Szczerski: Gruzja w przełomowym momencie. Przeciwko Saakaszwilemu rzucono nie tylko czołgi, jak w 2008 r., ale też poważną siłę polityczną

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Za kilka dni, 1 października, Gruzini zadecydują w wyborach, czy chcą kontynuować drogę ku Zachodowi, czy też ją odrzucą i ponownie znajdą się w rosyjskiej strefie wpływów. Na portalu Stefczyk.info Krzysztof Szczerski, politolog, b. wiceszef polskiej dyplomacji, a dziś poseł Prawa i Sprawiedliwości ocenia szanse obozu Saakaszwilego i kreśli możliwe scenariusze powyborcze. Jego zdaniem, po raz pierwszy przeciwko Saakaszwilemu staje człowiek, który może mu odebrać władzę - Bidzina Iwaniszwili, mimo że jego pochodzenia należy szukać w Moskwie.

Pan Bidzina Iwaniszwili wyjechał z Gruzji do Rosji i powrócił z niej z gigantycznymi pieniędzmi niewiadomego pochodzenia. Co istotne, kiedyś, w wyborach w Rosji popierał np. gen. Lebiedzia, który jak wiadomo zrosił krwią Kaukaz. Jego pojawienie się na scenie politycznej Gruzji jest nową jakością - do tej pory próbowano Saakaszwilego obalić siłami wewnętrznej, gruzińskiej opozycji - tym razem przysłano do Gruzji osobę, która ma tego dokonać. Jest to niezwykle bogaty człowiek, który przeciwko Saakaszwilemu jest w stanie rzeczywiście postawić dużą siłę medialnej propagandy własnych mediów.

Faktycznie po raz pierwszy mamy sytuację, w której bezpośrednio przeciwko Saakaszwilemu rzucono nie tylko czołgi, jak w 2008 r., ale też poważną siłę polityczną.

Szczerski dodaje, że właśnie te media w dużej mierze kreują obraz obecnej Gruzji.

Przestrzegałbym przed takim przekonaniem, że oto mamy taki scenariusz, w którym Saakaszwili jest broniącym władzy satrapą, a przeciwko niemu staje młodzież skupiona wokół Iwaniszwilego, bo to raczej nie jest dobry opis tego, co się dzieje w Gruzji.

Przyznaje jednak, że coraz częściej na ulicach Gruzji słyszy się krytykę prezydenta Saakaszwilego, co widać w wielotysięcznych demonstracjach po ujawnieniu faktów torturowania opozycjonistów w więzieniach.

Element takiego naturalnego zmęczenia się politykiem rządzącym ma tam miejsce. Ale skalę tego zjawiska będziemy mogli ocenić dopiero po wynikach wyborów.

Podkreśla, że to, co się dzieje w Gruzji należy oceniać w kontekście rozgrywki geopolitycznej Rosji - w 2006 r. Putin wytypował ten kraj na poligon jego gry geopolitycznej. Co więcej wówczas Saakaszwili mógł liczyć na wsparcie 2 strategicznych sojuszników.

Stany Zjednoczone, które jeszcze do szczytu NATO w Bukareszcie broniły Gruzji, ale potem, w ramach resetu z Rosją Obama tę Gruzję odstawił, i Polskę, która była takim drugim strategicznym partnerem Gruzji na Zachodzie. Po 2010 r. prezydent Komorowski też zasadniczo zmienił politykę wobec Gruzji, uznając, że to co dzieje się w Gruzji nie jest istotne dla Polski.

A to oznacza, że scenariusz, w którym Gruzja wypada ze strefy wpływów Zachodu i wpada w strefę wpływów Rosji jest coraz bardziej prawdopodobny.

Jeśli te wybory zostaną przegrane przez obóz Saakaszwilego, to rzeczywiście sytuacja mocno się skomplikuje i może on podzielić los tych osób, którzy kiedyś bardzo ostro sprzeciwiali się Putinowi - walczyli o wolną Ukrainę, silną Polskę i o wolną Gruzję, a dzisiaj już prezydenta Kaczyńskiego nie ma, bo zginął, Ukraina jest coraz mniej wolna, a Gruzja jeszcze walczy.

kim, Stefczyk.info

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych