Konrad Mackiewicz opisuje identyfikację ciała śp. Marii Kaczyńskiej. „W mojej obecności trumna została przez polską ekipę zalutowana”

Fot. Prezydent.pl
Fot. Prezydent.pl

Nie ma podstaw do ekshumacji Marii Kaczyńskiej po to, by ją identyfikować. Jestem zbulwersowany sugerowaniem w mediach, że trzeba ekshumować parę prezydencką na Wawelu

- mówi brat śp. Marii Kaczyńskiej w „Gazecie Polskiej Codziennie”.

Konrad Mackiewicz przyznaje, że z oburzeniem przeczytał tekst Pawła Deresza, który opisywał makabryczne sceny poszukiwania fragmentów ciała śp. Marii Kaczyńskiej. Brat Pierwszej Damy zapewnia, że nic takiego nie miało miejsca:

To są insynuacje człowieka, który chce wywołać sensację i zapewne zrobić karierę polityczną na tragedii smoleńskiej. Kandydował do Senatu, był dyspozycyjny wobec rządzących i jako jeden z nielicznych przytakiwał wszystkiemu, co mówili Rosjanie i komisja Jerzego Millera. (…) Nie można opierać się na plotkach, że Paweł Deresz coś słyszał od jakiegoś sanitariusza, a jednocześnie odrzucać słów tych, którzy byli przy identyfikacji zwłok, relacji świadków.

Mackiewicz ujawnia, że gdy jego rodzina podjęła decyzję, że on pojedzie na identyfikację śp. Marii Kaczyńskiej w hotelu Novotel stawił się na zbiórkę rodzin, lecących do Moskwy.

W hotelu pobrano mi próbkę DNA, zjadłem śniadanie i rozmawialiśmy, czekając na wylot. Dookoła krążyli funkcjonariusze ABW, którzy zniechęcali rodziny do wyjazdu, mówili, że mogą narazić się na straszny widok. Twierdzili, że jeśli rodziny zrezygnują, to tam są specjaliści z Polski, którzy dokonają identyfikacji

- relacjonuje. Dodaje, że ABW w kilku przypadkach była skuteczna i kilka rodzin zdecydowało, że jednak nie poleci do Rosji.

Na prośbę dziennikarza brat śp. Pierwszej Damy opisał również procedurę rozpoznania ciała jego siostry:

Najpierw poszedłem zidentyfikować siostrę, przy czym była obecna minister Ewa Kopacz. Pokazano mi nagie zwłoki siostry, była w całości, miała wszystkie kończyny oraz uszkodzoną prawą część twarzy. Nie robiłem zdjęcia, ale zidentyfikowałem jej ciało. Oddano mi pierścionki, które miała na palcu i broszkę, które przekazałem Marcinowi (Dubienieckiemu - red.), a on zaraz potem wrócił do Warszawy. Pani minister dokonała identyfikacji po pierścionkach, ja rozpoznałem po bliźnie, którą miała po operacji serca w 1955 r.

Konrad Mackiewicz ujawnia, że „Rosjanie jeszcze raz pobrali ode mnie krew (DNA), bo nie ufali próbkom ABW i mówili, że to, co przywiozły nasze służby, ich nie interesuje”.

Brat śp. Marii Kaczyńskiej w Moskwie odebrał akt zgonu żony Lecha Kaczyńskiego. Wpisano w nim, że Maria Kaczyńska zginęła o godzinie 9:00. Tymczasem katastrofa smoleńska miała miejsce dziewięć minut wcześniej.

Rozmówca „Gazety Polskiej Codziennie” wskazuje, że od chwili przywiezienia trumny dla śp. Marii Kaczyńskiej nie odstępował jej ciała na krok:

W polskiej ambasadzie powiedziano, żebym nie zostawiał jej ani na chwilę. Nie chcieli, by doszło do chichotu historii, jak ze zwłokami Witkacego. Przysłano je z Rosji, a sekcja w Polsce wykazała, że w trumnie leżało ciało kobiety. Pan pilnuje zwłok do końca – mówili mi.

Konrad Mackiewicz przyznaje, że był również przy wkładaniu ciała śp. Marii Kaczyńskiej do trumny. Ujawnia przy tym, że to Polacy brali udział w tej procedurze.

W mojej obecności została przez polską ekipę zalutowana. Ambasador powiedział mi, że to byłby dla niego honor, gdyby mógł jechać razem z nami, więc razem pojechaliśmy za trumną w kondukcie honorowym na lotnisko. Przed wejściem do samolotu ambasador pożegnał mnie, była z nim jego żona i mer Moskwy

- tłumaczy Mackiewcz.

Bat śp. Marii Kaczyńskiej po raz kolejny zaznacza, że jest pewien, że w przypadku Pierwszej Damy nie doszło do zamiany ciała. Tej pewności nie może mieć coraz więcej rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.

KL

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.