Donald Tusk podpala Polskę. Kiedy skala zakłamania przekroczy punkt krytyczny, sytuacja będzie nie do uratowania

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Kolejne przemówienie premiera Tuska było festiwalem kłamstw, Fot. PAP/Tomasz Gzell
Kolejne przemówienie premiera Tuska było festiwalem kłamstw, Fot. PAP/Tomasz Gzell

Rząd Donalda Tuska radzi sobie wyśmienicie, a Jarosław Kaczyński jest okropny. Teraz się doczepili do Ewy Kopacz ws. tych ekshumacji. Rodziny powinny sobie same pilnować, kogo wkładano do trumien w Moskwie

- to fragment zasłyszanej niedawno przez przypadek rozmowy. Jest ona symptomatyczna i pokazuje, że narracja szerzona przez rząd oraz popierających go dziennikarzy wciąż tkwi w Polakach. Przytoczoną wypowiedź można do dziś usłyszeć i w wypowiedziach polityków rządzących i w mediach popierających PO.

I w podobnym guście wypowiadał się Donald Tusk, gdy w Sejmie zabrał głos przed informacją nt. identyfikacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Znów słyszeliśmy, że państwo działało dobrze, ci, którzy obecnie krytykują władze to tchórze, którzy nie byli w Moskwie, a wszyscy poza Tuskiem chcieli wykorzystywać tragedię smoleńską do celów politycznych.

Jeszcze dalej poszedł Prokurator Generalny, Andrzej Seremet, który winą za zamianę ciał śp. Anny Walentynowicz oraz śp. Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej obarczył rodziny tragicznie zmarłych.

Skala bezczelnego kłamstwa osiągnęła po raz kolejny swoje wyżyny, tym razem za sprawą premiera Tuska i prokuratora Seremeta. Od lat kłamstwo narasta. Niczym fala zaczyna topić Polaków. Skala zakłamania debaty publicznej ws. tragedii smoleńskiej staje się wręcz niebezpieczna dla życia społecznego.

W obliczu wszechobecnego kłamstwa, w obliczu dominującej fałszywej propagandy, ludzie przestają wytrzymywać. Widząc zatrważającą skalę kłamstwa, np. kłamstwa smoleńskiego, można wyć z rozpaczy (to wycie przybiera różną postać) lub pogrążyć się w agresji i emocjach. Takie są i dziś skutki zabicia przez Platformę debaty publicznej oraz szerzenia bezczelnych kłamstw o Smoleńsku.

Sejmowe przemówienie Tuska, wbrew temu, co zawsze chce przekazać PO i jej media, znów było jedną wielką manipulacją i kłamstwem. Podobnie jak Seremeta. Premier mówił o tym, że Ewa Kopacz nie zawiniła w żaden sposób, ponieważ pojechała do Rosji opiekować się rodzinami ofiar, całe państwo zdało egzamin, a wielu urzędników, choć nie musiało, pojechało do Moskwy i Smoleńska. Tusk przyznał również, że jedynie jego rząd nigdy nie chciał dowieść niczego poza prawdą ws. tragedii. Jako dowód szef rządu przytoczył... zupełnie skompromitowany raport Jerzego Millera i ustalenia kierowanej przez niego komisji. Tusk łajał również tych, którzy jego zdaniem od pierwszych chwil po katastrofie chcieli forsować jedną tezę - tezę o zamachu w Smoleńsku. Dostało się również tym, którzy teraz "najgłośniej krzyczą", a "zabrakło im odwagi, by pojechać do Moskwy" po tragedii.

Szalenie niegodne wystąpienie Tuska oraz Seremeta - tyle właściwie wystarczyłoby jako podsumowanie tych przemówień.

Jednak dla wartości archiwalnej oraz walki o prawdę warto chwilę poświęcić, by przypomnieć, jak było w rzeczywistości. Bo z tą prawdą w życiu publicznym nie jest najlepiej.

A zatem warto zaznaczyć, że:

1. Rząd Donalda Tuska oraz środowiska jemu bliskie od samego początku wykorzystywały politycznie sprawę katastrofy smoleńskiej. Z jednej strony szerzono kampanię miłości i wzajemnego zaufania między Polską a Rosją. Andrzej Wajda stanął na czelę akcji hołdowania sowieckim żołnierzom, którzy najechali na nasz kraj. Nagłośnił akcję zapal znicz 9 maja.

Rząd z kolei rozpoczął zacieśnianie kontaktów z Rosją, i to mimo iż już po kilku dniach pojawiły się wątpliwości dot. rzetelności rosyjskiej strony ws. Smoleńska. Ta sprawa została jednak poświęcona w imię nowego otwarcia na linii Polska-Rosja. Otwarcia, w którym Polska nie uzyskała niczego.

2. Platforma Obywatelska wykorzystała politycznie katastrofę smoleńską do niebywałego zajęcia państwa polskiego. Obecnej skali dominacji Polski przez jedną partię nie było nigdy po 1990 roku. PO ma dziś w rękach cały aparat państwowy, samorządowy, medialny. Instytucje publicznie kierowane przez osoby dla PO niezaufane można niemal zliczać na palcach ręki. To wszystko Platforma uzyskała w sposób niebywale szybki i skrupulatny przejmując urzędy i instytucje zwolnione przez tych, którzy zginęli w Smoleńsku.

3. Rząd Platformy Obywatelskiej od samego początku lansował jedynie słuszną tezę dotyczącą przyczyn katastrofy smoleńskiej. Radosław Sikorski sformułował ją kilka minut po tragedii - zawiedli piloci, lądowali w trudnych warunkach pogodowych. Dziś wiadomo, że ta wersja, choć oficjalnie wciąż obowiązuje (z racji nie odwołania raportu Millera), jest kłamstwem w 100 procentach. Warto również przypomnieć, że to jedynie strona rządowo-prokuratorska nie podchodziła na poważnie do wszystkich hipotez badawczych. Rodziny ofiar, Antoni Macierewicz i jego zespół parlamentarny, czy komentatorzy niezależni od Platformy od początku wskazywali, że wszystkie hipotezy są możliwe. Tyle tylko, że oni również na poważne mówili o hipotezie zamachu. Tę z góry wykluczył zarówno rząd Donalda Tuska, jak i prokuratura wojskowa. Dla nich jest to jedynie hasło, wykorzystywane w wypowiedzi dla mediów.

4. Raport Millera, na który powołał się Tusk, to zupełnie skompromitowany i fałszywy dokument, który zgodnie z decyzjami władz wciąż jest obowiązującym dokumentem państwowym. Dziś wiadomo - prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo, że raport został sfałszowany. Bez względu na wyniki śledztwa oczywiste jest, że główna teza o naciskach na pilotów, których stresował gen. Błasik, nie jest udowodniona. Komisja, która dla Tuska jest wzorem prawdomówności, po prostu wymyśliła głos gen. Błasika w kokpicie. To było jej potrzebne do tezy, przedstawionej przez Rosjan w raporcie MAK.

5. Państwo nie zdało egzaminu po katastrofie smoleńskiej. Nie jest to opinia, jest to fakt, którego można dowieść. Stosowne regulacje prawne, obowiązujące w kraju, zostały złamane przez urzędników, ministrów i prokuratorów. Nie było sekcji zwłok ofiar katastrofy, nie było rzetelnej identyfikacji ciał ofiar katastrofy, choć obowiązek przeprowadzenia tych czynności zakłada polskie prawo. Prokuratura, konsulat (mimo wymogów Konwencji Wiedeńskiej o usługach konsularnych oraz ustawy o konsulu) nie wypełniły swoich obowiązków zapisanych w prawie. Co więcej, śledczy wbrew logice i prawu odstąpili od wszelkich samodzielnych działań i zbierania materiałów. Od wypełniania obowiązków nałożonych właściwie wprost przez konstytucje RP odstąpił Prezydent RP Bronisław Komorowski oraz Rada Ministrów z premierem na czele.

6. Ewa Kopacz nie pojechała do Moskwy na wycieczkę krajoznawczą. Wbrew temu, co mówi obecnie i Kopacz, i Tusk, jej zadaniem nie była pomoc rodzinom ofiar. Ona pojechała do Smoleńska, jako przedstawiciel polskiego rządu. Reprezentowała władzę w stosunkach z Rosją i podejmowała decyzje w imieniu państwa polskiego. Była najwyższym przedstawicielem Polski. Brała np. udział w spotkaniu w Moskwie 13 kwietnia 2010 roku, na którym zdecydowano o niewłączaniu ekspertów z krajów UE do śledztwa smoleńskiego. Co robiłaby na spotkaniu z Putinem i Anodiną, gdyby jej jedynym zadaniem w Rosji była pomoc i opieka nad rodzinami? Putin i Anodina nikogo bliskiego w katastrofie smoleńskiej nie stracili...

7. Ewa Kopacz nie zdała egzaminu, również w ocenie rodzin, którymi ponoć tak świetnie się opiekowała. Wiele z nich miało żal do Kopacz, że chętniej współpracowała z mediami niż rodzinami, że informacje w Moskwie najpierw otrzymywali dziennikarze, a potem rodziny itd. To również rodziny informowały o kłamstwach i groźbach, jakie mieli wypowiadać Kopacz i Arabski. To oni mówili, że otwieranie trumien w Polsce nie będzie możliwe. Dziś wszyscy wiemy, że to było kłamstwo. Ewa Kopacz wielokrotnie dopuściła się również kłamstwa, zapewniając o sekcjach, rzetelności Rosjan itd. Dziś rodziny przyznają, że w obliczu tragedii po 10 kwietnia wierzyły Kopacz i Arabskiemu. Komuś musieli zaufać... Członkowie rządu natomiast ich okłamali. Niewykluczone, że okłamali również w ten sposób prokuraturę. Słowa ministrów mogły wpłynąć również na działanie śledczych.

8. Donald Tusk jest ostatnią osobą, która w sprawie smoleńskiej może komukolwiek zarzucać tchórzostwo. To on stchórzył w sposób największy, chowając głowę w piasek. To on poszedł drogą kłamstwa i nie zadawania Rosji żadnych pytań. Działał zgodnie z wypowiedzią, jaka miała paść do jednej z rodzin: Rosja to wielki kraj. Tusk schował głowę w piasek i uciekł od zadania, jakie przed nim postawił los (być może nie przypadkiem). Pozostawił sprawę szukania przyczyn katastrofy w rękach Rosjan.

9. Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, które w nikczemny sposób prokurator Seremet obarczył winą za błędy, są pewne, że dobrze zidentyfikowały ciała swoich bliskich. Winę za błędy w tej sprawie ponoszą Rosjanie oraz polscy urzędnicy, którzy nie dopełnili swoich obowiązków. Jak się okazuje obecnie, Polaków nie było w ogóle przy czynnościach przygotowania ciał do przewozu. Jedyne, co Polacy robili, zgodnie z ostatnimi słowami Kopacz to przygotowanie ciał do okazania rodzinom. Mówienie, że te rodziny popełniły błędy jest manipulacją i kłamstwem. Na pomyłki takie dowodów nie ma. Każda pomyłka - czy rodzin, gdyby takie były, czy Rosjan - obarcza natomiast polskich urzędników oraz polskie instytucje. To one powinny dbać, by ciała nie zostały pomylone. Słowa Seremeta są przykładem skandalicznego i celowego niszczenia rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.

Tusk to notoryczny kłamca w sprawie smoleńskiej. Motywy rządu są jednak oczywiste. Tusk i jego ministrowie muszą uniknąć odpowiedzialności za zaniedbania dot. śledztwa smoleńskiego. To oznacza, że nie mogą stracić władzy oraz nieformalnego immunitetu medialnego. Żeby do tego nie doszło muszą kłamać na temat katastrofy. Gdyby choć przez tydzień mówiono w Polsce prawdę o katastrofie i działaniu rządu, Tusk i PO zniknęliby z przestrzeni publicznej. Dla własnych celów Platforma zabiła więc debatę publiczną. Ona została ograniczona, ponieważ musi być sterowana odgórnie, by można było neutralizować zagrożenia.

Jednak przy tym Platforma stworzyła system przeżarty kłamstwem. Kłamstwem, które niszczy zdrowie psychiczne i emocjonalne Polaków. Decyzja PO jest jak podkładanie ognia pod beczkę z prochem. Dziś to Donald Tusk podkłada bombę pod nastroje społeczne, dzieli Polaków i wzbudza w nich gigantycznych rozmiarów frustrację. To on będzie odpowiedzialny, jeśli polskie społeczeństwo nagle wybuchnie, a kraj pogrąży się w chaosie, zamieszkach itd.

Słusznie mówił Jarosław Marek Rymkiewicz, że jeśli Polacy nie przyjdą na marsz 29 września, być może będą musieli wyjść niedługo z butelkami na ulice i walczyć w ten sposób o swoje. Władza oparta na kłamstwie nie odpuści. Będzie coraz częściej kłamała i coraz mocniej zaciskała pętle na społeczeństwie. Wtedy Polakom zostaną jedynie butelki.

Kłamstwo systemowe oblepia człowieka i nie daje mu normalnie żyć. Przeciwko takiemu kłamstwu protestował Ryszard Siwiec, bohaterski Polak, który podjął tragiczną decyzję o samospaleniu w czasie PRL. Tak zamanifestował swój sprzeciw wobec propagandy kłamstwa o wkroczeniu wojsk PRL do Czechosłowacji. Przeciwko takiemu kłamstwu protestowali ci, którzy walczyli z komuną. W imię tej walki wychodzili na ulice i stawali na przeciw strzelającym ZOMOwcom i milicji. Przeciwko takiemu kłamstwu walczyli ci, którzy w czasach sowieckich domagali się prawdy o Katyniu.

Dziś jest inaczej, inna jest rzeczywistość. Ale coraz więcej osób czuje się, jakby mechanizmy z tamtych lat wracały.

Donaldzie Tusku, czy ty wiesz co robisz? Oby twoje niegodne działanie nie skończyło się tragedią. Kolejną...

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych