Redaktorzy do specjalnych poruczeń: kim są cyngle? Kiedyś byli to ludzie do odsiadki, dziś - do napisania wszystkiego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. niepoprawni.pl
Fot. niepoprawni.pl

Przed wojną (chodzi o 20-lecie) w gazetach trzymano na etacie specjalnego redaktora do odsiadek. Miał to być niepiśmienny debil, byle się zgodził wędrować do więzienia po przegranej w sądzie przez gazetę. Piszący redaktorzy narozrabiali, w sądzie oskarżeń nie obronili i ukarana redakcja wysłać musiała kogoś do odsiadki. Więc trzymano takiego na stałe, by był pod ręką.

Można by go nazwać REDAKTOREM DO SPECJALNYCH PORUCZEŃ, choć to mogłoby się kojarzyć z osobą specjalnie uzdolnioną lub dzielną, której powierzono właśnie szczególnie trudne zadania.

Tacy redaktorzy istnieją nadal. Z tym, że teraz są to osoby zgadzające się bez sprzeciwów wszystko napisać lub powiedzieć. Trzeba bagatelizować skandal z zamianą zwłok – proszę bardzo, trzeba poprzeć raport Anodiny – ależ oczywiście, ośmieszyć inicjatywy narady gospodarczej – już piszemy.

Redaktor do odsiadki mógł być – jak rzekłem – debilem. Najbardziej liczyła się jego wytrzymałość na niedogodności więzienia. Co innego redaktor do dyżurnego pisania pod dyktando. Ten powinien „mieć pióro”, a nie mieć skrupułów. W gazecie codziennej wystarczy dwoje takich. Dwoje, żeby to byli on i ona – wiadomo parytet. Większej ilości zespołu „moczyć” nie trzeba. Niech będą wiarygodni dla czytelnika.

Redaktor dyspozycyjny musi być pod ręką. A i sam powinien w lot zainteresować się co trzeba napisać. Z czasem nabiera taki koleś „wprawy”, traci zupełnie poczucie wstydu i przyzwoitość. Przecież te „cyngle” – jak ich nazywamy – doskonale wiedzą, że wykonują parszywą robotę. No w końcu „niestety” ktoś musi zajmować się brudną robotą.

A jak się przed nimi obronić (powinno się to słowo nimi napisać z bardzo małej litery „n”)? Stosuje się antynagrody – w SDP jest tym Hiena. Postanowiliśmy co miesiąc nominować kogoś (znowu bardzo małe „k”), by potem na koniec roku wybrać „laureata” Hieny wśród tych, którzy za mało myślą, gdy piszą, a odpowiedzialność za słowo wydaje im się niepotrzebnym  kagańcem. To oczywiście bardzo przykra sprawa, bo stowarzyszenie dziennikarskie powinno przede wszystkim bronić kolegów. No, ale jak dobry ojciec, niestety czasem klapsa musi dać.

Nie podaję w tym felietonie konkretnych nazwisk. Ale jest w końcu środowiskowa strona internetowa i ci, którzy w ogóle czytają wiedzą o kogo chodzi. Mnie zaś zależy na tym, by jeden z drugim, czy też jedna z drugą, trochę się opamiętały w swojej służalczości, żeby nie powiedzieć gorzej. „Cyngle” idźcie precz! Albo do tych kilku wrednych gazet, których – jak mówi moja znajoma – nawet na deskę klozetową wstyd jest położyć!

Artykuł ukazał się na portalu SDP.PL. Polecamy!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych