Jak tak dalej będziecie rozwiązywać nasze problemy, pozostanie nam rodzić dzieci i ratować system emerytalny w Wielkiej Brytanii

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

"Rzeczpospolita" ujawnia szczegółowe plany premiera Donalda Tuska dotyczące tzw. "ozusowania" umów cywilnoprawnych:

1. Składki do ZUS zapłacą osoby, które nie odprowadzają ich obecnie, bo pracują wyłącznie na umowę o dzieło.

2. Rząd zlikwiduje tzw. zbiegi, czyli sytuacje, w których ktoś pracuje w dwóch miejscach (np. na etacie i umowie-zleceniu), dzięki temu płaci do ZUS składki tylko z jednego tytułu. Teraz ozusowany będzie każdy dochód.

3. Preferencje mogą stracić studenci do 26. roku życia pracujący na podstawy umowy-zlecenia i niepłacący składek ZUS. Choć ta kwestia nie została jeszcze przesądzona.

CZYTAJ TAKŻE: UJAWNIAMY. Co powie Donald Tusk w tzw. "drugim expose"? Zapowie likwidację tzw. umów śmieciowych oraz przedstawi pakiet na rzecz rodziny

"Ozusowanie" umów o dzieło oraz zlecenia to nic innego jak forma podatku na rzecz obecnych emerytów, rencistów, chorych i bezrobotnych. Nie jest, jak niektórzy twierdzą, formą oszczędzania na własną emeryturę, której wysokość zależy od zupełnie innych czynników.

Zdaniem zwolenników takiego rozwiązania to przejaw sprawiedliwego solidaryzmu społecznego, który w równy sposób nakłada na pracowników i zleceniobiorców obowiązki związane z utrzymaniem obecnego systemu emerytalnego i zdrowotnego.

Innym argumentem za takim rozwiązaniem jest chęć ograniczenia stosunkowo wysokiej na tle państw Europy Zachodniej ilości umów cywilnoprawnych i czasowych w Polsce, zwłaszcza wśród młodych w przedziale 15-24 i 25-24 lat.

"Ozusowanie" umów cywilnoprawnych - w opinii autorów i zwolenników tego pomysłu (a tacy są zarówno w PO, jak i w PiS oraz oczywiście w "Solidarności) - to zatem próba zagwarantowania stabilnej pracy i wyeliminowania wad i nadużyć, wiążących się z elastycznymi formami zatrudnienia (niepewność, brak ochrony wynikającej z kodeksu pracy, brak zdolności kredytowej, itp.)

Krytycy "ozusowania" tych umów wskazują, że dodatkowe opodatkowywanie pracy jest zabójcze w kontekście wysokiego i stale rosnącego poziomu bezrobocia, zwłaszcza dla młodych do 34 roku życia. Niektórzy, jak prof. Robert Gwiazdowski twierdzą, że pracy nie powinno się w ogóle obciążać podatkami. Skutkiem "ozusowania" tzw. umów śmieciowych będzie - ich zdaniem - powiększenie szarej strefy, spadek konkurencyjności młodych ludzi na rynku pracy, większa emigracja i dalszy wzrost bezrobocia. Łatanie dziury w ZUS przez nakładanie nowych podatków na umowy, które są często jedyną szansą dla większości młodych ludzi na jakąkolwiek pracę to w świetle tych argumentów czysta głupota.

Już co czwarty młody Polak jest bez pracy, a sytuacja młodych do 24 roku życia pogarsza się znacznie szybciej niż ich rówieśników na zachodzie - to główne wnioski opublikowanego niedawno raportu Instytutu Spraw Publicznych pt. "Młodzi na rynku pracy".

Dalej czytamy:

Wśród 25 państw Polska pod względem poziomu bezrobocia młodych ludzi [15-24 - przyp.A.B.] znalazła się na wysokim, 9 miejscu, z wynikiem 25,8% - o ponad 4 punkty procentowe wyższym niż średnia unijna. Szczególnie trudna sytuacja charakteryzuje głównie nowe państwa członkowskie i kraje Półwyspu Iberyjskiego. Rekordowo niekorzystny wynik odnotowano w Hiszpanii (46,4%). Poza nią i Portugalią (30,1%) w grupie państw starej „piętnastki” bardzo wysokie bezrobocie wśród młodych rejestruje się również w Irlandii (29,2%).

Najniższa stopa bezrobocia wśród młodych w UE notowana jest w Holandii i Niemczech. Sytuacja młodych w Rumunii, Czechach czy Słowenii jest lepsza niż u nas.

Każdy, kto śledzi statystyki oraz prognozy dotyczące zmian demograficznych, musi dojść do tyleż smutnego, co oczywistego wniosku, że dzisiejsi dwudziesto- i trzydziestolatkowie mogą nie doczekać się swoich emerytur, ponieważ niekorzystne zmiany demograficzne oraz gwałtownie zmieniająca się proporcja między aktywnymi zawodowo oraz ludźmi od nich zależnymi (emeryci, renciści, chorzy i zwykli naciągacze) spowoduje najprawdopodobniej rekordowe bezrobocie i kolejny wzrost podatków oraz krach naszego systemu emerytalnego i zdrowotnego. Jednym słowem, jesteśmy na prostej drodze ku katastrofie społecznej.

Emerytury młodych ludzi będą zależeć m.in. od przyszłego dochodu narodowego. A ten m.in. od sytuacji demograficznej, ponieważ pomyślność gospodarcza państwa zależy - oprócz czynników prawnych, ekonomicznych i technologicznych - od tego, czy będziemy mieć pracowników czy nie.

Jeżeli rząd Donalda Tuska (z pomocą opozycji) wprowadzi podatki, których efektem będzie najogólniej rzecz biorąc łatanie dziury budżetowej kosztem wypychania młodych ludzi z rynku pracy i pogarszanie się ich perspektyw życiowych (opóźnienie wieku zawierania małżeństw, niski poziom dzietności, niezdolność do samodzielnego utrzymania się), to jest to prosta droga do społecznej zapaści.

Rząd z jednej strony zabiera młodym pieniądze, z drugiej szyje politykę prorodzinną, która ma ich zachęcić do rodzenia przynajmniej trójki dzieci (tyle potrzeba, żeby odwrócić niekorzystne trendy demograficzne). Czyli najpierw zabierze, żeby potem dać.

Więcej bezrobotnych lub gorzej zarabiających młodych to mniej dzieci. Mniej dzieci to mniej przyszłych pracowników. Mniej pracowników to katastrofa systemu emerytalnego i całej gospodarki. Prościej już tego nie można, panowie i panie politycy, wytłumaczyć.

Jak tak dalej będziecie rozwiązywać nasze problemy, młodym, bezrobotnym, śmieciowym pozostanie podnosić poziom dzietności i ratować system emerytalny w Wielkiej Brytanii.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.