Piąty sort. "Jak dobry to pomysł, pokazuje reakcja hołoty, która najpierw zamilkła z wrażenia, a potem rzuciła się z pazurami"

PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka
Jestem ujęta doskonałym pomysłem z przedstawieniem przez PiS prof. Glińskiego jako kandydata na premiera. To ważny sygnał dla niezdecydowanych. Ci zmanipulowani negatywnym ostrzałem medialnym, których najbardziej razi sam Kaczyński, którzy jego właśnie się boją, zobaczyli nową kandydaturę. Dostali sygnał od Jarosława – nie on będzie stał na czele rządu.

Jak dobry to pomysł, pokazuje reakcja hołoty, która najpierw zamilkła z wrażenia, a potem rzuciła się z pazurami na prof. Glińskiego. Ich poziom to poziom wiadra z pomyjami, poziom gnojówki. Przekaz tygodnia - obśmiewać i opluwać kandydata. Któremu żaden z tej hołoty nie się sięga do pięt.

Obśmiewanie pomysłu z przedstawieniem tego kandydata, bo „nie ma żadnych szans” pokazuje, jak bardzo liczą na depresyjny wpływ mediów na zwykłych odbiorców, którym podrzuciło się temat „on nie ma najmniejszej szansy”. Jest to zarazem liczenie na ich, przykro powiedzieć, niedouctwo, ponieważ każdy, kto choć odrobinę obserwuje światową scenę polityczną, wie, że w każdym cywilizowanym kraju istnieje jakaś wersja gabinetu cieni, grupa ludzi, gotowych do objęcia rządów, gdy nadarzy się odpowiednia sytuacja. W Anglii, o ile mi wiadomo, istnieje nawet stała instytucja gabinetu cieni, urzędująca pod określonym stałym adresem. Może ktoś z Państwa blogerów z Wlk. Brytanii bliżej nam o tym opowie coś ciekawego.

Odpowiednia sytuacja nie musi przyjść dziś, może przyjść za rok czy trzy lata. Tego oczywiście nikt nie objaśnia polskim wyborcom, mącąc im w głowach „brakiem szansy”.

Swoją drogą, sowiecka hołota, która zainstalowała nam tutaj państwo, subkulturę i obyczaje, była  jeszcze gorsza niż do tej pory mi się wydawało, i do dziś czkawką się odbija w działaniach szczególniejszego rodzaju znanych „dziennikarzy” i „komentatorów”. Cala historia z pochówkami, które „mogą być gdziekolwiek” i „co za różnica, gdzie kto leży”, z tolerowaniem ataków na Krzyż, okołopenisowych wyczynów palikociarni itp., to mentalność wcale już nie rosyjska czy sowiecka nawet, ale jakichś tamtejszych dołów, enkawudowskiego marginesu od mordowania. Kuzynka wróciła niedawno z Rosji i zaskoczona opowiedziała, jak wielu niezwykle kulturalnych, o wysokim poczuciu moralnym ludzi tam spotkała, na każdym kroku.

Po prostu do nas, do kolonii, szedł piąty sort, nienawidzący miejscowych i realizujący tu swoje obrzydliwe potrzeby. To, że to piąty sort również wśród „naszych” komunistów (więcej ich może Stalin wymordował, bo jeszcze w końcu lat 30.) widać było nawet w porównaniu niegdyś z Węgrami i Czechosłowacją - tam rządy były równie albo i bardziej krwawe niż w Polsce, ale rządzili miejscowi komuniści drugiego czy trzeciego sortu. O niebo lepsi jako ludzie niż desant sowiecki w Polsce  czy hołota w rodzaju Gomułki (nieukończone dwie klasy podstawówki) czy braci Mołojców, o stalinowcach nie wspominając. Też okropni, ale nie tak ohydni.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych