Medialny mainstream łamie tabu, na którego straży stał dzielnie od 10 kwietnia 2010 roku

PAP/Paweł Supernak
PAP/Paweł Supernak

Redakcja tygodnika „Wprost" ponad dwa lata po katastrofie smoleńskiej publikuje tekst, który gdyby ukazał się w gazecie nielubianej przez medialny mainstream, zostałby natychmiast określony „nekrofilią dziennikarską”.

Tymczasem po przeczytaniu wywiadu z lekarzem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który był w Moskwie podczas identyfikacji ciał, bliscy ofiar tragedii kolejny raz przeżyją straszliwą traumę. Zaś użyte w tekście słownictwo „specjalistyczne” oraz wstawki „obyczajowe”, np. o zachowaniu się „znieczulonych” alkoholem rosyjskich pracowników prosektorium wzburzą wszystkich.

Warto więc zapytać, co się zmieniło w świadomości ludzi, którzy dotychczas na samo słowo „Smoleńsk” ostentacyjnie przewracali oczami i wzdychali z dezaprobatą, a próby wymuszenia na rządzie Donalda Tuska prowadzenia sprawniejszego śledztwa już było kwitowane „nekrofilią”, choć de facto nie miało z nią nic wspólnego.

Być może odpowiedź jest w tekście, gdzie w pozytywnym świetle przedstawiana jest praca Ewy Kopacz, która została przecież przyłapana – delikatnie mówiąc – na mijaniu się z prawdą.

Wygląda na to, że „Wprost” kontynuuje linię redakcyjną, która w skrócie polega  na „ratowaniu” poniewieranych przez wrażą prawicę polityków rządzącej partii.

Miałem poczucie, że minister Kopacz chce dużo zrobić, że chce pomóc. Ale wiem też, że to, co tam się działo, złamało ją, przerosło. Jak wszystkich...

Mówi wywiadowany gość „Wprost” - Dymitr Książek z LPR.

Pan doktor ma oczywiście prawo czuć solidarność zawodową ze swoją koleżanką. Dziennikarze mają jednak obowiązek co najmniej zdystansowania się od takich informacji lub przynajmniej skonfrontowania ich z danymi uzyskanymi do bliskich ofiar, którzy mają o moskiewskiej pracy obecnej minister kompletnie inne zdanie. Zwłaszcza, że sama przyznała się do „przesadzenia” w kilku ważnych sprawach, np. udziału polskich patomorfologów w sekcjach.

Ponad wszystko dziennikarze mają obowiązek unikania opisów, które urażą uczucia konkretnych, żywych ludzi i naruszą pamięć o umarłych. W przeciwnym razie tracą prawo do moralizowania innych.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych