Słuchając wystąpienia premiera Donalda Tuska podczas niedawnej debaty o zamianie ciał ofiar tragedii smoleńskiej, co i raz przelatywała myśl: „zaraz, zaraz, to już było”. Już słyszeliśmy zbliżone zwroty, retorykę, chwyty socjotechniczne. Podobne wrażenie można było odnieść oglądając dość emocjonalne tłumaczenia marszałek Sejmu Ewy Kopacz.
Z tego punktu widzenia warto przypomnieć sobie fragmenty ich wystąpień. Bo czego dowiedzieliśmy się od polityków Platformy? Donald Tusk najpierw przeprosił rodziny ofiar z 10 kwietnia 2010 r., by potem natychmiast zaatakować opozycję.
Szef Platformy Obywatelskiej powiedział m.in.:
Zdaję sobie sprawę, że ta debata powinna być poprzedzona kilkoma słowami. Po pierwsze, słowo „przepraszam”. (…) To słowo „przepraszam” płynie także głęboko z serca, bo obserwowałem wszystkich zaangażowanych w pracę państwa polskiego po 10 kwietnia 2010 r., widziałem ich zaangażowanie, którego celem było przede wszystkim, jako absolutny priorytet, pomóc rodzinom, wszystkim, którzy stracili swoich najbliższych w tej katastrofie.
Być może nie byliśmy w tym perfekcyjni, ale wszyscy bez wyjątku, z którymi miałem kontakt, oddawali maksimum swojej energii, nie żeby komuś dokuczyć, żeby komuś coś udowodnić, żeby skupiać się na czyjejś winie, tylko żeby pomóc, szczególnie bliskim, szczególnie w tym najbardziej dramatycznym momencie.
Bo tylko ci, którzy byli w Smoleńsku i w Moskwie, wiedzą, jak wielkie dramaty, jak wielkie tragedie, jak ekstremalne przeżycia były doświadczeniem rodzin, ale także tych, którzy im pomagali.
Chcę w związku z tym do tych przeprosin dołączyć także słowa uznania dla tych wszystkich, którzy tam pracowali, dla tych, którzy odważyli się pojechać i uczestniczyć w tym dramatycznym zdarzeniu, i nie zawsze dlatego że wynikało to z ich obowiązków służbowych. (…)
Równocześnie byliśmy świadkami, jak od pierwszych godzin niektórzy politycy koncentrowali całą swoją uwagę, aby taką tezę polityczną ukształtować, a następnie dobierać do niej możliwie dużo argumentów, i tak dzisiaj ewentualne pomyłki są także traktowane jako pretekst do tego, aby politycznie wzmacniać, podwyższać tę temperaturę nienawiści, która po 2010 r., po kwietniu, po katastrofie w Polsce nastała. Być może jest tak, być może dlatego część polityków prawicy tak bardzo nadużywa tej katastrofy do kształtowania takiej tezy i nieustannego ataku politycznego, bo może nie chciała sobie nigdy postawić prawdziwych pytań i nie chciała szukać odpowiedzi na prawdziwe pytania dotyczące katastrofy.
za: http://orka2.sejm.gov.pl/StenoInter7.nsf/0/42C30B066EFB3F9CC1257A87000336EF/%24File/22_b_ksiazka.pdf
Natomiast marszałek Ewa Kopacz przed sejmową debatą w dość emocjonalnych oświadczeniach przekonywała:
Pojechałam tam naprawdę ze szczerymi intencjami, włożyłam w to całą energię i każdy, kto tam był - i tego zabrać nikomu nie można - robił to, co do niego należało, wkładając w to energię i wysiłek fizyczny. Na tamtą chwilę zrobiliśmy w tych okolicznościach tyle, ile było możliwe. Zajmowaliśmy się rodzinami tak, jak nakazywało nam nasze sumienie. Miałam zadbać o to, żeby rodziny jak najłatwiej tę sytuację zniosły i robiłam to najlepiej jak potrafiłam.
Natomiast już w sejmowej dyskusji o skandalicznej zamianie ciał marszałek Kopacz dodała:
Jeśli komukolwiek z powodu mojej niezręczności czy jakiegokolwiek uchybienia stała się krzywda, przepraszam. „Przepraszam”, „dziękuję” i „proszę” to słowa, których na co dzień używam nie tylko w stosunku do moich przyjaciół, których uraziłam, ale niekiedy ludzi obcych, których nieopatrznie naraziłam na przykrości czy kłopoty.
za:
http://www.rp.pl/artykul/10,937339-Kopacz-przeprasza-za-krzywdy.html
http://wyborcza.pl/1,75478,12569010,Ewa_Kopacz__jesli_komukolwiek_przeze_mnie_stala_sie.html
Była minister zdrowia w rządzie Tuska mówiła także, dlaczego w przeszłości informowała, że teren katastrofy został dokładnie przekopany i nie ma tam już szczątków ofiar. Przekonywała, że wynikało to z faktu, że do Moskwy przywożono w workach szczątki ludzkie ze Smoleńska:
Na pytanie, co tam jest i skąd to jest, odpowiedziano mi, że przekopują teren katastrofy i przywożą szczątki, które wykopują. Nie miałam powodów nie ufać, bo nie było mnie w Smoleńsku. Jedynym moim błędem było to, że uwierzyłam w słowa "przekopywano i przywożono".
Oceniła, nie należy do ludzi, którzy są zbyt "podejrzliwi i nieufni":
Przyjęłam wtedy to za dobrą monetę i dziś mogę pochylić głowę i powiedzieć: zbyt łatwo uwierzyłam. Uwierzyłam, bo nie miałam powodów, dla których miałam nagle stać się bardziej podejrzliwa.
Marszałek Kopacz stwierdziła także, że każdy z nas popełnia błędy.
za:
http://www.rp.pl/artykul/10,937339-Kopacz-przeprasza-za-krzywdy.html
http://wyborcza.pl/1,75478,12569010,Ewa_Kopacz__jesli_komukolwiek_przeze_mnie_stala_sie.html
W tym miejscu cofnijmy się kilka miesięcy wstecz, do maja 2012 r., kiedy warszawski sąd okręgowy skazał za korupcję byłą posłankę Platformy Obywatelskiej Beatę Sawicką na karę trzech lat więzienia. Donald Tusk przeprosił wtedy Polaków za to, że w polityce pojawiają się takie osoby jak Beata Sawicka:
Jestem gotów przepraszać Polaków każdego dnia za to, że w środowisku politycznym zdarzają się ludzie, którzy nie powinni do niego trafić, bo nie potrafią sprostać standardom etycznym.
za:
Tusk dodał wtedy także, że wyrok na Sawicką nie jest zaskoczeniem, chociaż „przez ostatnie pięć lat jej sprawa była wykorzystywana politycznie:
Zadaniem CBA nie jest prowokowanie przestępstw, a ich ściganie.
za:
Warto zweryfikować słowa szefa PO, że wyrok na Sawicką nie był dla niego zaskoczeniem. Dlatego cofnijmy się jeszcze do dnia, kiedy wybuchła „afera Sawickiej”. Co wtedy mówił Donald Tusk?
Oto 17 października 2007 r. Tusk oświadczył, że „prawdziwą podłością i niebezpieczną z punktu widzenia państwa" jest wykorzystywanie w kampanii wyborczej takich spraw, jak zatrzymanie za korupcję posłanki:
Premier Kaczyński udający oburzenie, że ktoś tę sprawę wykorzystuje, jest rzadkim przykładem takiego skrajnego hipokryty. Straciłem resztki szacunku dla premiera Kaczyńskiego i chyba ich nigdy nie odzyska, nie tylko w moich oczach.
Lider PO wyraził wtedy także zrozumienie dla posłanki PO, doceniał, że ma ona wyrzuty sumienia:
Dobrze się stało, że pani Sawicka przynajmniej usiłuje wytłumaczyć, na czym polegała pułapka zastawiona przez CBA. I jeśli relacje na portalach internetowych są wierne, to zdaje się, że się nie usprawiedliwia i nie wybiela i ma wyrzuty sumienia i świadomość tego, że zrobiła coś złego.
Jednak takiego zrozumienia nie miał dla ówczesnego rządu. W tamtym czasie Tusk mówił również, że gen. Czesław Kiszczak „mógłby się uczyć od pana Kaczyńskiego i Kamińskiego", choć dodawał, że jeszcze kilka dni temu te słowa „nie przeszłyby mu przez gardło”.
Taką oto metamorfozę przeszedł Tusk w sprawie „afery Sawickiej” – od porównania J. Kaczyńskiego i M. Kamińskiego do szefa komunistycznej bezpieki, aż do przeproszenia Polaków i stwierdzenia, że wyrok na Sawicką nie był dla niego zaskoczeniem.
Ta ekwilibrystyka erystyczna Tuska godna jest zauważenia i zapamiętania, zwłaszcza że chwyty socjotechniczne o przeprosinach powtarzane są – jak ostatnio w Sejmie – w kryzysowych momentach dla rządu Platformy.
Podobnie warto odnotować ostatnie emocjonalne tłumaczenia marszałek Kopacz:
Jedynym moim błędem było to, że uwierzyłam w słowa "przekopywano i przywożono". Przyjęłam wtedy to za dobrą monetę i dziś mogę pochylić głowę i powiedzieć: zbyt łatwo uwierzyłam. Uwierzyłam, bo nie miałam powodów, dla których miałam nagle stać się bardziej podejrzliwa
za: http://www.rp.pl/artykul/10,937339-Kopacz-przeprasza-za-krzywdy.html
Również i ta wypowiedź marszałek Kopacz przypomina „aferę Sawickiej”. Współbrzmi z fragmentem emocjonalnego oświadczenia posłanki Beaty Sawickiej z października 2007 r.:
Chcę powiedzieć, że jestem tylko człowiekiem, którego zgubiła otwartość, ufność i wiara w dobre intencje drugiej osoby.
za: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,4586190.html
Pomimo diametralnych różnic w randze spraw – „afery Sawickiej” nie można porównywać z tragedią smoleńską – to przekaz propagandowy polityków PO jest prawie identyczny.
I Tusk, i Kopacz, i Sawicka w 2007 r. starali się przekonywać społeczeństwo do następującego wizerunku – być może popełniliśmy jakieś błędy, ale powstały one niezależnie od nas, w wyniku naszej wiary i zaufania innym osobom. Przepraszamy za te błędy, ale nie wykorzystujmy tych pomyłek do niegodnej walki politycznej, a tego przecież pragnie nieodpowiedzialna prawica. Być może jesteśmy niedoskonali, ale opozycja jest jeszcze gorsza i chce podpalić państwo – tak można zarysować linię strategii medialnej twórców marketingu politycznego Platformy Obywatelskiej. Rządowi specjaliści od PR nie są więc zbyt oryginalni, powielają tylko schematy, mocno już wyświechtane cliche i wykorzystują stare stereotypy do nowych sytuacji. W ten socjotechniczny sposób Platforma steruje emocjami i zarządza sytuacją kryzysową.
To jest właśnie recepta emocjonalnej obrony Donalda Tuska i Ewy Kopacz na skandal z zamianą ciał ofiar tragedii smoleńskiej. Przychodzi im to tym łatwiej, że marszałek Kopacz nie chce pamiętać, co robiła minister Kopacz w Moskwie, a Donald Tusk zapomniał o podstawowych obowiązkach Prezesa Rady Ministrów RP. Dlatego warto oddać głos rodzinom ofiar tragedii smoleńskiej, jak one zapamiętały tamte dni w Moskwie, jakie słowa padały ze strony przedstawicieli rządu Tuska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/141385-w-sprawie-skandalu-z-ekshumacjami-platforma-broni-sie-jak-w-czasie-afery-sawickiej-emocje-przeprosiny-i-atak