"Hej, hej, hej sokoły! Omijajcie pielęgniarskie szkoły…" Arogancja szkodzi nawet najsilniejszej władzy, czyli o przyjmowaniu gości w przedpokoju

fot. PAP/Paweł Supernak
fot. PAP/Paweł Supernak

Bylem wśród protestujących pielęgniarek pięć lat temu, byłem także dziś. Pierwsze co dziś rzuciło mi się w oczy i uszy to dokładnie te same postulaty, co pięć lat temu. Te same troski, problemy, braki. Wtedy i dziś. I wtedy i dziś, maszerujące przez stolicę robiły wrażenie. Dobrze zorganizowane, głośne, wyposażone w czytelne transparenty. Zaprawione przez życie kobiety wspomagane przez niepokornych i nieobliczalnych związkowców z Sierpnia '80.

Wkurzyło to kilka osób na drodze przemarszu, który - nie da się ukryć - zdezorganizował komunikację w centrum stolicy. Były więc okrzyki, wyzwiska, obsceniczne gesty. Nie zrobiło to na maszerujących kobietach żadnego wrażenia. Wiem, bo z nimi o tym rozmawiałem. Kilkutysięczny pochód parł naprzód. Cel - kancelaria premiera. Szły, choć wiedziały, że premiera dziś w kraju nie ma. Donald Tusk spotkał się z nimi wczoraj.

Poprzednio widzieliśmy się w z premierem marcu, coś nam obiecał, niewiele z tego wyszło. Teraz usłyszałyśmy kolejne obietnice. Chyba trudno traktować je poważnie. Czujemy się ignorowane. Dlatego, mimo wczorajszego spotkania, ten marsz jest koniecznością. List z postulatami złożymy u premiera oficjalnie

- mówiła mi Iwona Borchulska, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

Na twarzach pielęgniarek desperacja. Czasem uśmiech, ale wymuszony. No i śpiewy, ale choć na wesołą nutę, to gorzkie w brzmieniu.

Hej, hej, hej sokoły! Omijajcie pielęgniarskie szkoły…

Delegacja z listem do premiera (przypomnijmy, nie było Donalda Tuska dziś w kraju) weszła do budynku KPRM entuzjastycznie nastawiona. W końcu dzień wcześniej premier był dla nich nawet miły.

Zostali przyjęci przez Sławomira Neumana, sekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia. W przedpokoju. Powtórzmy. W przedpokoju kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Zapytaliśmy, czy tutaj mamy rozmawiać. Usłyszeliśmy, że w sumie to jest jakiś pokój na pietrze, gdybyśmy bardzo chcieli wejść dalej

- relacjonował po wyjściu Tadeusz Chwałka, przewodniczący Forum Związków Zawodowych.

Nie bardzo chcieli. Wyszli. Osłupiali. Mówili, że to było upokorzenie, o którym chcieli by jak najszybciej zapomnieć. I przypomnieć je sobie jeszcze tylko raz. Przy wyborach.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych