Dlaczego Platforma tąpnęła, dlaczego PiS poszedł tak bardzo do góry?
Formuła Polski Donalda Tuska wyczerpała się już dawno. Wszyscy czuliśmy, że prezentowano nam sondaże pochodzące "z przeszłości".
Katastrofa posmoleńska, Amber Gold, sędzia Milewski, CZD, rosnące bezrobocie, marsz "Obudź się Polsko", jawna pycha i buta władzy, zrobiły swoje. Do tego doszedł równy kurs Prawa i Sprawiedliwości.
Mam jednak przeczucie, że jest data, którą można wskazać jako właściwy przełom - 27 września 2012 roku.
Bo tym konkretnym, małym kamyczkiem, który uruchomił lawinę, było - sądzę - niesławne przemówienie premiera Tuska w Sejmie, w którym z jednej strony "wyciągnął rękę" do Jarosława Kaczyńskiego, a z drugiej - uderzył jak umiał najmocniej, kalumniami, w śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Tusk zastosował swój stary trick, starą metodę. Tym razem jednak nie wyczuł nastroju, nie wyczuł klimatu. I przesadził z dawką cynizmu. Polacy - podminowani kłopotami i zapadaniem się wpajanego im od lat wizerunku państwa ułożonego - wyczuli, że to trucizna. Wyczuli siarkę.
Tusk sam podpalił lont prowadzący do gotowej od dawna beczki prochu. I poległ sromotnie - od broni, którą tyle razy wcześniej stosował z powodzeniem. Zwłaszcza, że Jarosław Kaczyński w Sejmie nie odpowiedział, i zamiast zagmatwanego, głośnego pojedynku bokserskiego, naród zobaczył stojącego na beczce nagiego króla.
Druga uwaga: piątkowy sondaż kończy ostatecznie operację prowadzoną od mniej więcej roku 2005-go, której jawnym celem było całkowite zniszczenie i wyeliminowanie Prawa i Sprawiedliwości ze sceny politycznej. Nie chodziło przecież o odsunięcie od władzy, o zmniejszenie poparcia - nie, chodziło o eksterminację polityczną. Nie ukrywano tego celu jakoś przesadnie, zwłaszcza gdy głos zabierali nie politycy, ale ich stronnicy, doradcy i kierownicy z establishmentu. To dlatego i PiS, i jego zaplecze, i sympatyków otoczono szczelnym kordonem sanitarnym. Dlatego domknięto media, dlatego tępiono pamięć o ofiarach Smoleńska, dlatego poniżano na tak wielu polach, stosując metody w demokracji niedopuszczalne. Chodziło o zadanie śmiertelnego ciosu.
Teraz ta operacja dobiegła do końca. Nie da się już jej reanimować, przynajmniej w perspektywie najbliższych lat. Nie da się bowiem unicestwić najsilniejszej partii w Polsce, i nie da się już o tym mówić. Zwłaszcza, że skoro nie udało w okresie hossy obozu władzy, to i nie uda się w czasie bessy. Dużej bessy.
I wiedzą o tym wszyscy, którzy PiS chcieli zabić: Bronisław Komorowski, Donald Tusk, Janusz Palikot, Leszek Miller, lust but not least Adam Michnik. Wiedzą, że ta gra jest "over".
Trzecia uwaga: Platforma będzie teraz bardzo, bardzo groźna - na poziomie służb specjalnych, ataku na poszczególnych ludzi, stosowania chwytów poniżej pasa. Nie tylko dlatego, że jest ranna. Także dlatego, że po Smoleńsku to nie jest zwykła gra o władzę. To gra o polityczne życie w ogóle i - nazwijmy to tak - o "prawa cywilne".
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/141710-piatkowy-sondaz-konczy-ostatecznie-operacje-prowadzona-od-roku-2005-go-ktorej-celem-bylo-calkowite-zniszczenie-pis