W najnowszym numerze miesięcznika „Na Poważnie” znajduje się ciekawy i obszerny wywiad z Krzysztofem Wyszkowskim. Były działacz opozycji antykomunistycznej opowiada m.in. o swoich procesach z Lechem Wałęsą, który pozywa Wyszkowskiego za mówienie o agenturalnej przeszłości Wałęsy.
Wyszkowski wyjaśnia w gazecie, dlaczego jest tak nie przejednany w swojej postawie mówienia o prawdziwej roli Wałęsy w SB:
Kiedy już się poskłada te długo skrywane fakty co do roli Wałęsy w Stoczni Gdańskiej, staje się jasne, że chodzi tu o sprawę wyjątkowo obrzydliwą. Lech Wałęsa nie był jakimś tam, powiedzmy, inżynierem kontrolowanym – jak to się wówczas zdarzało – przez SB w sprawach produkcyjnych. Nie, on donosił za pieniądze na swoich kolegów z pracy, na uczestników Grudnia ’70 w Gdańsku. Na skutek tych donosów wielu z nich drogo zapłaciło za swoją ofiarność na rzecz wolności Polski. Zapłacili własnym złamanym życiem i okropną krzywdą swoich rodzin, żon, dzieci. Lech Wałęsa brał pieniądze właśnie za to – za nieszczęście żywych ludzi, swoich kolegów i znajomych. Ci ludzie cierpieli. Ja ich spotykałem po latach i widziałem, jak bardzo zostali przez PRL zniszczeni. Jak ta ubecka nagonka przyczyniała się czasem do ich szybszej śmierci.
Wyszkowski wskazuje, że Lech Wałęsa powinien przeprosić wszystkich, których skrzywdził:
Lech Wałęsa dokonywał wobec tych ludzi prawdziwej podłości, za którą teraz, po tylu latach kłamstwa, powinien ich przepraszać – jeżeli sobie tego zażyczą – nawet publicznie i na kolanach.
Krzysztof Wyszkowski zaznacza również, że Lech Wałęsa ciąga go po sądach „z zazdrości!”.
W III RP dwaj baronowie postkomunizmu – ten tytuł im się należy, jako że jeden z nich mieni się być potomkiem cezara, a drugi nie przyznaje się do przodka rzezaka – nienawidzą mnie wprost zoologicznie. Ta nienawiść, w której zgodnie partnerują sobie Lech Wałęsa i Adam Michnik, robi wrażenie wręcz obsesji. (…) Myślę, że przy całej różnicy pomiędzy tymi dwoma, w obu przypadkach chodzi o kwestię – nazwijmy to tak – pewnej estetyki, czyli odmiennych wyborów życiorysów w stosunku do relacji pomiędzy zaangażowaniem politycznym a kwestią wynagrodzenia finansowego za tę działalność. (...) Mam poczucie, że zwalczający mnie nienawistnicy cierpią właśnie z powodu swojego bogactwa, do którego doszli dzięki układowi z Jaruzelskim i Kiszczakiem. To bogactwo jest skrzętnie skrywane za ich wielką sławą, ale musi ich dręczyć dniami i nocami, gdy muszą wmawiać sobie, że ono im się słusznie należało, że mają do niego prawo, no i w końcu, że przecież wszyscy tak robią. A tu okazuje się, że jednak nie wszyscy
- mówi Wyszkowski i wskazuje, że „nie dorobił się na Polsce nikt z ludzi, których szanuje – ani na przykład Jan Olszewski, ani Antoni Macierewicz, ani Lech i Jarosław Kaczyńscy”.
Na koniec rozmowy Wyszkowski zaznacza:
Dzisiaj Wałęsie pozostaje tylko stękać w ścianach swej mitogennej studni, jak to on sam, własnoręcznie, obalił komunizm, a Michnikowi marzyć, że może jeszcze kiedyś zdoła ostatecznie poniżyć polskość. Niedoczekanie!
Cały wywiad z Krzysztofem Wyszkowskim w „Na Poważnie”. Do kupienia w salonach Empik i dobrych kioskach ORAZ W NASZYM SKLEPIE INTERNETOWYM.
Miesięcznik "Na poważnie" zyskał już grono wiernych czytelników, nakład rośnie. Wydawany jest ze środków własnych Stowarzyszenia im. Jana Liszewskiego stworzonego przez środowisko wPolityce.pl. Z działalnością Stowarzyszenia można się zapoznać na tej stronie. Tam też informacja o tym, że Stowarzyszenie przyjmuje wpłaty na działalność statutową i numer konta a także formularz łatwego przelewu.
KL
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/141551-wyszkowski-w-na-powaznie-lech-walesa-bral-pieniadze-za-nieszczescie-zywych-ludzi-swoich-kolegow-i-znajomych