Jak słyszę, Pan Prezydent, oby żył wiecznie, Komorowski, znany niezłomny patriota, postanowił poprowadzić Marsz Niepodległości. No, skoro Bolesław Bierut szedł w procesji Bożego Ciała, nic takiego wielkiego się nie wydarzy, no, chyba, że się wydarzy, na przykład niebiosa, zniecierpliwione hucpą, spuszczą nogę z obłoków i wymierzą Panu Prezydentowi kopniaka, albo, chociaż plaskacza, czyli blachę w czoło.
Należało się od dawna, no, ale skoro to nie nastąpiło nawet w momencie, gdy rzeczony Pan Prezydent zaśmiewał się w swój charakterystyczny, przeintelektualizowany sposób w czasie, gdy na lotnisku lądowały trumny ze zwłokami smoleńskimi, to i teraz nie ma co się spodziewać boskiej interwencji. To tak, jak z tym śpiącym rycerzem z Giewontu, co to miał się według legend obudzić, jak kraj będzie w potrzebie. Naprawdę, trudno zgadnąć, co też go musi obudzić, skoro do tej pory śpi.
Jak już orszak Pana Prezydenta chce iść pochodzie, no, wolny kraj, zabronić nie można, niech idzie. Mam nadzieję, że się nie nadzieją na szpaler Antify z Blumsztajnem, bo przecież nikt chyba nie oczekuje, żeby faszystowska prowokacja z polskimi flagami szła sobie bez żadnej reakcji światowych sił postępu. Tyle gwizdków zostało po poprzednich pochodach, coś z nimi trzeba zrobić. Ale może tym razem zostaną zaproszeni do pochodu, taki tęczowy kącik. Kuźniar się posunie, Nałęcz pod rękę weźmie... To rozwiąże sprawę trochę jednak kłopotliwych starć BOR-u ochraniającego Pana Prezydenta z jednej strony i policji ochraniającej Antifę i Kalisza z drugiej. Albo, niech oni się tam szturchają, a pochód tymczasem sobie pomaszeruje bokiem, tak, jak i poprzednio.
Gdyby Blumsztajn zdecydował się jednak nie atakować Prezydenta, mimo faszystowskich symboli (indonezyjski kotylion, ale to niczego nie zmienia, że indonezyjski, co to, w Indonezji, czy Monaco faszyzm mniej groźny?) i oficjalny pochód pomaszerowałby, jak planowano, to proponuję proste rozwiązanie. Przodem, kilkaset metrów przed nami, Pan Prezydent, kancelaria, BOR-owcy, kamerzyści, celebryci, Antifa. No, jakieś 200 osób. Potem przerwa, 200-300 metrów i pozostałe 200 tysięcy ludzi. Tak to sobie wyobrażam.
Patriotyczne wzmożenie Pana Prezydenta jest z pewnością powiązane z nadchodzącym przesileniem. Zmiana sondaży, wypalenie się Tuska, i całego „projektu PO”, rozmaite próby wyłonienia jakiejś „niepisowskiej alternatywy”, co expressis verbis powiedział mecenas Giertych, stworzenie jakiejś partyjki, która w razie potrzeby dopnie układ i dostarczy koalicji rządowej potrzebnych, a brakujących mandatów. Wiele wskazuje, że zawsze niezawodni towarzysze z razwiedki mają ochotę, by wrócić do gry. Co ja mówię „wrócić”, a co, wychodzili gdzieś? Towarzysz Dukaczewski, oficjalny doradca Palikota, na pewno by się zdziwił na taką sugestię.
Ale to może nie być takie proste. Zbyt wiele się wydarzyło, by sprawę zakończył wesoły oberek i staropolskie „kochajmy się”. Jeśli jest jakieś wyjście dla NICH, to już raczej status świadka koronnego.
W tym kontekście nie mogę nie wspomnieć, choć muszę wygasić żartobliwy nastrój, o stale wychodzących kolejnych strasznych, mrocznych, zagadkowych, niewytłumaczalnych historiach z tym, co się właściwie działo w Smoleńsku i w Moskwie. Im więcej się dowiadujemy, tym mniej wiemy, tym mniej rozumiemy. Przynajmniej ja mówię otwarcie, coraz mniej rozumiem, co tam się właściwie działo? Na miły Bóg, co tam się stało?
Na razie nie ma, co się spodziewać jakiejkolwiek rzetelnej działalności „zdającego egzamin państwa” w postaci prokuratury, sądów, administracji, mediów. Czytam o nieprawdopodobnej sprawie, po prostu nie mieszczącej się w głowie, o Pani Annie Walentynowicz, zidentyfikowanej ponad wszelką wątpliwość nie tylko przez rodzinę, ale i innych uczestników identyfikacji, jak rodzinę Pani Walewskiej, od pierwszego rzutu oka stwierdzono, „to Pani Ania”. Wyglądała, jakby spała, według zgodnej relacji wszystkich. I oto po tych 2,5 latach, przy ekshumacji rodziny patrzą w osłupieniu na ciało bez twarzy, bez czaszki. Wszystko inne się zgadza, blizny, znaki szczególne, wszystko jest, jak było wtedy. Tak, jak pamiętają. Tylko głowy nie ma.
I jakieś dziwne granatowe odbarwienia, nie wiadomo, od czego. Ludzie, jak ja bym chciał, żeby to wszystko znalazło jakieś proste, logiczne i niewinne wyjaśnienie. Ale widzimy już chyba wszyscy, że tak nie będzie. Prawda okaże się, jak proroczo powiedział Prezydent Komorowski, arcyboleśnie prosta. Pewnego dnia tak będzie. A na razie mamy coraz więcej strasznych pytań.
Jaka potworna tajemnica spina ten cały układ?
http://naszeblogi.pl/blog/69
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://wpolityce.pl/autorzy/seawolf
http://freepl.info/authors/seawolf
Oraz w wersji audio tutaj:
http://niepoprawneradio.pl/
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/141886-plan-prezydenta-pan-prezydent-komorowski-znany-niezlomny-patriota-postanowil-poprowadzic-marsz-niepodleglosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.