"Żołnierz polski bije się o wolność wielu narodów, ale umiera tylko dla Polski".
Październik jest miesiącem pamięci gen. Stanisława Maczka. Żołnierza, który nie przegrał żadnej bitwy.
Edynburg lat 60-tych. W spokojnym, stylowym hotelu Learmonth goście schodzą do restauracji. Dominuje zapach świeżego pieczywa i kawy. Z radia płynie zgrabna liverpoolska melodia. Miły staruszek zza baru wita gości, podaje dymiące aromatem filiżanki. Bez natrętnej uprzejmości zagaduje gościnnie, wprowadzając zaspanych klientów w domową atmosferę hotelu. W jego głosie można usłyszeć akcent nie pasujący do szkockiej ulicy. Nie dlatego, że słowa dobiera starannie z manierą wykształconego humanisty. Jest to język, w którym nie dorastał, nie przeżywał młodości, nie rozmawiał z bliskimi.
1918 południowy Tyrol. Młody porucznik CK armii pochylony nad mapami, krótko, lecz szczegółowo objaśnia plan zasadzki. Jego austriaccy podkomendni, w skupieniu wsłuchują się w głos dowódcy. Chociaż akcent porucznika zdradza jego słowiańskie korzenie, żołnierze darzą go szacunkiem i zaufaniem. Wszyscy wiedzą, że gdzieś w plecaku porucznika spoczywa wianuszek medali za waleczność i ratowanie rannych.
Pół wieku dzielące te dwa wydarzenia, to najbardziej burzliwy okres w historii Europy. To sześć kampanii zmieniających porządek kontynentu, to sześć frontów, na których walczył Stanisław Maczek. I W.Ś., wojna polsko-ukraińska, wojna polsko-bolszewicka, wojna obronna 1939, kampania francuska 1940, front zachodni 1944-45, to pola bitew, na których od porucznika do generała, nabierał doświadczenia jeden z najwybitniejszych polskich dowódców. Znawcy tematu mówią o nim jako o fenomenie, człowieku wybitnym, ale nie tylko ze względu za wzorową ideowość i męstwo. Był to człowiek obdarzony niezwykłym talentem, danym największym strategom.
Czego dokonał? Otóż, pomijając jego zasługi dla C.K. Austrii, jako młody porucznik w odradzającej się Polsce ruszył ochotniczo do obrony rodzinnego Lwowa. Był z wyboru piechurem, lecz zawsze zazdrościł kawalerii jej szybkości, ruchliwości, swobody manewru. Rolą piechoty w doktrynie I W.Ś. było trwanie i trzymanie linii frontu, Maczek miał inny pomysł. Sformował kompanie doborowych piechurów (później batalion), posadził ich na furmanki, tworząc w ten sposób pierwszy „zmotoryzowany” oddział wojska polskiego. W warunkach wojny manewrowej, a taki był charakter walk 1918/1921, oddział wykazywał niezwykłą skuteczność, przerastając inne jednostki piesze. Dowodzony z rozmachem i pomysłowością szybko obrósł legendą. Zdaniem Maczka żołnierz zwolniony z wysiłku marszowego ma większą wartość bojową, a szybkość manewru daje mu przewagę taktyczną. Można pokusić się o stwierdzenie, że pomysły młodego porucznika stały się punktem wyjścia do organizowania diabelsko skutecznych związków pancerno-motorowych decydujących o losach przyszłych wojen.
Czas międzywojennego pokoju płynął spokojnie dając poczucie stabilizacji. Polska doktryna obronna opierała się na wzorach francuskich. Rok 1938 skłonił jednak władze do weryfikacji tego stanowiska. Doświadczenia wojny w Hiszpanii oraz zbrojenie się najbliższych sąsiadów zmusiły do działania. Formowana od podstaw 10. Brygada kawalerii motorowej potrzebowała dowódcy, dotychczasowy skompromitował się na kolejnych manewrach. Przypomniano sobie o zdolnym i niebanalnym żołnierzu, który choć dowodził piechotą, najlepiej pasował do pierwszej w Polsce jednostki pancerno-motorowej. Pułkownik Maczek w taki sposób przywitał swoich podkomendnych:
- staję na baczność przed waszą tradycją,
-uznam każdy ”fason” kawaleryjski, za który uczciwie zechcecie zapłacić krwią na polu walki,
-będę tępił wszelkie zmanierowanie i fanfaronadę, gdy pod zewnętrznym gestem kryć się będzie pustka.
Wraz z płk. Dworakiem i szefem sztabu mjr. Skibińskim sformował Maczek najnowocześniejszą jednostkę w Wojsku Polskim. Jej sprawność bojową doceniali najeźdźcy, nazywając ich „ Schwarz Brigade”. Przez ponad dwa tygodnie września 1939, próbowali ją okrążyć i rozbić. Bezskutecznie. Maczek perfekcyjnie się bronił, wyprzedzał kontratakiem, zwodził manewrem. Rozkazem Naczelnego Wodza, 19 września sprawna bojowo brygada przekroczyła granicę z Węgrami.
Taki styl walki i żołnierskiej postawy towarzyszył Maczkowi i jego żołnierzom do końca wojny. Byli nieugięci w obronie pod Falaise, stanowili awangardę w pościgu przez Belgię i Holandię. Stali się jednostką elitarną, docenianą przez swoich kanadyjskich zwierzchników. Generał Stanisław Maczek nie przegrał żadnej bitwy i z taką legendą wpisuje się w narodowy panteon pamięci. Po wojnie pozostał na emigracji. Za służbę otrzymał skromną odprawę bez prawa do wojskowej emerytury. PRL pozbawił go obywatelstwa.
W hotelu Learmonth pracował jako barman. Z tej pensji utrzymywał rodzinę: żonę, syna i niepełnosprawną córkę. Zawsze skromny z poczuciem humoru przyjmował dobrodziejstwa losu jak i z godnością znosił wszystkie jego kaprysy. Stał się symbolem zwycięstwa i wolności. Jego Dywizję uhonorowano ponad 300 pomnikami na zachodzie Europy. W ojczyźnie do dzisiaj zapomniany. Z prywatnej inicjatywy upamiętniono go w Warszawie, Gdańsku i Krakowie. Zmarł w 1994 roku w Edynburgu. Spoczywa na cmentarzu wojskowym w Bredzie. Jest honorowym obywatelem Holandii.
Staraniem kombatantów 1. Dywizji Pancernej, Senat R.P. postanowił ogłosić miesiąc październik 2012 miesiącem pamięci Gen. Stanisława Maczka.
Michał Bożek
Operator, pomysłodawca i współautor scenariusza filmu fabularnego o 1. Dywizji Pancernej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/141671-pazdziernik-jest-miesiacem-pamieci-gen-maczka-zolnierza-ktory-nie-przegral-zadnej-bitwy-stal-sie-symbolem-zwyciestwa-i-wolnosci