Kilka refleksji na marginesie wypowiedzi Janusza Korwin-Mikke w kwestii osób niepełnosprawnych.
Ktoś rzekł: „Do żadnej szkoły nie należę,
Nie naśladuję i w mistrzów nie wierzę;
Cóż mnie nauczą Greki lub Rzymianie?
Wszelka nauka to naśladowanie”.
Zgadłem twej myśli wysoki kierunek:
Chcesz głupcem zostać na własny rachunek.
Johann Wolfgang Goethe „Oryginalny”
XVIII wiek - Francja
Przenieśmy się na chwilę do XVIII wieku. Rodzina jednego z najstarszych rodów we Francji, spokrewniona z Karolingami, potajemnie pod osłoną nocy wywozi swojego niedawno narodzonego syna na wieś, aby go tam ukryć przed niepożądanymi świadkami. Przez 4 lata ich potomek jest przez nich traktowany jako „trędowaty” – nawet go nie odwiedzają; ślą jedynie niewielkie pieniądze na bardzo skromne utrzymanie. Dlaczego, spytamy oczywiście z ciekawości? Czemu przez 4 lata rodzice nie chcą widzieć swojego nowonarodzonego synka? Czy jest dzieckiem nieślubnym? Okazuje się, że nie! To może ogarnęła go jakaś okropna choroba psychiczna? Też nie. A więc jaka jest przyczyna tak drastycznej decyzji? Nie chce się aż wierzyć, że to mało znacząca choroba syna odrzuciła go od rodziców na całe życie … lewa stopa chłopczyka była lekko zdeformowana; naukowo tzw. stopa końsko-szpotawa. Cała ta sytuacja wydaje się wręcz niemożliwa, z drugiej strony nasuwa się pytanie: skąd znane są nam fakty z tak odległych czasów? Kim był ten tajemniczy chłopiec, którego tak się wstydzili rodzice? Zanim zdradzimy jego nazwisko dodamy, że po 4 latach rodzice wreszcie go odwiedzili i dla jego dobra przygotowali scenariusz na dalsze jego życie. Scenariusz, który miał być dla niego jedynym rozsądnym ratunkiem … po latach, już jako dojrzały mężczyzna, określił dramatycznie tę decyzję jako „pogrzebanie żywcem”.
A jak przedstawiał się ten misternie utkany scenariusz? A więc na początek wymyślono historię, według której mały Karol urodził się zupełnie zdrowy. Winę za kalectwo zrzucono na osobę spoza rodziny. To jego mamka nie dopilnowała go, przez co spadł z komody łamiąc sobie fatalnie lewa nogę. Po drugie, z powodu tak widocznego kalectwa zaplanowano, aby mały Karol został w przyszłości księdzem. Sutanna zakryje chorą nogę i nie będzie musiał zabiegać o wdzięki pięknych kobiet. Kompleksy rodziny skazały małego Karola na dzieciństwo poza domem, a potem na ścieżkę kościelną mimo braku wewnętrznego powołania. Jak już wspomniano, wiele lat później Karol określił to jednoznacznie: w tym dniu „zostałem pogrzebany żywcem”!
Kim więc w dorosłym życiu został mały Karol, którego historią tak się pasjonujemy? Myślę, że to nazwisko zna prawie każdy, to Karol Maurycy Talleyrand doskonały, skuteczny polityk
i dyplomata. Rasowy mistrz polityki, który, gdy Napoleon nazwał „łajnem w jedwabnych pończochach” spokojnie stwierdził „jaka szkoda, że tak wielki człowiek jest tak źle wychowany”. W ten oto sposób przeżył rządy Ludwika XV, Ludwika XVI, Rewolucję Francuską, i Napoleona; jako minister reprezentował interesy Francji na Kongresie Wiedeńskim. Zawsze na wierzchu, zawsze w dobrobycie i luksusie.
XXI wiek – Polska
„Jeśli chcemy, by ludzkość się rozwijała, w telewizji powinniśmy oglądać ludzi zdrowych, pięknych, silnych, uczciwych, mądrych - a nie zboczeńców, morderców, słabeuszy, nieudaczników, kiepskich, idiotów - i inwalidów, niestety".
Co można powiedzieć o tych słowach? Można poszukać głębszej myśli cytując naszego Talleyranda „Człowiek obdarowany został mową po to, aby ukryć swoje myśli”. Jakie myśli świadomie lub podświadomie chciał ukryć Janusz Korwin-Mikke, prezes Kongresu Nowej Prawicy? Osoba szczycąca się podobno pochodzeniem szlacheckim - herb Korwin. Czy ta wypowiedź świadczy o Jego sile, czy raczej słabości? A może artykułuje jakieś kompleksy? Nie wypominając, gdyż to nie ładnie, ale Janusz Korwin-Mikke według tezy, którą wygłosił, również nie powinien być może występować w telewizji czy radiu ze względu dość poważną „wadę wymowy”? Chciałby, aby tak to przyjęto? Zapewne nie. Dlaczego więc tak łatwo klasyfikuje innych, którzy próbują godnie nosić swoją niepełnosprawność i przezwyciężać bariery, jakie ona ze sobą niesie?
Prezes KNP Janusz Korwin-Mikke już raz w ten sposób ocenił osoby niepełnosprawne tańczące na wózkach; teraz para olimpijczyków (a miał też wiele do powiedzenia o niepełnosprawnych dzieciach). A więc trudno tu mówić o przypadku, a raczej o ugruntowanych poglądach. I co ciekawe zawsze jak mu się coś nie podoba to widzi w tym socjalizm ... tym razem, naszym zdaniem, to Jego poglądy są lewicowe - rynek potrzebuje różnorodności i konkurencji. Koncepcja społeczeństwa i gospodarki jako mrowiska, którą przedstawiał Krzysztof Dzierżawski, jasno pokazuje perfekcyjne funkcjonowanie tego nie do końca rozszyfrowanego w poszczególnych elementach i czynnościach mechanizmu oraz istotę każdego elementu. Niepełnosprawni są jednym z nich. Dzisiaj prawdziwy rynek jest regulowany. Czy to dobrze? Zapewne nie, gdyż im mniej jego regulacji tym lepiej. Ale czy realny jest rynek zupełnie pozbawiony regulacji? Nie bardzo. Bo choćby regulacje natury etyczno-moralnej, których kapitalizm sam z siebie nie kreuje, są mu niezbędne. Podobnie z ramowymi zasadami funkcjonowania dającymi podstawy równych praw i szans funkcjonowania na rynku. Podobnie regulowane są też dyscypliny sportu. Jaki byłby sens walki bokserskiej zawodnika o wadze 50 kg z zawodnikiem o dwie głowy wyższym i wadze 110 kg? Stąd regulacja wprowadzająca kategorie wagowe w boksie; ale nie tylko w boksie, praktycznie we wszystkich sztukach walki – judo, zapasy, MMA, kickboxing…
Czy lider KNP chciałby wystąpić w jednej, bokserskiej kategorii wagowej z Witalijem Kliczko? Albo grać w szachy z zaczynającą dopiero uczącą się tej gry pięciolatką? Jakie miałby z tego satysfakcje? Zresztą te regulacje, jeśli są jasne od początku i znane wszystkim nie są żadnym ograniczeniem, gdyż każdy może się bawić w sport z własnej i nieprzymuszonej woli, znając je od początku. Podobnie jest w sporcie osób niepełnosprawnych. Są kategorie, ale niestety niezwiązane ze wzrostem czy wagą, lecz ze stopniem niepełnosprawności. Jest oczywiste, że rywalizacja w boksie ma sens, kiedy zawodnicy są mniej więcej tej samej wagi, i nikt nie krytykuje zawodników kategorii lżejszych, tak samo jest oczywiste, że biegacz bez nóg ma małe szanse dorównać zawodnikowi, który ma obie nogi. Dopiero medycyna i technika spowodowały, że Oskar Pistorius z RPA, wielokrotny złoty medalista paraolimpiad, zaczął z sukcesem rywalizować ze zdrowymi biegaczami. Inni sportowcy niepełnosprawni uzyskali wyniki, których JKM nigdy by nie osiągnął, jako zdrowy mężczyzna – np. pochodzący z Wrześni 25-letni niedowidzący Mateusz Michalski zdobył w Londynie swój drugi medal XIV Paraolimpiady - złoty w biegu na 200 m. i wynikiem 21, 56 ustanowił rekord świata. W biegu na 100 był drugi z czasem 10, 88 s. Ciekawe jak szybko w młodości biegał Janusz Korwin-Mikke?
Zresztą samo zastosowanie słowa dureń i późniejsza niesmaczna, acz zacięta obrona słuszności jego użycia w kontekście osób niepełnosprawnych, wystawia świadectwo wypowiadającemu te słowa. Prosimy nie zapominać, że gdybyśmy próbowali zepchnąć niepełnosprawnych na margines, jako grupę nazwijmy to nierokującą ewolucyjnie, to gdzie dziś byłby choćby Stephen Hawking? Nieznany, zamknięty w izolatce, aby nie zniesmaczał niektórych swoim wyglądem. Czy może by się nie urodził, bo przecież wady genetyczne chcą niektórzy eliminować u samego zarania? To droga myślenia, każdorazowo prowadząca do tragedii. I każdy cywilizowany oraz inteligentny człowiek winien to rozumieć. Szafowanie wulgarnymi określeniami, dodatkowo kompletnie nieuzasadnione i chybione, nie licuje z postawą człowieka kulturalnego. Zawsze się zastanawiamy, jakie kompleksy Janusza Korwin-Mikke powodują, że z taką zaciekłością rzuca się na niepełnosprawnych? Nie lepiej pisać o polskiej piłce nożnej czy też ostatnich „osiągnięciach” Polaków w Londynie? Tematy bez dna. Tym bardziej, że Prezes KNP nie tak dawno, chcąc zabłysnąć w trakcie ME w piłce nożnej, chwalił się na swoim blogu, iż jest jednym z wynalazców wślizgu, a więc zdawałoby się fachowcem w dziedzinie tego sportu. Pieniądze podatników utopione w tej dyscyplinie sportu są nieporównywalne z innymi, a efekty i sukcesy sami mogliśmy oglądać. Zresztą III RP marnotrawiąca na potęgę pieniądze podatników dostarczy znacznie więcej przykładów afer, oszustw, dziwnych uwłaszczeń czy choćby trudnych do wyjaśnienia umorzeń podatkowych dla pojedynczych osób (o czym Pan Janusz doskonale wie), które łupiły kieszenie podatników w sposób bezwzględny i są zdecydowanie bardziej godne ostrego pióra jak też dochodzenia prawdy, niż paraolimpijczycy, którym państwo rzuca finansowe ochłapy, a którym jednak chce się dla własnej satysfakcji zamieniać je na medale.
Jednocześnie należy nadmienić, iż niepełnosprawni są takimi samymi obywatelami RP jak pełnosprawni, tak samo płacą przymusowe podatki i mają takie same prawa. Zupełnie awolnościowe jest w takiej sytuacji ograniczanie ich korzystania ze środków budżetowych, skoro korzystają z nich inni. Skoro państwo płaci za udział w olimpiadzie sportowców pełnosprawnych, to jego psim obowiązkiem jest wspierać także sportowców niepełnosprawnych. Inną zupełnie sprawą jest czy państwo w ogóle powinno się zajmować finansowaniem sportowców, ewentualnie, w jakim zakresie winno to czynić. Ale dopóki to robi, nie ma prawa wykluczać żadnej z grup, które na te pieniądze w swoich podatkach się składają. Co zaś szczególnie ciekawe, to idea olimpijska ma na celu współzawodnictwo (to nie to samo, co zwyczajnie pojęta rywalizacja) i to do tego sportowców amatorów.
I przyjmując uczciwe, realne proporcje to chyba jedynymi amatorami na olimpiadach są sportowcy niepełnosprawni. Dlaczego więc akurat oni mają być karani za najwierniejszą realizację idei nowożytnego ruchu olimpijskiego? Bądźmy wolnościowcami do końca i zawsze, a nie wtedy, kiedy nam wygodnie. Sprawiedliwość ze sztandarów, pod jakimi lubi występować Janusz Korwin-Mikke do czegoś chyba zobowiązuje.
Innym bardzo ważkim problemem wywołanym w konsekwencji prób dalszego brnięcia w ślepą uliczkę, jaką wybrał sobie JKM, jest próba mentalnego powrotu do bardzo archaicznego i błędnego pojmowania doboru naturalnego oraz samej ewolucji, jako ciągu zmian o możliwych do przewidzenia kierunkach i efektach. Takie ujęcie tego problemu jest fałszywe i nieprawdziwe, gdyż nie możemy przewidzieć, które cechy będą w przyszłości ewolucyjnie bardziej wartościowe (casus wysokiego blondyna, jako sukcesu ewolucyjnego nie ma potwierdzenia naukowego). Prowadzi to jednak dalej właśnie do odgrzewania pojedynczych myśli eugenicznych, niczym budzenie demonów przeszłości. Stąd rzeczywiście bardzo prosta i krótka droga prowadzi do „pomagania” tak rozumianemu doborowi naturalnemu (i o tych zabiegach także JKM wspominał, doszukując się w nich elementów pozytywnych). A to już jest nie tylko metoda eugeniczna, ale i postawa zaprzeczająca wolnościowej zasadzie: moja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się twoja. Wolność nie zna podziałów na lepszych i gorszych, różnice zdolności i różnorodność jest jej immanentną częścią, tak jak jest stałą częścią społeczeństw ludzkich oraz ludzi, jako gatunku. Estetyczne odczucia jednej czy kilku osób są tu bez znaczenia. Telewizor Pana Janusza zapewne ma wyłącznik, więc w każdej chwili może go wyłączyć i pójść na spacer. Nie ma przymusu oglądania. Zresztą chyba nie czyni tego zbyt często, albowiem wielokrotnie przyznawał, iż telewizja kłamie i jej nie ogląda.
Konkludując można by powiedzieć, że mylić się i błądzić jest rzeczą ludzką. Taką już ułomną konstrukcję posiadamy. Problemem jest to, kiedy nie zauważamy swoich błędów lub kiedy czynimy je świadomie w myśl fałszywej zasady nieomylności oraz gonitwy za ułudą popularności. Szczególnie smutne jest to, kiedy przy okazji krzywdzimy kogoś innego. Warto może przypomnieć niektórym jeszcze jeden epigramat Johanna Wolfganga Goethego pt. „Pokora”:
Kiedy na mistrzów spoglądam roboty,
To widzę, co im spełnić się udało.
Lecz gdy na własne swe patrzę lichoty,
Spostrzegam tylko, żem zrobił zbyt mało.
Warto czasem przyznać się do błędu i mieć dystans do siebie, a zawsze warto przemyśleć co chce się powiedzieć lub napisać. Bo nikt nie jest idealny.
Zbigniew Kozak polityk, poseł V i VI kadencji Sejmu RP, politolog, inżynier,felietonista, konsultant w firmie informatycznej
Dr Bartosz Józwiak, Prezes Unii Polityki Realnej, wykładowca akademicki (adiunkt w IA UG), prywatny przedsiębiorca
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/141322-nie-probuj-poslugiwac-sie-autorytetem-tam-gdzie-wystarczy-rozsadek
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.