Zostałem nazwany złodziejem, agentem, kumplasem od kieliszka, a teraz jeszcze okazuje się, że jestem frustratem, a wszystko dlatego, że odważyłem się krytycznie mówić i pisać o Januszu Korwin-Mikkem.
Odważyłem się pisać o nim i o jego najbliższych współpracownikach, czyli starym, niereformowalnym i szkodliwym betonie partyjnym, którym otoczył się facio z muszką. Wszystkimi tymi niewybrednymi epitetami obdarzyli mnie ludzie rzekomej prawicy, czyli działacze Kongresu Nowej Prawicy. Ludzie, którzy chcą się mienić konserwatywną elitą. Nie mnie jednego jednak coś takiego spotkało ze strony partyjniaków Mikkego. Agentami zostali nazwani ostatnio również dwaj członkowie KNP, którzy ujawnili szereg nieprawidłowości w partyjnych finansach. Jak widać, jeżeli czegoś w KNP nie udaje się ukryć i wychodzi skandal na światło dzienne to znaczy, że mógł to wykryć i ujawnić tylko jakiś sprytny agent. Tak więc kiedy ja „wykryłem”, że na jednego z dwóch głównych koordynatorów zbiórki podpisów pod listami poparcia dla KNP w wyborach parlamentarnych został wyznaczony człowiek, który zawalał podobne zbiórki przy okazji kampanii prezydenckiej i samorządowej, a którego do sztabu wyborczego polecił sam Mikke, również zostałem nazwany agentem. I złodziejem. No bo skoro już wcześniej inny działacz nazywał mnie i jeszcze kilka osób kumplasami od kieliszka, no to ten złodziej to nawet jest na miejscu. Bo wiadomo, że każdy pijak to złodziej.
Natomiast frustratem zostałem nazwany ostatnio. A objawy frustracji wykrył u mnie mój kumpel, redaktor naczelny „Najwyższego Czasu” Tomasz Sommer, który w bardzo ambitnym tekście „Prawicowa wersja okrągłego stołu” napisał:
(…) tak werbalnie walczący o odpowiedzialne dziennikarstwo portal wpolityce.pl, jeśli ma przykładowo napisać coś o Nowej Prawicy, zawsze oddaje to zadanie w ręce dwóch osobistych wrogów JKM [Janusza Korwin-Mikkego – przyp. Red.], których wielka niegdyś miłość do niego jest zapewne powodem ich obecnych frustracji.
Że jednym z tych sfrustrowanych jestem ja to już sobie potwierdziłem sms-ami z kolegą Sommerem. Dlaczego jednak miałbym być sfrustrowany i dlaczego rzekomo Mikke jest moim osobistym wrogiem tego nie dowiedziałem się od kolegi. Na takich bowiem samych zasadach moim osobistym wrogiem jest Donald Tusk, Jan Vincent Rostowski, Sławomir Nowak, czy też mój ulubiony redaktor Tomasz Lis. No to sobie wrogów narobiłem, no nie? Sfrustrowany też się nie bardzo czuję, bo od kiedy przestałem rysować do Najwyższego Czasu, to załapałem się do innego tygodnika, który zaoferował mi za moje rysunki 3 razy większą stawkę niż miałem u kolegi Tomasza. No i nie wiedziałem, że portal wPolityce.pl daje mi jakieś zadania, ale widocznie Tomasz Sommer wie coś więcej o mojej współpracy z tym portalem niż ja.
Jak widać kolega Tomasz postanowił aktywniej dołączyć do grona tych wszystkich działaczy Kongresu Nowej Prawicy dla których mijanie się z prawdą jest chlebem powszednim w partyjnej działalności. Oto inny przykład, fragment tego samego tekstu:
(…) organizatorzy Marszu Niepodległości, gdy zawiązali formalne stowarzyszenie nim zarządzające, od razu przystąpili do czystek. Jedną z ich ofiar stał się Janusz Korwin-Mikke – za to, że powiedział coś, co się komuś ze stowarzyszenia nie spodobało.
Pierdzielenie kotka za pomocą młotka, drogi Tomku. Po co piszesz coś takiego? Stowarzyszenie zostało zawiązane ponad rok temu! Normalnie formalnie, Tomku. Mikke zaś został wywalony z Honorowego Komitetu Poparcia dopiero kilka tygodni temu przede wszystkim za to, że zaczął nazywać uczestników Marszu Niepodległości narodowymi socjalistami. Czyli w odczuciu wszystkich zaczął używać lewackiej retoryki. Na dodatek to słowo „czystki”, jakże deprecjonujące Stowarzyszenie Marsz Niepodległości i owo „jedna z ofiar”. A jakież to jeszcze inne są „ofiary” owych „czystek”? Bo z tego co wiem, tylko Mikke został usunięty z Komitetu Poparcia.
Ale jak widać tak się rozpoczyna w środowisku Nowej Prawicy rozmowy o „prawicowym okrągłym stole”. Tylko nie wiem z kim tutaj Tomasz Sommer będzie chciał rozmawiać, skoro wszyscy wokół to sami socjaliści? Ostatnio Mikke, tropiąc dalej narodowych socjalistów w naszym kraju napisał, że połowa narodowców to narodowi socjaliści. Tak na marginesie ciekawe skąd Mikke ma takie dokładne dane? No i jak teraz odróżnić takiego narodowego socjalistę od nienarodowego socjalisty w szeregach narodowców? Być może podział jest prostszy niż się wydaje, tylko jeszcze starsi i mądrzejsi (jak pisuje Stanisław Michalkiewicz) nie zdecydowali do końca czy narodowymi socjalistami jest Młodzież Wszechpolska czy ONR…
Okrągły stół z powyłamywanymi nogami
W roku 2011 roku pomimo zakazu używania podczas Marszu Niepodległości symboliki partyjnej i partyjnych transparentów jedyną partią, która złamała ten zakaz był Kongres Nowej Prawicy. Nie jest specjalną tajemnicą, że działacze KNP chcieli po prostu przejąć Marsz Niepodległości. Była próba tworzenia nawet strony internetowej z wykorzystaniem logo Marszu. Przejąć marszu się nie udało, a więc pojawiła się idea zrobienia własnego marszu w innym terminie. Ale tak jak Tomasz Sommer zauważa, że „Prawo i Sprawiedliwość (…) zaraz po Marszu Niepodległości, wobec braku możliwości przejęcia go, przeprowadziło swój kontrmarsz” , tak udaje kretyna, że organizowany teraz przez Kongres Nowej Prawicy marsz nie jest dokładnie takim samym zagraniem. Na wszelki wypadek Sommer pisze tak:
wraz z JKM zapraszam na Marsz Wolnościowców
Otóż KNP nie organizuje żadnego Marszu Wolnościowców. Tylko tak jak PiS zorganizował „Marsz Niepodległości i Solidarności” tak KNP postanowiło zorganizować „Marsz Wolności i Niepodległości”. Ta nazwa marszu przewijała się w zapowiedziach na stronach internetowych Nowej Prawicy i Korwin-Mikkego przez wiele dni i dopiero teraz, tuż przed samym marszem zmieniono nazwę marszu na „Marsz Wolności i Suwerenności”. Jak widać ostra krytyka jaka popłynęła w kierunku KNP przyniosła chociaż taki skutek. W przeciwieństwie jednak do PiS, który jest silnym, znaczącym graczem politycznym i który mógł sobie na takie zagranie pozwolić, bo dysponuje ogromnym poparciem i wielką rzeszą zwolenników, tak Kongres Nowej Prawicy ewidentnie działa rozbijacko. W zasadzie, po ostatnich wypowiedziach Mikkego na czole marszu KNP powinien pojawić się transparent „Faszyzm nie przejdzie”. Nie pełnosprawni zresztą też nie.
Wypowiedzi o „narodowych socjalistach” to takie zagranie na pogłębienie podziału w pozaparlamentarnej prawicy. I w tym momencie na kpinę zakrawa nawoływanie Tomasza Sommera do „prawicowego okrągłego stołu”:
Tymczasem warunkiem sukcesu w walce z lewactwem jest zrobienie tego, czego kiedyś dokonała lewica postpezetpeerowska i lewica rewizjonistyczna – czyli okrągłego stołu. Tyle że w prawicowej wersji. Jeśli ktoś po prawej stronie tego nie rozumie, to powinien zostać zmuszony do odejścia!
No to czeka kolegę Tomasza ciężkie zadanie. ... Ciekaw jestem jak zmusi Mikkego do odejścia?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/141654-zostalem-nazwany-zlodziejem-agentem-kumplasem-od-kieliszka-a-teraz-jeszcze-okazuje-sie-ze-jestem-frustratem