Warzecha: Zostałem zatem zdemaskowany. Jestem największym wrogiem Polski, czyli Tomasz Nałęcz demaskuje

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Jestem największym wrogiem Polski. Poinformował mnie o tym podczas wywiadu w radiu RMF sam minister w Kancelarii Prezydenta prof. Tomasz Nałęcz.

Oczywiście nie to, żeby personalnie wskazał na Łukasza Warzechę, co to, to nie. Pan minister profesor powiedział jednak:

„W ogóle jestem przeciwnikiem takich sformułowań, że polskie państwo nie zdało egzaminu. To jest teza największych wrogów Polski, formułowana po to, aby Polsce dokuczyć. Poczucie odpowiedzialności wymaga, aby wskazywać z imienia i nazwiska, a nie państwo polskie”.

Zostałem zatem zdemaskowany. Nie tylko jestem największym wrogiem Polski, ale jeszcze chcę Polsce dokuczyć. Może tylko to mnie w jakiejś części ratuje, że owszem, wskazuję dość często z imienia i nazwiska osoby moim zdaniem odpowiedzialne za różne złe sprawy. Sądzę jednak, że z tymi wskazaniami pan profesor by się nie do końca zgodził:

Marian Janicki, Tomasz Arabski, Ewa Kopacz, Donald Tusk, Radosław Sikorski…

Jestem tu w pewnej konfuzji, bo z jednej strony, jeśli nie chcę być największym wrogiem Polski, nie powinienem twierdzić, że zawiodło generalnie państwo. Mogę najwyżej stwierdzić, że szef BOR kompletnie się skompromitował i zaniedbał obowiązki, minister zdrowia kłamała z trybuny sejmowej, premier ją krył i odpuścił śledztwo w sprawie katastrofy – i tak dalej. Innymi słowy – nie zawiodło państwo, zawiedli tylko wszyscy jego najważniejsi urzędnicy oraz jakieś 90 procent instytucji.

Lecz z drugiej strony słyszę od polityków partii rządzącej i prorządowych dziennikarzy, że kto krytykuje rządzących i Jedynie Słuszną Partię (zwróćcie Państwo uwagę: nie państwo, ale rządzących, czyli konkretne osoby, których krytyki oczekiwał właśnie minister Nałęcz), ten źle życzy Polsce właśnie. W tej sytuacji nie wiem już, co mogę właściwie robić, żeby nie być największym wrogiem Polski. O egzegezę mógłbym się zwrócić jedynie do profesora Nałęcza. Może wtajemniczyłby mnie w meandry swojej dialektyki.

Panie Profesorze – zwracam się bezpośrednio do Tomasza Nałęcza – proszę mnie oświecić, bo naprawdę bardzo się przejąłem Pana wypowiedzią. To wstyd być największym wrogiem Polski, a w dodatku chcieć jej dokuczyć. Jako patriota czuję się z tym bardzo źle.

Muszę znaleźć jakiś sposób, żeby przestroić swoje spojrzenie na różne sprawy. Wiem już na przykład, że sędzia Milewski ze swoimi pokłonami przed fałszywym ministrem z Kancelarii Premiera nie jest miarodajnym reprezentantem polskiego wymiaru sprawiedliwości, ale jednostkową patologią. Poza tym prowokację przeprowadziła osoba całkowicie niewiarygodna, a ujawniła gazeta na żołdzie opozycji, więc i tak się nie liczy.

Co do zamiany ciała Anny Walentynowicz – wiem, że takie rzeczy po prostu się zdarzają. Dużo tych ciał było, to i coś tam się pokręciło. Ale przecież udało się wyfasować wystarczająco wiele karawanów, a to niebywały sukces. No i bardzo, ale to bardzo sprawnie obecny zwierzchnik ministra Nałęcza przejął obowiązki po zmarłym prezydencie. Czyli – wszystko prawie jak trzeba. Poza tym mamy trochę autostrad i orlików. Niektóre autostrady co prawda jeszcze nie są gotowe, ale to też jednostkowe przypadki. Trzeba tu zachować właściwe proporcje.

Nie mogą nam pojedyncze niedociągnięcia przysłaniać radosnego obrazu całości naszego mlekiem i miodem płynącego kraju. A że nie wszystko jest doskonałe – a czy gdzieś w ogóle jest? Oj tam, oj tam…

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych