Nieoczekiwane wysforowanie się PiS przed PO w wiarygodnym sondażu OBOP to efekt wielu okoliczności równocześnie. I dowód na to, że wszelkie determinizmy mają w polskiej polityce sens ograniczony.
Zacznijmy jednak od aktywności samego PiS. Po raz pierwszy od bardzo dawna ta partia zdaje się mieć długofalową strategię. Manifestacja w Warszawie była nie tylko objawem siły, ale dodawała zwolennikom tej partii otuchy w ich rodzimych środowiskach. Mogła więc oddziaływać na ich krewnych i znajomych, którzy sami nie poszli, a nawet takich, którzy się wahali kogo poprzeć. Pojawiła się refleksja: skoro pod bokiem Platformy można było zrobić coś takiego, karty nie są rozdane raz na zawsze.
Ale równocześnie takie ruchy jak debata z ekonomistami, czy skądinąd kontrowersyjna akcja z nieznanym profesorem Piotrem Glińskim jako przyszłym premierem, przedstawiła PiS jako partię odpowiedzialną i otwartą. Nie ma znaczenia, czy ten kandydat ma szanse. Ważne, że Jarosław Kaczyński się otwiera. To skądinąd przyczynek do wieloletnich potępieńczych debat, czy prawicowa opozycja powinna skrajniej czy ostrożniej. Trzeba grać na wielu fortepianach, ale generalnie tak zwany kurs na centrum na sens.
Kiedy dziś słyszę ludzi szykujących kolejną zadymę przed Sejmem, zastanawiam się, czy dobrze życzą w teorii preferowanej przez nich formacji politycznej, czy wybierają grę na już przekonanych, szukając wśród nich poklasku, ale sukces PiS mając w głębokim poważaniu. Rację miał prof. Andrzej Zybertowicz, który już kilka miesięcy temu na kongresie „Wielki projekt Polska” radził nie skreślać lemingów, przeciwnie szukać nowych twarzy i nowego języka. Kaczyński boczył się wtedy na niego, ale tak naprawdę elementy tego rozumowania przyjął. I okazało się, że są wyniki.
Prawica powinna się raz na zawsze wyzbyć autodestrukcyjnego myślenia wyrażonego kiedyś przez jednego ze znanych i skrajnych blogerów, który głosił, że ci co radzą używać politycznego marketingu, to źli ludzie podsunięci tejże prawicy przez mroczne zewnętrzne ośrodki. Polityka jak fizyka rządzi się mniej więcej tymi samymi prawami. Co wcale nie musi oznaczać moralnych kompromisów. A co musi z kolei oznaczać także wezwanie do aktywności, do cięższej pracy. Pisałem, że same spotkania lidera opozycji z kolejnymi grupami społecznymi mogą przynieść nieoczekiwanie wyniki.
Naturalnie sama zręczność opozycji by nie wystarczyła. Zmienia się klimat społeczny, pisałem tu niedawno o przesuwaniu się punktu ciężkości mainstreamu. Składa się na to poczucie nadciągającego kryzysu, ogólne zmęczenie epoką Tuska, także jego quasi-aferowe wpadki symbolizowane słowem Amber Gold.
W niektórych przypadkach możemy nawet snuć spiskowe teorie. W przypadku niektórych rewelacji związanych z gdańskim układem (słynne nagranie Tuska i trójmiejskich sędziów i prokuratorów) można mieć wręcz wrażenie, że w ich nagłośnieniu uczestniczą źle życzący obecnemu premierowi konkurenci z jego własnego obozu.
Ale zarazem to także nauczka: kiedy pod koniec wakacji dziwiono się, że w sondażach ani drgnęło, choć to afera Platformy, przestrzegałem aby zaczekać z ostatecznymi wnioskami. Czasem moralne kryzysy odkładają się w ludzkiej świadomości aby odezwać się po jakimś czasie. Tak było w tym przypadku.
Trwałość tej sytuacji nie jest oczywiście przesądzona, a opozycja popełni zapewne jeszcze niejeden błąd. Ale choć PO nie doczekała się ciosu na miarę afery Rywina, przypomina mi to trochę pierwsze drgnięcia sondażowe zwiastujące upadek SLD Leszka Millera
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/141706-koniec-epoki-tuska-z-pewnoscia-pis-moze-sie-przekonac-ze-ci-co-doradzali-nowe-twarze-i-nowy-jezyk-jak-prof-zybertowicz-mieli-racje-komentarz-zaremby
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.