Prawdziwe zasługi dla Kościoła Powszechnego nie mogą pozostać anonimowe. I także senator Jan Filip Libicki, kiedyś radykalny pisowiec, dziś radykalny platformers, powinien zostać zapamiętany. Ten człowiek nie zasługuje by jego imię przepadło w niepamięci! O nie! Dzieło senatora - donos na wiernych, którzy ufundowali ornat z napisami "Katyń 1940, Smoleńsk 2010", obsmarowanie księży, którzy go w czasie mszy dla tych wiernych używali - zasługują na upamiętnienie.
A tymczasem co? Tymczasem milczą prawicowe portale, lud smoleński odwraca głowę z niesmakiem, a nasz znajomy stwierdza, że "gdy przeczytał o tym donosicielu i kiedy zobaczył jego samozadowolenie z z siebie zrobiło mu się niedobrze". I nawet ksiądz Adam Boniecki, ani wspólny publicysta "Tygodnika Powszechnego" i "Krytyki Politycznej" Cezary Michalski milczy. Nie pochwalili słowem. Smutne.
Sprawę nagłaśnia z radością tylko nieoceniona, znana z miłości do Kościoła, wiary katolickiej i uwielbienia dla czystości liturgicznej Mszy Świętej "Gazeta Wyborcza". I tak czytamy:
Sprawa "ornatu smoleńskiego" rozpoczęła się 10 lipca tego roku. W miesięcznicę katastrofy smoleńskiej w kościele jezuitów w Bydgoszczy odprawiono mszę, na której osłupienie niektórych wiernych wywołał ornat o. Marcina Żeglarskiego. Na jego plecach widniał duży napis "Katyń 1940 - Smoleńsk 2010".
Jak się okazuje, ornat sprezentował jezuitom bydgoski Klub "Gazety Polskiej" (...)Jan Filip Libicki, senator PO, wysłał do przełożonego prowincji wielkopolsko-mazowieckiej jezuitów o. Tomasza Kota list z prośbą o interwencję. "Zestawienie tych dat w sposób oczywisty sugeruje, że mamy tutaj do czynienia z równoważnymi wydarzeniami, czyli brutalnym mordem dokonanym na polskich obywatelach. Sytuacja ta wydaje mi się niezwykle krępująca i niewłaściwa. Mamy tu bowiem do czynienia z ferowaniem pospiesznych sądów i wpisywaniem się w pewien istniejący dziś w Polsce nierozstrzygnięty spór polityczny".
Kulisy kościelnych decyzji zostawmy na boku. Faktem jest, że ornat powędrował do szafy w zakrystii.
Ten sukces trzeba rozpowszechniać. Ale i sam pan senator Libicki powinien być dumny. Przecież normalny człowiek wstydzi się donosić. Człowiek kulturalny uważa to za niegodne. A chrześcijanin donoszący na wspólnotę wiernych, która przeżywa razem żałobę po śmierci polskiej elity? Większość z nas obruszyłaby na samo podejrzenie iż stać nas na coś takiego. Jakiegoż wewnętrznego przełamania wymaga napisanie takiego donosu!
A jednak. Dał radę. Jego nazwisko na zawsze powinno być w nagrodę kojarzone z tym udanym aktem poinformowania kogo trzeba.
Proponujemy więc by Kancelaria Senatu, w ramach wyrazów uznania, przygotowała panu senatorowi wizytówki:
Jan Filip Libicki
Senator RP
Najskuteczniejszy donosiciel w Kościele i Senacie
Czyż nie brzmiałoby to dumnie?
gim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/140955-za-cicho-o-tym-sukcesie-senatora-libickiego-nalezy-mu-sie-slawa-najskuteczniejszego-donosiciela-w-kosciele-i-senacie-informujmy-wszystkich