Grecka lekcja dla Polaków. Żadne emocje nie przywrócą raz utraconej wolności, suwerenności, niepodległości i własności

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Przejrzałem w ostatnich dniach zagraniczne media. Wszystkie poświęciły sporo uwagi obrazkom z przywitania kanclerz Niemiec Angeli Merkel w Grecji. Nic dziwnego - hitlerowskie mundury przypominające niemiecką, bardzo brutalną, okupację tego kraju w czasie II Wojny Światowej, napisy "Merkel, ty córko Hitlera won z Grecji" i pełne wściekłości ataki na dominację Berlina w Unii. Do tego słowa premiera Antonisa Saramasa, że "Grecja krwawi". Trudno dziś w plastikowym świecie PR o emocje w tak czystym stanie, o tak autentyczne gorycz, żal i tak silne poczucie upokorzenia. Nic dziwnego, że redaktorzy tak wielu tytułów uznali to za ciekawe. Także w polskich mediach sprawę zauważono. Zarówno na pierwszej stronie "Rzeczpospolitej" jak i na kolumnach tabloidów.

Ton wszędzie niemal ten sam - trochę współczucia, trochę sugestii, że Grecy sami są sobie winni. Ale mnie uderzyło coś innego. Widoczna i wyraźna bezsilność tych protestów. Ich słabość, wyraźnie widoczna z oddali, tak nieproporcjonalna do używanych środków wyrazu! Grecy krzyczą, chwilami wręcz wyją, ale nie ma to żadnego, najmniejszego znaczenia. W niczym niczego to nie koryguje, nie poprawia i nie nie pogarsza. Stal z jakiej zbudowano ich obecną klatkę, z której tak chcieliby się wyrwać, jest dużo mocniejsza. Dlaczego? Bo znaleźli się w paskudnej pułapce. Bo utracili wolność, suwerenność, niepodległość i własność. Warto to nazwać po imieniu.

I warto by Polacy zwrócili na przypadek grecki szczególną uwagę. Bo choć pomimo całego kryzysu statystyczny Grek wciąż żyje lepiej niż statystyczny Polak, to jest to kwestia drugorzędna. Człowiek pozbawiony wolności może bowiem wprawdzie dostrzegać lepszą lub gorszą jakość więzienia, ale istota niewoli pozostaje ta sama. To właśnie utrata zdolności kierowania własnym losem, zapewne odczuwalna na każdym kroku, tak boli Greków. Wtedy gdy Niemcy konstruują im budżet, proponują podesłanie kontrolerów skarbowych, określają skalę cięć płac, pouczają. I wtedy, gdy Grecy czują, że ich głosowania nie mają żadnego znaczenia. Że mogą sobie trwać w strefie euro lub z niej wyjść, a i tak będą uwięzieni. Że nie mają już narodowego majątku poza szkołami.

Jak w to wszystko wpadli? Jak doprowadzili swój kraj do sytuacji w której mogą tylko dać upust wściekłym emocjom, a pani Merkel nawet nie jest obrażona, ba, po matczynemu Grekom współczuje?

Wyodrębnić trzeba kilka elementów:

1. Wielkie pieniądze unijne wrzucone w niezreformowaną, niewydolną i skorumpowaną administrację oraz biznes

2. Tani pieniądz pozwalający długo żyć na kredyt w skali nieznanej w historii

3. Wiara w to, że kapitał i rynek nie mają narodowości

4. Waluta euro przyjęta bez refleksji, z wiarą, że skoro zaplanowały ją i wdrożyły unijne instytucje, to musi być świetnym pomysłem

5. Samozachwyt własnym krajem, czego apogeum były kosztowne Igrzyska Olimpijskie

6. Lenistwo intelektualne elit, które uwierzyły we własną propagandę i zapomniały o obowiązku odczytywania zawsze i wszędzie narodowej racji stanu

7. Dominanta propagandy i PR nad uczciwą debatą

Wszystkie te elementy, z wyjątkiem unijnej waluty (od której uchronili nas lżeni za to PiS i śp. Lech Kaczyński) funkcjonują dziś w Polsce. Mamy za to przypadłości kraju postkomunistycznego, co Grekom jest oszczędzone.

Mamy lawinowo rosnący dług publiczny, którego obsługa kosztuje dziś ponad 40 miliardów złotych rocznie. Zaciągamy nowe kredyty. Żyjemy ponad stan. Mamy wyprzedawany majątek narodowy, bo wszak kapitał nie ma narodowości... Znajomy biznesmen oblicza, że kapitalizacja największych spółek skarbu państwa to obecnie poniżej 200 miliardów złotych. Starczy zatem na zaledwie pięć lat spłaty kredytów. Mamy premiera, który powie wszystko, a niczego nie zrobi. Mamy ekipę rządzącą, która pięknie biega (i łapie kontuzje), ale nie jest w stanie zrozumieć komplikacji współczesnego świata. Mamy propagandę sukcesu.

Jesteśmy na dobrej drodze by podzielić los Greków. Gdy już utracimy całą własność, zadłużymy się tak, że nie będzie szans na wyplątanie, kiedy przyślą nam rachunek, też się pewnie wściekniemy. Urządzimy wielkie wiece, przygotujemy "hitlerowskie" plakaty pani Merkel, damy upust emocjom.

Tylko - co z tego? Dzisiejsze zaniechania nie będą do odrobienia. Wolności raz raz utraconej nie odzyskuje się emocjami. Kto jak kto ale Polacy powinni o tym wiedzieć. Dlaczego więc tak łatwo pozwalamy dziś by nasze państwo staczało się w tym kierunku?

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych