Jako dziennikarz od lat pracuję na umowę o dzieło czyli tzw przez lewicową propagandę umowę śmieciową. Teraz „liberałowie” z PO chcą mi zabrać możliwość takiego zarabiania na życie. Dlaczego? Bo władza uważa, że lepiej mi się będzie żyło ze świadomością, że mam ubezpieczenie pozwalające mi czekać kilka miesięcy na wizytę u lekarza i lżejszym przy okazji portfelem.
Według ustaleń portalu wPolityce.pl - co potwierdza dzisiejsza „Rzeczpospolita”, rząd wprowadzi obowiązek płacenia składek ZUS od umów cywilnoprawnych.
Donald Tusk chce zmusić podatników do łożenia na upadającą instytucję, która przy wymierającej Polsce i tak nie wypłaci nam żadnych emerytur. „Liberałowie” ( określenie łże-liberałowie pasuje lepiej) zamierzają tym samym nie tylko ograniczyć ostatni skrawek wolności ( jednak sprawdza się maksyma Toquevilla) do niepłacenia składek zdrowotnych czy rentowych, ale przy okazji powiększą rosnące bezrobocie. Z wyliczeń „Rz" wynika, że osoba, która obecnie otrzymuje z umowy o dzieło 1000 zł brutto, czyli ok. 900 zł netto, dostanie, jeśli firma przerzuci na nią wszystkie koszty, niespełna 600 zł netto. Straci 300 zł, choć zyska ubezpieczenia – emerytalne, rentowe, chorobowe, wypadkowe i zdrowotne. Według gazety wyższe koszty zatrudnienia mogą pogłębić i tak już wysokie bezrobocie osób do 25. roku życia. Bardziej prawdopodobne jest to, że więcej ludzi przejdzie do szarej strefy i na umowy firma – firma. Czy to spędza sen z powiek ministra finansów? Skądże znowu! Populistyczna PO od lat nie zwraca uwagi na kwestie ekonomiczne i woli łamać się pod dyktaturą „opinii publicznej”, która podobno potępiła przez aklamację „umowę śmieciową”.
Można oczywiście przekonywać, że umowa śmieciowa to wyzysk pracownika, który nie ma żadnych praw wobec pracodawcy. W wielu przypadkach można się z takim poglądem zgodzić. Jednak dla całej masy ludzi umowy śmieciowe są wyrazem wolności od obowiązku wiązania się ścisłego z pracodawcą. Umowy śmieciowe w wielu przypadkach powodują również chęć cięższej pracy, naukę elastyczności i dopasowywanie się do zmian gospodarczych. Nie można zapominać, że to właśnie nazwane przez lewicę, która wie zawsze lepiej co jest dobre dla obywatela, „śmieciówki” przyczyniły się do zatrzymania rosnącego bezrobocia. Pewnie, że nie są to umowy dobre dla tych, którzy nie potrzebują stabilizacji mentalnej. Dlaczego jednak narzucać ją tym, którzy jej nie chcą?
Gdyby rząd Donalda Tuska miał w sobie choć odrobinę wolnorynkowego rozsądku, dałby możliwość podatnikowi wyboru: albo pracuje on na umowę śmieciową bez odprowadzenia składek, albo z ich odprowadzeniem. Dopiero wtedy by się okazało co Polacy myślą zdemonizowanych umowach. Oni jednak tego nie zrobią. Oni są przez własne rządy postawieni pod ścianą. A nie ma takiej niegodziwości, której nie zrobiłby rząd, gdy zabraknie mu pieniędzy.
Ps. Populizm w sprawie umów śmieciowych dotyczy każdej partii, która chce nakazać przymusowe odprowadzenie od nich składek do ZUS.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/141983-ja-chce-umowy-smieciowej-populista-tusk-zabiera-mi-jednak-wolnosc-wyboru
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.