komuś tam: «W wieczór tamtego konklawe straciłem przyjaciela». Zmartwiony niebywale napisałem do niego kilka zdań. Odpisał mi natychmiast w liście bardzo osobistym, wysłanym z pominięciem urzędów”, zob. H. de Lubac, Memoria intorno alle mie opere, 454-455.

[12] Zob. A. Marchetto, Il Concilio Ecumenico Vaticano II. Contrappunto per la sua storia, Libreria Editrice Vaticana, Città del Vaticano 2005, s. 170.

[13] Zob. A. Prignon, Journal conciliare de la 4e Session, Publications de la Faculté de Théologie, Louvain-La Neuve 2003.

[14] Określanie tożsamości Kościoła. Ze Stefanem Swieżawskim rozmawiają Anna Karoń-Ostrowska i Józef Majewski, w: Dzieci Soboru zadają pytania, red. Z. Nosowski, Więź, Warszawa 1996, s. 47.

[16] G. Weigel, Świadek nadziei, s. 202

[17] A. Frossard, „Nie lękajcie się!” Rozmowy z Janem Pawłem II, s. 32-33: „Opatrzność Boża pozwoliła mi uczestniczyć we wszystkich sesjach Vaticanum II. Jestem głęboko przekonany, że Sobór obdarzył Kościół naszej epoki autentyczną «mową Ducha», za którą należy iść, wypełniając ją życiem zarówno poszczególnych wspólnot, jak też każdego z osobna wedle powołania i wedle «miary daru», który jest jego udziałem. […] W dniu 16 października 1978 roku przekonanie takie nosiłem głęboko w mej duszy: wierzyłem Duchowi, który do Kościoła i świata naszych czasów przemówił głosem Vaticanum II – dzisiaj wierzę w to samo. I staram się, jak potrafię, wyznawać i wypełniać to, w co wierzę”.

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych