NASZ WYWIAD. Wojciech Reszczyński: Gdzie jest współczesny wydział Komitetu Centralnego ds. propagandy? Bo gdzieś jest na pewno

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Tomasz Gzell
PAP/Tomasz Gzell

wPolityce.pl: Brał pan udział w sobotniej pikiecie na Placu Powstańców, pod budynkiem, w którym powstają programy informacyjne TVP. Jak to wyglądało? O co chodziło?

Wojciech Reszczyński, dziennikarz, publicysta: Pikieta była skierowana konkretnie przeciwko redakcji "Wiadomości" TVP, najważniejszemu programowi informacyjnemu telewizji publicznej. Chodziło o zwrócenie uwagi na manipulacje i dezinformacje, które się w tym programie pojawiają, zresztą od wielu, wielu lat, z krótkimi przerwami. Podczas pikiety wystąpiła Ewa Stankiewicz, także Tomasz Sakiewicz.

W swoim wystąpieniu przypomniałem, że czekam na przemianę TVP w kierunku rzetelnej informacji i uczciwej pracy dziennikarskiej już od 1989 roku. Postulat: wiadomości dobre lub złe, oby tych ostatnich jak najmniej, ale zawsze prawdziwe, pozostaje aktualny. Ale trzeba powiedzieć jasno: dziś jest gorzej niż sądziłem. Jest bardzo wiele dziedzin życia, wiele wydarzeń, których "Wiadomości" w ogóle nie dostrzegają. Przykładem choćby to wszystko, co się działo wokół Anny Walentynowicz, identyfikacji jej ciała i ponownych uroczystości pogrzebowych. Kolejny przykład: niepokazanie ogromnej, kwietniowej manifestacji w obronie TV Trwam.

Jak wyglądała pikieta? Ile osób przyszło?

Przyszło około 300 osób. Było oczywiście skandowanie haseł, także wprost skierowanych pod adresem Piotra Kraśki, zapewne niezbyt miłych, ale mam nadzieję, że usłyszał.

 

Ktoś do was wyszedł? Ktoś coś powiedział?

Nie. Kilka kamer filmowało to, co się działo. W momencie, gdy Ewa Stankiewicz powiedziała: wchodzimy do budynku, zajmujemy budynek, ekipy natychmiast uciekły. Zamknięto drzwi, redakcja się zabarykadowała. Poszliśmy pod drugie drzwi, które jednak znowu zostały zamknięte. To dziwna redakcja, która się zamyka przed ludźmi. Ktoś tam też wyglądał przez okno, ale trudno mi powiedzieć, kto to był.

 

W sumie - co pan zarzuca? Złą wolę? Uległość polityczną? Głupotę?

Ja pytam: gdzie jest współczesna ul. Mysia, na której znajdował się Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk? Gdzie jest współczesny wydział Komitetu Centralnego ds. propagandy? Bo niemożliwością jest, żeby telewizje prywatne i publiczne nadawały takie same programy informacyjne, podejmowały te same tematy i tego samego nie pokazywały. Pytam więc, gdzie jest to centrum nadawcze, gdzie siedzi towarzysz Główczyk.

 

Może tak im po prostu wychodzi? Może jedni naśladują drugich? Może TVP imituje TVN?

To niemożliwe. Przecież "Fakty" rozpoczynają się o 1900, a "Wiadomości" o 1930. Nie ma szans, żeby zdążyć z imitacją, z przeróbkami. To musi być na jakimś etapie przygotowywane wspólnie. Musi być ktoś, kto tym steruje.

 

Może więc trening, tresura?

To zbyt często się zdarza, w zbyt wielu szczegółach, by mogło to wynikać z jakiejś tresury.

 

Takie pikiety będą w przyszłości powtarzane?

Mam nadzieję, że tak. Dziwię się ludziom, że nie pikietują na Woronicza. W końcu TVP to ostatnia ważna instytucja, która wciąż należy do społeczeństwa. Ludzie mają prawo wymagać rzetelności.

 

I dlatego, można odnieść wrażenie, zapadł wyrok: TVP ma upaść.

Najprawdopodobniej tak. Na ten majątek ostrzą sobie już zęby różni Marcinowie P. Chcą rozszarpać, podzielić między siebie. Wszystko jest możliwe. Nawet to, że któregoś dnia dowiemy się, że to TVN jest telewizją publiczną, bo skarb państwa kupił udziały, ratując przed upadkiem.

 

Dziękuję za rozmowę.

Sil

Na zdjęciu: 30. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Wrocław. Ulica przed siedzibą "Gazety Wyborczej", grudzień 2011 r.


Na zdjęciu: redakcja TVP w sobotę, 29 września 2012 r.

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych