Wspólnie brońmy Polski i prawdy! Wesprzyj nas

Nike, no ta to się nie waha. "Ucztę żem przeżył - duchową, intelektualny geyzer i obcowanie ze świętymi literatury Trzeciej RP"

Marek Bieńczyk odbiera gratulacje od redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Adama Michnika. W Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego odbyła się, 7 bm. uroczystość wręczenia Nagrody Literackiej NIKE 2012.  PAP/Radek Pietruszka
Marek Bieńczyk odbiera gratulacje od redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Adama Michnika. W Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego odbyła się, 7 bm. uroczystość wręczenia Nagrody Literackiej NIKE 2012. PAP/Radek Pietruszka

Słuchajcie widziałem!!! Widziałem wielki świat – czekałem, jak Cudaczek Kiwaczek, i doczekałem się, wyczekałem – wczoraj przed północą drugi program publicznej telewizji pokazał mi relację z wręczenia literackich nagród „Nike”.

Poszło na to sporo publicznego grosza, relacja jak się patrzy, z kilku kamer naraz, aula biblioteki, na sali rozparta śmietanka – creme de la creme – nadwiślańskiego salonu.

Patrząc w ekran, jak sroka w gnat, poczułem się doceniony i ukontentowany jak pełnia księżyca – wszak należałem do nielicznego, elitarnego grona widzów (idę o zakład że nie było nas więcej jak 20 tysięcy, co przy kosztach realizacji, które oceniam na co najmniej 300 tysięcy złociszów, daje olśniewająca stopę zwrotu), któremu dane było to cudowne misterium obejrzeć.

Zobaczyłem siódemkę najlepszych nad Wisłą literatów, parnas pióra, półkę wyższą niż można zobaczyć.

Pewna pani napisała biografie malarza Nowosielskiego i tak wspaniale zanurzyła się w prekognicjach, predestynacji, nieprzeczuwalnego, żem swym móżdżkiem maleńkim jak orzeszek serdeczny osłupiał i zachwytem zapałał jak dzięcielina.

Potem pan poeta dwojga nazwisk z „Dycki” na końcu, podskakując jak święty Wit na widok Róży Luksemburg, wydeklamował coś czegom nie pojął, ale pokochałem natychmiast, prostaczą duszą i takimże sercem przeczystym. Pani Tulli, z uśmiechem nieobecnym, utuliła mą nieświadomość, pan Franaszek dał mi powąchać swoje stopy obute na ekranie, pani Szejnert upiekła ciasto z myśli o Mozambiku, a pan Bieńczyk wziął nagrodę z rąk pana Nyczka i dogębny pocałunek z ust, eleganckiego jak zwykle i mownego, Naczelnego Naczelnych Michnika Adama.

Zaraz potem, z ustami pocałunkiem jeszcze zroszonemi, udzielił wywiadu dwojgu stworzeń, z których męskopodobne miało koszulę sterczącą spod marynarki.

Trochę mię mój mały wkurzył, bo przebudził się i pytał:

- Tato, a co one takie wszystkie gołe?

Ale co tam!

Ucztę żem przeżył - duchową, intelektualny geyzer i obcowanie ze świętymi literatury Trzeciej Rzeczpospolitej i okolic.

Jutro jak opowiem o wszystkim w pokoju nauczycielskim, to zzielenieją z zazdrości, bo wyczytane z Gaazety, to już nie to...

Jak ja uwielbiam literaturę... kiedyś nawet dorosnę, aby to wszystko ganz zrozumieć.

Wszak nie od razu literatkę wymyślono i nie wiadomo, który noblista to uczynił – a jakie poręczne i ile gorzały się zmieści.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.

Używasz przestarzałej wersji przeglądarki Internet Explorer posiadającej ograniczoną funkcjonalność i luki bezpieczeństwa. Tracisz możliwość skorzystania z pełnych możliwości serwisu.

Zaktualizuj przeglądarkę lub skorzystaj z alternatywnej.

Quantcast